32. ,,Sumienie"

16 3 4
                                    

- Czuję, że powinnam wrócić do rodziny - odezwała się Eli siedząc z swoją rodzinką w salonie w tym samym domku, w którym siedzi z bratem od ponad tygodnia (jakiś 25 lipca).

- Dlaczego? - zapytała Diana patrząc na blondynkę trochę chłodniejszym wzrokiem. - Tutaj masz wszystko.

- Tak, ale tęsknię za siostrą-

- Tą siostrą, która tobą manipuluje i się nad tobą dosłownie znęca? - Starsza przerwała jej.

To ty nami manipulujesz. Pomyślała blondynka chcąc ignorować każdą tego typu myśl.

- Ja nie chcę ciebie zatrzymywać Eli, ale się o ciebie boję. - Robin się włączył do rozmowy, a głowy były zwrócone ku niemu.

- Popierasz ją, Robin? - zapytała brunetka.

- Niech robi co uważa za słuszne, ale ostrożnie. - Blondynka uśmiechnęła się na tą wiadomość, lecz Diana wciąż się z tym nie zgadzała. - Dadza, nie możesz nas tak zatrzymywać w jednym miejscu.

- Ja chcę dla was tylko bezpieczeństwa! Nie rozumiecie tego? Poświęcam dla was wszystko. Chcę dla was jak najlepiej, a wy tylko to odtrącacie.

- Dadza, mi się wydaje, że ja w każdej sytuacji mam jak najmniej do powiedzenia. - Robin znów się odezwał. - Rozmawiasz o różnych rzeczach z Krufką, a ja nawet nie wiem o czym. Możecie mi wytłumaczyć? I może wreszcie mi powiecie o czym rozmawiałyście, gdy byłem nie przytomny przez jebane trzy dni?

Nastała krótka cisza. Eli spojrzała się na lekko nerwową Dianę chcąc dostać chociażby jakiś znak czy coś powiedzieć na ten temat, lecz nic nie dostała.

- Nic takiego się nie działo. Rozmowy, które prowadzimy; nie martw się. - Diana sama chwilę później odpowiedziała. Robin otworzył usta, aby coś powiedzieć, ale nie wiedział co, więc je zamknął. Brunetki wzrok przesunął się na Eli. - Nie mam za bardzo prawa, aby ci zabraniać wychodzić z tego domu, ale czy to nie ty wcześniej wspominałaś jak bardzo nienawidzisz swojej rodziny?

- Tak, ale-

- W każdym bądź razie; idź jeśli chcesz, ale bądź bezpieczna. - Wstała z kanapy i wzięła jednorazówkę z komody, po czym wyszła na taras, aby zapalić.

Eli jęknęła i schowała twarz w dłonie. Miała tego serdecznie dosyć. Dosyć wszystkiego.
Robin zbliżył się trochę bliżej nie chcąc robić żadnego dźwięku i pomalował dziewczynę po plecach, i poklepał po głowie.

Patrzył na Dianę przez okno.

- Wiesz, co? Ja też pójdę zapalić - ppwiedział i zrobił to samo co brunetka.

Otworzył drzwi na taras i spojrzał się na Dianę, która również się na niego spojrzała. Wyjął papierosa z paczki, zapalniczkę i zapalił go sobie. Zastanawiał się czy nie zmienić wreszcie papierosów, a nie palić przez cały czas Marlboro.

Stał z starszą w ciszy. Komfortowej czy nie, nie potrafił stwierdzić. Chciał się jednak odezwać i coś powiedzieć, ale nie wiedział co i ile potrwa ta rozmowa, więc siedział przez dłuższą chwilę cicho.

Patrzył się przed siebie masując swoje ramiona przykryte łososiową bluzą, a pochwili schował jedną dłoń do jej kieszeni.

Diana spoglądała to na niego, to na podłogę zastanawiając się czy coś powiedzieć.

- Robin, ja naprawdę chcę dla was jak najlepiej. - Wreszcie się odezwała, a jej wzrok zatrzymał się na czarnowłosym, tak samo jak oczy okularnika bylt skierowane w jej stronę.

- Rozumiem i doceniam to, Diana - odpowiedział, co zdziwiło brunetkę jak ją nazwał. - Mogę cię nazywać po imieniu, prawda? - dodał widząc minę wyższej.

We're just a kidsWhere stories live. Discover now