47. ,,Konsekwencje kopiowania"

14 1 15
                                    

   Eli miała kolejne załamanie nerwowe. Przez te wszystkie kolacje w jej domu, Alex trzymająca jej zdjęcia w swoim telefonie oraz szkołę. Miała coraz większą ochotę się zabić.

   Siedziała aktualnie z Olivią w pokoju. Eli na swoim łóżku z telefonem w ręku grając w fabularną grę, a jej starsza siostra przy laptopie przeglądając YouTube.

Blondynka nie mogła przejść jednej części w grze, co ją już dowalało. Co chwilę umierała, gdy robiła ledwie skok postacią, więc jak do cholery miałaby to przejść?

Załkała cicho przykuwając na sobie uwagę Olivi. Dziewczyna spojrzała na nią.

- Ty płaczesz? - zapytała z lekkim rozbawieniem w głosie. Eli nie podnosiła głowy, a trzymała ją spuszczoną nad telefonem. - El, dlaczego płaczesz? - znów ją zapytała.

- Ja- nie mogę przejść tego poziomu... - mruknęła pod nosem i usłyszała chichot starszej.

- El, to tylko gra - powiedziała chcąc wrócić do swojej wcześniejszej czynności.

- Tak, ale, do kurwy nędzy, próbuję i nie mogę tego zrobić - jęknęła.

Eli przerwała mówić do siostry, gdy jej telefon zadzwonił. Wzięła go i zobaczyła kto to.

Ta kopiara nie daje mi spokoju. Pomyślała chcąc udusić osobę dzwoniącą.

Otrzewszy kciukiem łzy z swoich policzków, odebrała i przyłożyła telefon do ucha.

- Cześć, Alex - powiedziała obojętnym głosem, a Olivia przekręciła oczami i wróciła do laptopa.

- Hej, Eli - usłyszała ten irytujący głos. - Co dziś robiłaś? Jak ci minął dzień?

,,Wrób ją" usłyszała cichy szept Olivii.
Eli zastanowiła się przez chwilę ignorując pytania Alexandry po drugiej stronie telefonu.

- Pofarbowałam włosy na niebiesko, a wyszedł taki gorzki zielony - zaśmiała się po namyśle, a jej siostra się uśmiechnęła i wróciła do laptopa.

- Hahah, okay, nie będę ci przeszkadzać, pa. - Rozłączyła się.

Eli wiedziała co teraz Alex zamierza zrobić. Zrobi dokładnie to samo co blondynka. A przynajmniej to co zostało jej przekazane, że zrobiła.

***

   Następnego dnia, Eli umówiła się - a raczej została zmuszona - na spotkanie z Alex. Blondynka chciała ją udusić własnymi, gołymi rękami lub najlepiej jakąś piłą ją od razu zabić.

   Eli przyszła pod szkołę, czyli miejsce spotkania. Parę minut później zobaczyła Alex z... trochę innym kolorem włosów. Nie mogła zobaczyć tego z odległości jakiej wtedy była, ale sama doskonale wiedziała co się stało włosom Alexandry.

Gdy dziewczyny podeszly do siebie bliżej, na twarzy Alex namalowało się rozczarowanie, zaś na Eli - duma z siebie i poczucie kontroli.

Alex miała zielonkawe włosy z odrobiną mieszaniny niebieskiego. Chciała się upodobnić do Eli, lecz ona ją okłamała z farbowaniem włosów.

Alexandra zrobiła kilka kroków do blondynki i uderzyła ją z otwartej dłoni w jej lewy polik. Eli wydała z siebie jedynie cichy okrzyk zdziwienia, ale od razu po tym znów zwróciła głowę w stronę znajomej i się uśmiechnęła.

- Okłamałaś mnie! - zawołała Alex. - Powiedziałaś, że przefarbowała włosy-

- Trzeba nie wierzyć we wszystko co mówią ludzie, kopiaro - odparła blondynka i chwyciła ją za nadgarstek, i położyła jej dłoń na swoim policzku. - A teraz.. uderz mnie jeszcze raz.

- Co? - wydusiła z siebie przerażona dziewczyna.

- Uderz mnie. Dosłownie, zrobiłaś to przed chwilą. Zrób to jeszcze raz. Przecież tego chcesz. - Zmrużyła oczy.

- Ja- ją nie mam zamiaru cię bić!

Eli zaśmiała się.
- Przed chwilą to zrobiłaś! A mnie to nie zaboli, jeśli zrobisz to jeszcze raz.

Alex starała się wyrwać z uścisku dziewczyny, lecz był on za mocny. Za bardzo mocny. Miała wrażenie, że łamią jej się kości, a skóra puchnieje i staje się czerwona.

Eli wpadła na pewien pomysł.

Puściła nadgarstek dziewczyny przed sobą i sama się uderzyła z liścia w deugi policzek.

- Co ty robisz?! - krzyknęła Alex.

- Kopiujesz mnie, robisz wszystko co ja, więc ja siebie teraz uderzyła to ty teraz powinnaś mnie uderzyć - wytłumaczyła z uśmiechem, jakby była opętana. - Tak to działa, prawda? A chociaż działało.

- El, ty jesteś jakaś chora?!

- Psychicznie? Oczywiście, to u mnie rodzinnie. - Pomyślała o swojej małej rodzince, Robin, Diana.

Alexandra stała tak jak słup soli. Gapiła się w niebieskie oczy Eli, która czuła dumę, ale też to jak traci swoją godność.

Stały tak przez kilka następnych chwil, trzydzieści minut? Piętnaście sekund? Czas mijał dosyć dziwnie, prawie go nie czując.

Aż wreszcie Alex wzięła nogi za pas i uciekła.

Eli zaśmiała się na to z lekkim lagiem mózgu.

Wyjęła telefon wciąż się trochę śmiejąc i napisała na chacie swojej rodzinki o tym co się właśnie odwaliło. 

We're just a kidsWhere stories live. Discover now