9

862 33 2
                                    

Dylan

Dosłownie kilka minut temu dostałem wiadomość na mojego maila, że cofnięto moje zawieszenie.

Szczerze mówiąc trochę, a raczej bardzo się zdziwiłem, bo niby dlaczego nagle dyrektor zmienił zdanie?

Mężczyzna chciał jeszcze dzisiaj ze mną porozmawiać, więc właśnie jestem w drodze do szkoły.

Pogoda nie była zbyt dobra, bo wiał dość mocny wiatr i zbierało się na deszcz, ale najwidoczniej dyrektorowi to nie przeszkadzało i teraz muszę tam iść.

***

Kilka minut po tym ja wszedłem do szkoły rozpętała się istna burza, która chyba tak szybko nie przejdzie. Będę musiał spędzić tutaj więcej czasu niż powinienem.

Zapukałem do drzwi sekretariatu i wszedłem do środka.

Dyrektor jak zwykle siedział przed komputerem i coś tam klikał.

A mówią na młodzież, że za dużo czasu spędzają przed monitorami.

- Dzień dobry, chciał mnie pan widzieć. - powiedziałem jak najbardziej życzliwe.

- Oh, Dylan. Dzień dobry! Usiądź, proszę.

Jak powiedział tak zrobiłem i z niecierpliwością czekałem na rozwój wydarzeń.

- Jak już wiesz, twoje zawieszenie zostało cofnięte. Niestety będę musiał odnotować to w twoim dokumentach.- powiedział uważnie mi się przyglądając.
- Ale w zamian za cofnięcie tego zawieszenia, będziesz musiał wraz z Thomasem Sangster'em wykonać projekt.

Po usłyszeniu tych słów krew zaczęła się we mnie gotować. Co on ma z tym wszystkim wspólnego?

- Dlaczego z nim? - zapytałem.

- Ponieważ, to Thomas wyciągnął cię z tych kłopotów. Miał solidne argumenty, ale jak wiemy, konsekwencje i tak muszą zostać wyciągnięte.

Po co ten idiota to zrobił? Czyżby zrozumiał swoje zachowanie i doszedł do wniosku, że wszystko złego co go spotyka to tylko i wyłącznie jego wina?
Oczywiście, że nie podoba mi się to, że będę robić z nim jakiś tam projekt, ale na pewno lepsze to niż te pieprzone zawieszenie.

- Dobrze, a na jaki temat ma być ten projekt? - zapytałem, bo dyrektor nie raczył mnie o tym poinformować.

Mężczyzna chciał już odpowiedzieć, ale zaczął dzwonić mu telefon. Spojrzał na mnie przepraszająco i powiedział, że wszystkiego dowiem się od tego blondaska.

Z lekką irytacją wyszedłem z gabinetu i ruszyłem do wyjścia.

Deszcz nie przestał padać, ale w tym momencie to było najmniej ważne.

Zdecydowanym krokiem ruszyłem do najbliższego sklepu po fajki i jedno piwo, żeby ostudzić kłębiące się we mnie emocje.

***

Krążę po ulicach miasta już chyba godzinę bez najmniejszych chęci do życia.
W dalszym ciągu jestem zły na mojego tatę za to co zrobił. Kiedy jest pijany to jest zupełnie innym człowiekiem niż na trzeźwo.

Wyciągnąłem telefon żeby sprawdzić, która godzina, ale w tym samym momencie wpadłem na kogoś.

Chciałem przeprosić, ale kiedy uniosłem wzrok na osobę, na którą wpadłem odechciało mi się jakiekolwiek przepraszania.

Przede mną stał Thomas Brodie Sangster.

- Dylan? Co ty tu robisz? - zapytał zdziwiony i z lekkim strachem w oczach.

- Myślałem, że mam wolną wolę i mogę chodzić gdzie mi się żywnie podoba. - odpowiedziałem trochę bardziej chamsko niż zmierzałem.
- Poza tym, mógłbym zapytać cię o to samo.

- Myślałem, że mam wolną wolę. - zacytował moje słowa i tym razem śmiało patrzył mi w oczy.

- Ludzie tacy jak ty nie powinni jej mieć.

W jego oczach przez małą chwilę można było zauważyć ból, ale szybko to zakrył obojętnością.
Nie odezwał się ani słowem tylko ruszył przed siebie.

- Ej! Czekaj! - krzyknąłem za nim.

Chłopak udawał, że mnie nie słyszy i się nie zatrzymał tylko przyspieszył kroku, przez co musiałem do niego podbiec.

- Głuchy jesteś?

- Czego chcesz? - zapytał oburzony.

- Dyro powiedział, że jakiś projekt mamy razem robić. Na jaki temat?

- Panowania nad emocjami, a teraz pozwól, że w końcu stąd pójdę.

Puściłem chłopaka, żeby poszedł sobie tam gdzie chce, ale przypomniało mi się, że mam do niego jeszcze jedną sprawę.

- Jeszcze jedno. - powiedziałem podchodząc do niego.
- Dlaczego to zrobiłeś?

- Co?

Myślałem, że głupszym nie da się być, no ale cóż. Pozory mylą.

- Dlaczego wstawiłeś się za mną.

- Nie myśl sobie, że zrobiłem to dobrowolnie.- powiedział wywracając oczami. - Brett mnie zmusił.

Ja to mam jednak super przyjaciół. Jestem ciekaw jak to zrobił.

- Jak niby cię zmusił? - zapytałem uśmiechając się.

- Wiesz co? Spierdalaj.

- Eee! Uważaj sobie! - powiedziałem ostrzegawczo mimo tego, że to w żaden sposób mnie nie ruszyło.

Zauważyłem jak mięśnie chłopaka się spinają.

- Wyluzuj, przecież cię nie pobije. - powiedziałem.

- Jakoś wcześniej robiłeś to bez skrupułów. - powiedział sarkastycznie.

- Racja.

Chłopak w końcu poszedł w swoją stronę i dopiero po chwili zorientowałem się, że ktoś na niego czekał.
Kilka metrów od nas stał ten pieprzony Aaron.

Kiedy blondyn do niego podszedł pocałowali się na przywitanie co mnie wytrąciło z równowagi.

Nie chcąc znowu pobić tego złamasa ścisnąłem dłonie w pięści i ruszyłem do swojego domu.

Czeka mnie sporo pracy z tym gejem, więc muszę się na to psychicznie przygotować. Z resztą dyrektor niezły temacik sobie wybrał co do tego projektu.

Pokochać wroga // DylmasOnde histórias criam vida. Descubra agora