28. ,,Nowy dom"

34 3 8
                                    

Diana podeszła do leżącej Eli z Robinem pod kamiennym murkiem mostu. Postanowiła zabrać swoją rodzinkę w jedno miejsce. Miejsce, w którym będzie mógł zostać Robin jak i Eli.

Pochyliła się do blondynki.
- Wstawaj, zaprowadzę was gdzieś i będziecie mogli tam zostać - powiedziała podnosząc lekko prawy kącik ust.

Młodsza dziewczyna nic nie odpowiedziała. Delikatnie wstała i chwyciła brata za pachy, aby go podnieść co dosyć zabawnie wyglądało z widoku widza. Diana ukucnęła i kazała Eli położyć Robina na jej plecach. Wtedy, gdy niższą to zrobiła, brunetka chwyciła nogi czarnowłosego i wstała z ziemi.

Może na taką nie wygląda, ale jest dosyć silną osobą; pracuje na farmie swojego ojca, co się dziwić.

Zaczęli iść do pierwszego przystanku autobusowego. Autobusem pojechali przez następne dwa przystanki i wysiedli przy lesie. Eli i Diana - z Robinem na swoich plecach - wysiadły z pojazdu czując na sobie niekomfortowe, wiercące w nich dziury wzroki innych pasażerów.

Weszły do lasu. Eli nie wiedziała kompletnie gdzie są, Diana prowadziła ją przez las. Przez większość czasu szły prosto, niekiedy trzeba było skręcić w któreś lewo. Młodsza dziewczyna miała nadzieję, że nie zgubili się ani nie wejdą wejdą jakiejś jaskini niedźwiedzia. Patrzyła się z smutkiem na leżącego brata na plecach Diany. Co takiego się stało? Dlaczego zemdlał?

Po piętnastu minutach Eli zaczęła zauważać drewniany, nieduży domek wśród drzew, liści. Diana się nie zatrzymywała i otworzyła drzwi od domu wpuszczając najpierw tam niższą, po czym weszła ona sama.

W środku dom nie był jakoś schludnie wyglądający. Trochę piachu na podłodze, lodówka...? Również zauważyła jakiś stary obraz stojący pod ścianą przy drzwiach.

Diana weszła do jeszcze jednego pokoiku, gdzie było łóżko do spania. Położyła tam Robina i wzięła koc, którym go przykryła. Popatrzyła się na niego z współczuciem i po chwili wyszła z pokoju przymykając drzwi.

Zobaczyła blondynkę siedzącą na kanapie, a jej niebieskie oczy były skupione na oknie. Brunetka westchnęła i usiadła obok niższej, lecz ta nic nie zrobiła prócz przesunięcia się trochę dalej od Diany co trochę zabolało.

Dziewczyna popatrzyła się na nią z smutkiem i wzięła kilka oddechów, aby zacząć później mówić.

- Tutaj zostaniemy na prawdopodobnie większość naszych dni - powiedziała, a Eli spojrzała się na nią na sekundę. - Krufko, przepraszam-

- Nie chcę tego słuchać, Dadza - przerwała jej ostro akręcając głowę w jej stronę. W jej oczach było widać smutek, który przemieniał się w złość. Dla Diany w połowie był to dobry znak. - Przez ciebie Robin zemdlał i nie wiemy kiedy się przebudzi. Co się z tobą dzieje?

Diana parsknęła śmiechem pod nosem i zbliżyła się do Eli.
- Gdy was poznałam od razu wiedziałam, że będziemy dla siebie nawzajem kimś więcej niż tylko znajomymi przez internet. Rodziną. Rodziną zabójców czy samobójców, obydwa pasują. Jestem z was najstarsza, więc muszę się wami opiekować. Chcę zapewnić wam bezpieczeństwo, szczęście i miłość. Szczególnie po tym co przeszliście.

We're just a kidsWhere stories live. Discover now