32

607 25 1
                                    

Thomas

Szedłem za Adrienem trochę zestresowany. Nie wiem dlaczego w tamtym momencie pozwoliłem sobie na tak wiele. Nie wiem też czego mam się spodziewać po Morganie. Niby znam go dość długo i mogę powiedzieć, że dobrze, ale nie na tyle, żeby przewidzieć jego reakcję. Jest impulsywny, więc wszystko może się wydarzyć.

Weszliśmy do pokoju obok, którego ja śpię. W środku było biuro. Adrien usiadł przy biurku i ręką pokazał mi abym usiadł na krześle przed nim. Kiedy usiadłem poczułem się jak dziecko, które dostaje karę od rodziców za zrobienie czegoś złego.

Starałem się patrzeć w oczy mężczyzny, ale jego wzrok był taki chłodny, że nie potrafiłem.

- Jesteś świadomy tego, że to był ważny gość? - zapytał.

Czy on mnie właśnie wini za to co się stało? Przecież to nie ja zacząłem z nim rozmawiać. To nie ja go uderzyłem i to nie ja sprawiłem, że ten Arthur wycofał się z czegoś o czym nawet nie wiem, więc dlaczego on śmie mnie winić za to wszystko?

- Zdaję sobie sprawę z tego, Adrien. - powiedziałem pewnym siebie głosem. - Ale czy jesteś świadom tego, że to ty sprawiłeś, że Arthur odszedł?

Nie wiem skąd znowu tyle pewności się we mnie zebrało, ale znów mi się to podoba. Lubię odczuwać satysfakcję z tego, że mam nad kimś władzę. Tylko nie wiem czy mam ją teraz nad Adrienem, ale mimo wszystko tak się zachowuję. Jestem na niego zły.

Morgan zamknął oczy i westchnął. Wiem, że w środku się gotuje. Jest tak samo wściekły jak ja. Uśmiechnąłem się. Mam pewien plan. Skoro on tak bardzo chcę, żebym z nim był zrobię wszystko aby mnie znienawidził. Zrobię wszystko aby usunąć go z mojego życia. Co z tego, że nadal na mnie działa w pewien sposób. Mogę te uczucia porzucić.

- Nie chcę się z tobą kłócić, Thomas. - powiedział łagodniejszym tonem.

- Więc nie wiń mnie za coś co nawet nie jest moją winą. - odpowiedziałem.

Przez kilka sekund patrzyliśmy sobie w oczy. Budziło to we mnie emocje, których muszę się pozbyć, aby zrealizować swój plan. Odwróciłem wzrok, aby nie dać się ponieść chwili. Kiedy znów spojrzałem na mężczyznę na jego twarzy błąkał się mały uśmiech. Zacisnąłem pięści na kolanach tak żeby nie widział. Moja twarz pozostała niewzruszona. 

- Pójdę już. - powiedziałem wstając.

- Czekaj.

Zatrzymałem się przy biurku. Adrien też wstał i do mnie podszedł. Kiedy znajdował się obok mnie mogłem znowu poczuć jego ciepło. Był trochę ode mnie wyższy, więc żeby na niego spojrzeć musiałem unieść lekko głowę. 

Patrzył na mnie z przymkniętych powiek i nie powiem, że to nie wyglądało dość podniecająco, bo wyglądało, ale muszę pamiętać o tym co zaplanowałem. Mężczyzna złapał mój podbródek i lekko się schylił ku mnie.

Przęknąłem ślinę zdezorientowany. Chyba mnie nie pocałuję teraz, prawda? Nadal patrzyłem mu w oczy i jestem pewien, że wie co teraz czuje.

- Wiesz, że tak łatwo mnie do siebie nie zrazisz, prawda? - zapytał zachrypniętym głosem.

Czułem jego oddech na twarzy. Po moim ciele przeszły ciarki. Nie mogę mu pozwolić wygrać.

- Zobaczymy. - odpowiedziałem z fałszywą pewnością siebie.

Jeżeli dalej będzie tak robić to nigdy nie uda mi się sprawić, żeby mnie znienawidził. Kiedy mnie puścił od razu wyszedłem z gabinetu. Poszedłem do mojego tymczasowego pokoju i położyłem się na łóżku. Zacząłem ciężko oddychać. To nie atak paniki, tylko reakcję na jego dotyk. Nie chcę tego czuć.

Pokochać wroga // DylmasWhere stories live. Discover now