23

671 34 1
                                    

Dylan

To nie tak, że liczyłem na jakąś odpowiedź od Thomasa, ale kiedy jej nie dostałem poczułem się lekko zraniony. Nie mam pojęcia dlaczego. Przecież nie jesteśmy ze sobą jakoś specjalnie blisko i na pewno nie możemy się nazwać przyjaciółmi ani nikim podobnym.

Co się ze mną do cholery dzieję?

Jeszcze nie dawno jedyne o czym myślałem to jak uprzykrzyć mu życie, a teraz co? Myślę o nim w sposób... no właśnie jaki? 

Rozmyślając tak szedłem na pogrzeb. Wiem, że teraz powinienem myśleć o moim zmarłym już ojcu, ale... no właśnie co? Myślałem, że żałoba będzie trwać naprawdę długo, bo w końcu jest to człowiek, z którym spędziłem całe moje życie. A ja nie czuję niczego. Może coś jest ze mną nie tak? 

Kiedy wszedłem na cmentarz było tam niewiele osób. Oczywiście zastałem tam moich przyjaciół i kilka osób z rodziny, z którymi nie widuję się zbyt często. 

- Jak się czujesz? - zapytał Minho przytulając mnie.

- Nie wiem... chyba dobrze. - odrzekłem bez emocji.

Kiedy ceremonia się rozpoczęła też nie czułem nic specjalnego. Naprawdę coś jest ze mną nie tak. Rzuciłem wzrokiem na zgromadzonych ludzi i na twarzy każdej osoby widziałem cień smutku, a nawet kilka łez. 

Dopiero gdy mój tata został zakopany w trumnie poczułem jakieś dziwne uczucie. Jakby pustka. Już więcej go nie zobaczę. Jest to trochę, nie ukrywam smutne, ale ludzie odchodzą, prawda? Jeżeli nie zabiłoby go to auto to zabiłaby go wódka. Może to dobrze, że odszedł w ten sposób. Może to dobrze, że go już nie ma. Może moje życie stanie się choć o procent lepsze?


***

Wróciłem do swojego domu sam. Nie chciałem teraz niczyjego towarzystwa. Usiadłem na kanapie w salonie wcześniej zrzucając stamtąd puste butelki i jeszcze inne rzeczy. Muszę tu trochę posprzątać. Przydałoby się iść też do jakiejś pracy skoro teraz będę mieszkać sam. Póki co mam jakieś pieniądze, ale to na długo mi  nie starczy. Jutro coś poszukam. Teraz jedyne o czym marzę to  iść spać. Więc tak też zrobiłem. 

Obudziłem się gdy na dworze zrobiło się już ciemno. Spojrzałem na zegarek, który wisiał na przeciwko mnie na ścianie i szczerze mówiąc jest jeszcze wcześnie. Zegar wskazywał 21.54.

Poszedłem do swojego pokoju w końcu się przebrać bo od rana jestem w garniturze, który nie jest zbyt wygodny. Wolę luźniejsze ubrania. 

Kiedy przekroczyłem próg pokoju zdałem sobie sprawę jak dawno mnie tu nie było. Nic się niby nie zmieniło, ale nie czułem się jak u siebie. Ten dom stał się dla mnie obcy. Chwilę stałem bezczynnie aż w końcu podszedłem do szafy i wyciągnąłem z niej jakiś szary dres. Kiedy tak na niego spojrzałem przypomniało mi się od kogo go dostałem. Od mamy.

Do dzisiaj pamiętam ten dzień, w który mi go dała. Była wtedy taka szczęśliwa. Nie często widziałem u niej taki uśmiech jak wtedy. Na to wspomnienie zaszkliły mi się oczy.

Dlaczego ona musiała odejść? Dlaczego Bóg mi ją zabrał? Ona była dobrym człowiekiem. Nie zrobiła nic złego.

Przytuliłem do siebie ubranie i zacząłem płakać. Gdyby ona nie zmarła moje życie nie byłoby takie złe. Na pewno mój tata nie popadł by w alkoholizm. Ja nie miałbym problemów w szkole i nie zrobiłbym tych wszystkich głupich rzeczy. 

Ale nie ma co wracać do przeszłości. Przecież jej nie zmienię, prawda?

Zacząłem się przebierać starając się już o niczym nie myśleć. Kiedy byłem już przebrany zszedłem na dół do kuchni. Otworzyłem lodówkę, w której nic nie było. Tylko światło.

- Więc trzeba iść na zakupy. - powiedziałem sam do siebie zamykając drzwi. 

Wziąłem kluczę od domu i wyszedłem z pomieszczenie wcześniej zamykając drzwi na klucz. 


***

Wszedłem do centrum handlowego i kierowałem się do części z żywnością. Właściwie to nawet nie wiem co powinienem kupić. Wziąłem do ręki koszyk na produkty i zacząłem się rozglądać.

Na pewno potrzebuję jakieś pieczywo, więc poszedłem w tamtą stronę. Wsadziłem do koszyka jakieś dwa chleby i kilka bułek. Chyba starczy. Następnie poszedłem na dział z warzywami i stamtąd wziąłem kilka pomidorów i jeszcze jakieś inne rzeczy. Potem poszedłem na nabiał i to było dla mnie za wiele. Przecież tu wszystko wygląda tak samo. I skąd mam wiedzieć co jest dobre a co nie.

- Pomóc ci? - usłyszałem obok siebie damski głos.

Spojrzałem w jej stronę. Była ode mnie niższa o głowę. Miała ciemne brązowe włosy i zielone oczy. Była ubrana w sukienkę. Wyglądała jakby wracała z jakiegoś przyjęcia.

- Tak. - odpowiedziałem.

Dziewczyna się do mnie uśmiechnęła i zabrała mój koszyk po czym zaczęła rozglądać się po produktach. 

- Czego tak właściwie potrzebujesz, hm? - zapytała patrząc na mnie.

Była naprawdę ładna. 

- Ja.. nie wiem.. - odpowiedziałem lekko się uśmiechając.

Brunetka wywróciła oczami po czym zaczęła pakować jakieś rzeczy do wózka.


***

- Dziękuje za pomoc. - powiedziałem do dziewczyny gdy staliśmy przed sklepem.

- Kiedy zobaczyłam tę twoją zawiedzioną minę musiałam ci pomóc.

- Hej! Poradziłbym sobie.. po prostu to wszystko wyglądało tak samo.

Zaczęliśmy się śmiać. 

- Dylan. - powiedziałem wyciągając rękę do dziewczyny.

- Natalie. - odpowiedziała i uścisnęła moją dłoń.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę i nawet wymieniliśmy się numerami. Potem każdy poszedł w swoją stronę.

Pokochać wroga // DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz