44

409 23 9
                                    

Dylan

Minął jeden dzień od randki z Thomasem, a ja jedyne o czym myślę to o tym jak smakują jego usta. Ten pocałunek był niesamowity. Czułem jakby czas się zatrzymał i istniał tylko on. Blondyn, który zawładnął moim umysłem i ciałem. Osoba, która kiedy ją widzę sprawią, że się uśmiecham. Ktoś z kim chcę spędzić życie.

Zakochałem się w jebanym Thomasie Sangsterze.

Chłopak nawiedzał mnie nawet w snach. A najlepsze jest w tym wszystkim jest to, że on tez coś do mnie czuje. W końcu bez powodu by mnie nie całował.

- Co ty się tak uśmiechasz? - zapytał Minho siedzący obok mnie.

Podniosłem się do siadu i spojrzałem na niego. Nawet nie wiedziałem, że się uśmiecham.

- Po randce z Thomasem. - dorzucił Brett.

- Skąd wiesz? - zapytałem marszcząc brwi.

Brett odłożył telefon i oparł się łokciami o swoje kolana. Uśmiechał się.

- Widziałem was wczoraj w parku. - odpowiedział.

- Jak było? - spytał zaciekawiony Minho. - I dlaczego do cholery nic nie wiedziałem?

Zakryłem twarz dłońmi i przejechałem nimi po twarzy. Co mam im powiedzieć? Że o niczym inny nie myślę tylko o tym, że chciałbym to powtórzyć. O tym, że chciałbym znów posmakować jego ust i czuć ten dreszcz emocji, który wtedy przechodził przez moje ciało.

- Lepiej powiedz co jest między tobą a Brad'em. - zapytałem zmieniając temat.

Mina chłopaka zrzedła a ja wraz z Brett'em się zaśmialiśmy. Wiadomo przecież, że coś ich łączy. Patrzą na siebie jak zakochani kundle. I właśnie teraz sobie przypomniałem, że przegrałem z Brad'em zakład. 

- Hej, a co z tobą i Liamem? - zapytałem kierując pytanie do Brett'a.

Chłopak popatrzył na mnie zdziwiony. Posłałem mu spojrzenie mówiące, że ma gadać. I tak też zrobił. Wraz z Minho patrzyliśmy na niego zaciekawieni.

- Spotkałem się z nim wczoraj. - powiedział i zarumienił się.

- Uuu, tak sam na sam? - zapytał roześmiany Minho poruszając sugestywnie brwiami.

- No tak. Zaprosiłem go do takiego miejsca i rozmawialiśmy. - powiedział.

- Chwila. - wtrąciłem. - Do tego, o którym nigdy nie chciałeś nam powiedzieć? 

Brett zrobił przepraszającą minę. Patrzyłem na niego z otwartymi ustami i uniesionymi brwiami.

- Jak on śmiał. - powiedziałem w stronę MInho, który wyglądał podobnie jak ja. Czyli był bardzo zaskoczony. 

Brett opowiadał nam o tym miejscu wiele razy, ale nigdy nie chciał nas tam zabrać. Powtarzał, że to jest jego miejsce, w którym lubi pobyć sam. Nigdy nie chciał nam go pokazać, więc i my nie naciskaliśmy.

- Zabrałem go tam pod wpływem chwili. - zaczął się tłumaczyć. 

Zaśmiałem się.

- Wyluzuj chłopczyku. Nic się przecież nie stało. - powiedziałem rzucając w niego poduszką.

Talbot zdezorientowany potrząsnął głową i odrzucił poduszkę do mnie. Po chwili już wszyscy się nimi rzucaliśmy. Śmiejąc się i krzycząc.

***

- Śpicie dzisiaj u mnie? - zapytałem, gdy po prawie godzinnej wojnie na poduszki zaprzestaliśmy czynności.

- Tak. - odpowiedzieli równocześnie.

Uśmiechnąłem się i zacząłem sprzątać bałagan, który zrobiliśmy. A było go dużo. Kilka moich książek spadło z półki. Ramki ze zdjęciami podobnie. Na szczęście się nie rozbiły. Po posprzątaniu poszliśmy na dół, że coś zjeść.

