35

539 29 1
                                    

Thomas

Nie spodziewałem się tego, że Adam Black będzie chciał mnie porwać. Nawet nie pamiętam jak to się stało. Kiedy pożegnałem się z Liam'em i Brad'em byłem zbyt zajęty rozmyślaniem o tym co przede mną ukrywają. Nie rozglądałem się. Pamiętam tylko chwilę, gdy ktoś złapał mnie od tyłu i uśpił.

Dosłownie kilka minut temu poznałem mojego porywacza. Poznałem go po głosie, bo nadal mam na sobie jakiś worek, przez który ciężko mi się oddycha.

- Zastanawiam się co z tobą zrobić. - powiedział niskim i zachrypniętym głosem Black.

Nie odezwałem się. Nie chcę podsycać jego głupich pomysłów. Kiedy Adrien kazał mi zabić Amelie - jego żonę. Byłem przygotowany żeby to zrobić, ale kiedy wszedłem do jej domu ona już nie żyła. Była cała pocięta. Stałem nad jej martwym ciałem i myślałem o tym jak musiała cierpieć. Nie mówiłem o tym Adrienowi, bo wydawało mi się to mało ważne. Nigdy nie pytał o ciała. Wtedy gdy tak tam stałem nie wiedziałem, że ktoś mnie obserwuje.

- Może zrobię z tobą to co ty z Amelie? Albo potraktuje cię gorzej. - znowu usłyszałem jego głos.

Znajdował się bardzo blisko mnie. Było po nim słychać, że jest zdeterminowany. Wiem, że zostało mi mało czasu. I wiem, że powinienem być przerażony, ale tak nie jest.

Nie czuję strachu. Może to wydawać się dziwne i mnie też to zastanawia, ale chyba gdzieś w głębi duszy wiedziałem, że taki dzień może nadejść. Nie wiedziałem tylko, że nastąpi to tak szybko.

Ale może dobrze, że stało się to tak  szybko. Ostatnio moje życie to istne szaleństwo. Chociaż najbardziej z tego wszystkiego przeraża mnie to, że zostawię moich przyjaciół. Tak właściwie to tylko na nich mi zależy. Mając w głowie obraz ich twarzy, które się uśmiechają do moich oczu napłynęły łzy, ale szybko się ich pozbyłem. Nie chcę, aby Adam myślał, że jestem przerażony jego zachowaniem. Nie chcę, aby zobaczył mnie w chwili słabości.

Ściągnął worek z mojej twarzy, a ja odetchnąłem z ulgą. Naprawdę był okropny. Uniosłem głowę wyżej, aby spojrzeć w niebieskie tęczówki mężczyzny. Patrzył na mnie wzrokiem przepełnionym satysfakcją. Czuł się wygrany trzymając mnie tutaj. Podszedł do mnie bliżej i klęknął. Jego twarz znajdowała się na wysokości mojej.

- Może zrobię z ciebie zombie? - powiedział unosząc moją brodę do góry. W prawej ręce trzymał wiertarkę.

Nadal milczałem. Niech myśli, że wygrał. Tak naprawdę zabijając mnie robi mi przysługę. Ja nie miałbym odwagi, żeby zabić siebie.

- Wiesz, że ją kochałem? - zapytał patrząc mi w oczy. - Rozumiem gdybyś ją zastrzelił, chociaż i tak bym się zemścił, ale torturowanie jej? 

Wstał i przeszedł się po pomieszczeniu, któremu mogłem się teraz bardziej przyjrzeć. Było tutaj naprawdę brudno, a wszędzie walały się jakieś dziwne rzeczy, które nie wiadomo do czego służą. Chociaż patrząc na okoliczności w jakich się znajdujemy pewnie będzie mi nimi przed twarzą wymachiwać i mówić co może nimi ze mną zrobić.

- Boisz się? - zapytał nagle, a mnie zamurowało.

Dlaczego mnie o to zapytał?

- Nie. - odezwałem się po raz pierwszy od rozmowy z Adrienem przez telefon.

Mój głos był lekko zachrypnięty. Adam do mnie znowu podszedł i zaczął mi się przyglądać.

- A powinieneś. - powiedział w końcu.

Odszedł ode mnie i podszedł do jakiegoś stołu. Stał tyłem do mnie.

- Wiesz..- zacząłem, a mężczyzna się do mnie odwrócił. - Może i powinienem.

Pokochać wroga // DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz