47

402 23 1
                                    

Liam

Kiedy Thomas wybiegł do łazienki, a zaraz po nim Dylan wziąłem nową  butelkę alkoholu i zacząłem ją pić. Mimo, że wypiłem już dużą ilość alkoholu nadal nie czułem się jakoś bardzo pijany. A to dziwne, bo zawsze wystarcza mi kilka piw i już mi odpierdala.

Wstałem z podłogi i lekko się zachwiałem. Chyba jednak byłem trochę pijany. Usiadłem na kanapie i upiłem spory łyk alkoholu. Grając w te głupią grę dowiedziałem się sporo ciekawych rzeczy. Takich jak na przykład to, że Brett z Thomasem kiedyś się przyjaźnili. Dlaczego nic mi o tym nie powiedział? Właściwie Thomas mówi mi bardzo mało rzeczy o sobie. Nawet nie wiedziałem nic o tym Adrienie albo chociaż o Aaronie. Gdyby niespodziewanie się nie zjawili znowu w jego życiu nigdy by nic o tym zapewne nie wspomniał.

Wziąłem kolejnego łyka alkoholu. Dlaczego czułem się taki przygnębiony?

- Robi się z ciebie alkoholik. - usłyszałem głos Brett'a tuż obok mnie.

On też nie wyglądał na takiego pijanego jaki był przed chwilą. Albo ma mocną głowę, albo podobnie jak Thomas był przed chwilą wymiotować. Patrzyłem w jego oczy i nagle coś zrozumiałem.

On nigdy nie spojrzy na mnie inaczej niż co najwyżej na kolegę. Co z tego, że ostatnio oglądałem z nim zachód słońca? To dla niego pewnie nic nie znaczyło. 

- Dlaczego wtedy chciałeś spędzić ze mną czas? - słowa wyszły z moich ust szybciej niż o nich pomyślałem.

Czekałem na odpowiedź. W międzyczasie chciałem znowu napić się alkoholu, ale  chłopak wyrwał mi butelkę z ręki. Zmarszczyłem brwi i popatrzyłem na niego pytająco.

- Powiedz o co chodzi, a nie pijesz to gówno. To ci nie pomoże, kurwa. 

Był zły. Ale dlaczego? 

- Odpowiedz na moje pytanie. - odpowiedziałem zamiast tego.

- Jeżeli powiesz mi co się dzieje. 

- A co cię to kurwa obchodzi? - uniosłem głos.

Teraz to ja byłem na niego wściekły. Jakim prawem robi wszystko tak żebym był na niego zły? O co mu kurwa chodzi.

- Bo mi na tobie zależy i nie chcę patrzeć jak jesteś smutny! - wykrzyczał. 

Zamarłem. Wpatrywałem się w niego jak w obrazek. 

- Co? - zapytałem.

Chłopak patrzył na mnie i nic się nie odzywał. Czekałem jak coś powie, ale chyba nie zamierzał. Nagle wstał i odszedł ode mnie. Śledziłem go wzrokiem. Kierował się do wyjścia. Nie wiedziałem czy iść za nim czy tu zostać.

- Idź idioto. - usłyszałem głos Minho.

Pokiwałem głową i wybiegłem z domu. Może to co teraz jest głupie i może będę tego żałować, ale jeśli nie spróbuję to się nie dowiem, prawda?

- Brett! - krzyknąłem głośno, gdy opuściłem willę.

Cały alkohol ze mnie wyparował. Krzyknąłem  jeszcze kilka razy, ale chłopak nie reagował, a jestem pewien, że mnie słyszał. W końcu jakoś specjalnie daleko się nie znajduję.

Na dworze było już trochę zimno, a ja nie wziąłem ze sobą żadnej bluzy. Nic. Ale nie przejmowałem się tym. Pobiegłem za chłopakiem. Kiedy byłem już wystarczająco blisko powtórzyłem jego imię, a on w końcu się odwrócił i na mnie spojrzał.

- Co? Chcesz mnie wyśmiać? - zapytał zbyt agresywnie.

Odsunąłem się o krok od niego.

- Nie. Chcę tylko porozmawiać. - powiedziałem.

Przez chwilę po prostu staliśmy i patrzyliśmy na siebie. Chyba oboje nie wiedzieliśmy co powiedzieć.

- Ja.. - zaczął. - Mówiłem prawdę.

Patrzyłem na niego i nie wiedziałem co odpowiedzieć. Ta informacja sprawiła, że jednocześnie chciałem skakać ze szczęścia i uciekać.

- Zależy ci na mnie? - zapytałem bardziej siebie niż jego.

Pokiwał lekko widocznie głową. Znowu się na niego zapatrzyłem, a po chwili uśmiechnąłem. Brett patrzył na mnie pytająca, a ja roześmiałem się na dobre.

- Tak, bardzo zabawne. - powiedział i zaczął odchodzić.

Złapałem go za rękę sprawiając, że się zatrzymał. Popatrzył na mnie jakby obrażony.

- Mi chyba też na tobie zależy. - przyznałem.

Chyba jestem w większym szoku niż Brett. Skąd nagle wzięło się we mnie tyle odwagi. Sekundę później poczułem jak Brett mnie całuję.

Kurwa.

Oddałem pocałunek zatracając się w nim całkowicie.

- Nawet jeśli teraz mówisz tak bo jesteś pijany to i tak sprawiłeś, że jestem teraz szczęśliwy. - powiedział odrywając się od moich ust.

Spojrzałem na niego z szerokim uśmiechem.

- Przez twoje wyznanie wytrzeźwiałem. - powiedział. - I mówiłem prawdę. Zależy mi na tobie, Brett. I to już od dawna.

I znowu mnie pocałował, a ja chciałem całować te usta do końca życia.

Pokochać wroga // DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz