50. ,,Uczucia"

10 1 6
                                    

   Po dwóch pierwszych dniach szkoły Eli padała z nóg, lecz umówiła się tego dnia z Dianą, aby razem się gdzieś przejść. Blondynka nie mogła za bardzo odwiedzać Robina, gdyż mieszkał on za daleko, więc sama się spotkała z Dianą.

Eli czekała na przystanku autobusowym aż przyjedzie autobus, z którego wysiądzie jej przyszła żona- znaczy, jej przyjaciółka, Diana.

Stresowała się lekko tym spotkaniem, choć nie powinna, bo to jej najlepszą przyjaciółka, a najlepszych przyjaciół nie powinno się bać, bo , do cholery jasnej, dlaczego?

Po jakimś czasie przyjechał bus i wysiadła z niego brunetka wyjmując słuchawki z uszu do kieszeni czarnej, rozpinanej bluzy.

Spojrzały na siebie, po chwili się uśmiechając.

- Cześć - powiedziała Diana.

- Hej - odpowiedziała Eli.

- To gdzie chcesz iść? - zapytała starsza dziewczyna wciąż z uśmiechem na twarzy.

- Gdzieś gdzie zaznam spokoju od tej obrzydliwej rasy, ludzi.

Diana zaśmiała się cicho, tak samo jak młodsza.
- Znam idealne miejsce.

   Przez całą drogę rozmawiały ze sobą na temat tego jak mają żyć - w chatce w lesie i móc robić co sie chce, czy zostać w swoich domach i mieć wszelkie ograniczenia.
To oczywiste, że obydwie wolały ta drugą opcję, ale nie było łatwo jej dostać. No, teraz tylko Eli nie miała tej przyjemności. Była na siebie zła, że wróciła do swojego domu.

Odnalazły w totalnej nicości. Puste pole wokół nich, otaczająca je biała mgła oraz brak słońca na niebie, a same chmury. To trochę było jak sen.

Eli poczuła jak Diana chwyta ją za rękę. Spojrzała na dziewczynę, która już się w nią przypatrywała z uśmiechem. Blondynka zarumieniła się delikatnie i również się uśmiechnęła do brunetki.

Przeszły się jeszcze dalej, jakby czegoś szukały, ale jednocześnie szły tak bez żadnego celu. Na zabicie czasu oraz na pozbędzanie go razem.

Diana zdjęła swoją bluzę i położyła na trawie, aby na niej usiąść. Razem z Eli usiadła na niej i patrzyły się tak przed siebie, a czasem wzrokami na swoje twarze.

- Czyli jesteśmy na środku jednego, jebanego gówna? - zapytała młodsza śmiejąc się trochę pod nosem.

- Dokładnie - odpowiedziała jej starsza delikatnie uciskając dłoń Eli. - Jesteś strasznie gorąca, Krufko.

- No oczywiście! - zawołała z małymi rumieńcami na twarzy, a na ten gest sama Diana także się zarumieniła.

- Chodzi mi o twoją dłoń.

- Twoja jest zaś chłodna, ale reszta ciebie gorąca - zaflirtowała Eli, a po chwili wybuchając śmiechem.

Diana również dołączyła do tego. Uwielbiała śmiech Eli, był uroczy, barwny i pełen pozytywnych uczuć. Nienawidziła swojego śmiechu. Wszystkiego nienawidziła o sobie, a w Eli było wszystko idealne. Oczywiście, blondynka by się z tym sprzeczała, bo ona sama nie lubiła prawie żadnej rzeczy o sobie, a uważała, że to Diana była tą idealną.

Diana zawiesiła się na chwilę i przestała się śmiać.

Chcę usłyszeć jak mówisz jej "kocham cię", ale tak szczerze, namiętnie. Nie jak rodzinę. Co cię zatrzymuje?

- Hey, wszystko okay? - zapytała Eli patrząc na dziewczynę.

- Tak - odpowiedziała wyrywając się na chwilę od natrętnych myśli.

Co cię zatrzymuje? Powiedz jej.
Podpowiadało jej serce.

Diana chciała cisnąć w nie nożem.

  Po jakiejś godzinie siedzenia na środku pola, postanowiły pójść coś zjeść, więc ruszyły w stronę miasta. Było trochę trudno się wydostać z pola otoczonego lasem, ale wreszcie z tamtąd wyszły.

W mieście poszły do sklepu Frog*, z którego wyniosły hot dogi i energetyki - Diana smakowego Monstera, a Eli Blacka.

Poszły do pobliskiego placu zabaw, gdzie - o dziwo - nie było żadnych dzieci. Tak naprawdę, to lepiej dla nich, bo miały cały płać dla siebie, ale z drugiej strony Diana nie mogłaby zrobić kolacji dla swoich dzieci. Eli, więc zapytała się o siostrę brunetki, a ta odpowiedziała, że małpa to nie to samo co dziecko.

Poszły na hustawki, na których zjadły swoje hot dogi w komfortowej ciszy.

   Koło godziny osiemnastej, Diana postanowiła wracać do domu, do Robina, więc Eli odprowadziła ją na przystanek i zaczekała z nią na autobus.

Diana normalnie nie lubiła z kimś siedzieć i czekać na pojazd, który odwiezie ją do domu, ale z Eli było inaczej. Czuła przyjemność i radość z tego, że blondynka jest z nią.

Jak autobus był prawie przy przystanku, obydwie dziewczyny wstały z ławki. Diana zanim odwracając się od Eli, aby wejść do pojazdu, chwyciła blondynkę za dłoń i przyłożyła ją do ust.

- Dziękuję za to spotkanie, Krufko - powiedziała patrząc wprost w niebieskie oczy młodszej dziewczyny, na której twarzy rumieńce było tak czerwone, że wyglądała prawie jak burak.

- Ja także dziękuję, Dadza - udało jej się opanować i również się uśmiechnęła.

Gdy Diana wsiadała do autobusu, Eli machała do niej.

Po chwili pojazd odjechał zostawiając blondynkę samą na przystanku.

Dlaczego to jest takie przykre?

We're just a kidsWhere stories live. Discover now