- Zrobimy maraton filmowy! - krzyknął uśmiechnięty Brett.

- Horrory? - zapytał Minho.

- Tak! - odpowiedzieliśmy równo z Brett'em i przybiliśmy sobie piątkę.

Otworzyłem lodówkę i zobaczyłem, że prawie nic w niej nie było. No tak. Wczoraj na piknik wziąłem prawie całe jedzenie i zapomniałem dokupić. Kilka minut później byliśmy w samochodzie mojego zmarłego ojca, który prowadził Brett i jechaliśmy do centrum handlowego. Musimy zrobić dość duże zakupy.

W dalszym ciągu nie miałem pracy, bo przez ostatnie sytuację nie miałem do tego głowy, ale pieniądze jeszcze mam. Dość sporo, więc o nic na razie się nie martwię.

Wysiedliśmy z samochodu i weszliśmy do centrum.

- Dobra. To ja idę po jakieś żarcie, a wy idźcie po alkohol. Zaraz wracam. - powiedziałem i  poszedłem na dział z jedzeniem.

Po około pięciu minutach wróciłem do chłopaków z pełnym koszykiem jedzenia.

- Co jest? - zapytałem.

Brett z Minho o coś się kłócili.

- On się nie zna na alkoholu. - rzucił oskarżycielsko Brett.

Złapałem się za głowę i pokręciłem nią z niedowierzeniem.

- Alkohol to alkohol. Weźcie obojętnie jaki. - powiedziałem.

I w taki sposób nasz wózek został zapełniony kilkoma butelkami jakiegoś szampana i piwem. Tradycyjnie.

Kiedy szliśmy do kasy przed oczami mignął mi Thomas. Odwróciłem głowę, aby upewnić się, że to on i tak to był on. Razem z Liam'em i Brad'em.

- Ej. - powiedziałem i ręką wskazałem na trójkę chłopaków.

Thomas miał grymas na twarzy i patrzył na Liam'a, który miał w rękach chyba z dziesięć paczek żelków. Brad patrzył na nich i coś do nich mówił, ale żaden z nich nie słuchał. Byli zajęci kłóceniem się o coś.

- Boże. Po co mu tyle żelków? - zapytał z niedowierzeniem Brett.

Po chwili wszyscy do nich podeszliśmy.

- Hej. - odezwałem się jako pierwszy. Po mnie od razu Brett i Minho.

- O. Cześć. - odpowiedział Thomas. Był zaskoczony.

- Co tu robicie? - zapytał Liam patrząc po kolei na każdego z nas.

Jego wzrok padł na wózek pełny jedzenia i alkoholu.

- Po chuj ci tyle żelków? - zapytał Brett.

Liam zmrużył oczy.

- Jak to po co? Mam zamiar je wszystkie zjeść. - odpowiedział tak jakby to było oczywiste. I było.

- Nie będę za to płacił. - powiedział wkurzony Thomas. - To, że Adrien dał mi kasę nie znaczy, że będę cię sponsorował.

- Co? Adrien dał ci pieniądze? - zapytałem.

Thomas spojrzał na mnie i przytaknął.

- Wyjechał. Zostawił mi też dom. 

Dlaczego nikt mi o niczym nie powiedział? Spojrzałem na swoich przyjaciół i oni byli w równym szoku co ja. Chciałem coś powiedzieć, ale usłyszałem głośne otwieranie czegoś. Wzrok każdego padł natychmiast na Liam'a. Chłopak otworzył każdą jedną paczkę żelek.

- Teraz mi je kupisz. - powiedział i poszedł w stronę kas.

Tego się nie spodziewałem. Thomas głośno westchnął i zaczął coś mówić pod nosem. Brad się roześmiał. Po chwili nasza trójka do niego dołączyła. Liam był najbardziej dziecinną osobą jaką znałem, ale w jakiś sposób to sprawiało, że się go lubiło.

Pokochać wroga // DylmasWhere stories live. Discover now