48. ,,Samobójcze potwory"

14 2 6
                                    

   Diana nie miała dozwolenia na żadne wychodzenie z domu. Charowała godzinami nad swoją nauką, aby 'dobrze rozpocząć semestr'.
Przez cały weekend ślęczała przy książkach i wkuwała byle co, aby tylko rodzina była zadowolona.

Nie miała czasu nawet, aby odwiedzić Robina.

Jedynie wieczorami odpisywała na chacie swojej rodzinki.

  Ze względu na swoją naukę, Diana musiała wyrzucać swoją siostrę z pokoju, aby mogła w ciszy się uczyć. W sobotę pierwszego dnia, ich matka wbiła Clare do głowy, że musi wyjść, co dziewczynka nie przyjęła do siebie poważnie, ale już nie wchodziła do pokoju do póki staraza siostra nie skończyła się uczyć.

Lecz gorzej było w niedzielę, gdy babcia sióstr postanowiła się przyczepić do brunetki o to, że nic nie robi i wygania młodsza siostrę z pokoju, aby gadać z kimś przez telefon (co oczywiście nie było prawdą).

Z tego jednego tekstu starszej babki wyszła spora sprzeczka.

Ojciec Diany, jak zwykle, trzymał stronę swojej matki, zaś mama dziewczyny nie miała nawet prawa głosu. Clare tylko siedziała z telefonem w ręku na kanapie prawie ignorując wszystko co się dzieje wokół niej.

- Przepraszaj natychmiast - powiedziała starsza kobieta. - Albo karę będziesz miała na cały tydzień.

- Za co mam niby przepraszać? - zapytała brunetka chcąc znaleźć chociażby trochę sprawiedliwości.

- Zastanów się! - krzyknął jej ojciec.

- Za swoje zachowanie, w sposób jaki się zachowujesz - odparła babka z dumą w głosie, bo sądziła, że już wygrała.

Zastanówcie się dlaczego się tak zachowuję. To wy tworzycie tego potwora, nie ja. Wy. To wy jesteście winni wszystkiemu co mi się wydarzyło. To przez was teraz się kłócimy.

Czuła jak wariuje.

- Dlaczego miałabym przepraszać za bycie tym kim jestem? Potworem?- zapytała Diana patrząc na swoją rodzinę. - Nikt mnie nie przeprosił za tworzenie tego potwora.

- O czym ty dziewczyno mówisz?! - zawołał jej ojciec, a ona przewróciła oczami.

- To ja zasługuję na przeprosiny. Przeprosiny, których oczekuję od długich lat.

Jej głos nie był już taki lekki, anielski. Coś w niej ją pokonało. Ten potwór w niej postanowił się pojawił kolejny raz.

- To ty masz nas przeprosić. - Babka znów się odezwała. - A w szczególności mnie.

- Tak, bo ja tobie, kurwa, wyrządziłam największe krzywdy tego świata! - zawołała Diana.

- Diana! - Matka zareagowała na przekleństwo, a głowa Clare podniosła się na ułamek sekundy, po czym znów wróciła do gapienia się na niebieski ekran telefonu.

- Oh, zwracasz uwagę tylko na taki mały drobiazg? - Zakpiła z niej siedemnastolatka.

- Diana, masz karę na tydzień.

A weźcie się wszyscy pierdolcie.

Diana nic nie mówiąc wyszła z domu i wzięła swój rower, na który wsiadła, i pojechała w stronę chatki Robina.

***

   Po drodze Diana wstąpiła do apteki i sklepu, aby kupić coś, co by mogło łatwo zabić starą kobietę mającą ponad siedemdziesiątkę.
Potem od razu pojechała do domku, w którym przebywał Robin.

Zostawiwszy foliową torebeczkę z trutką, wszystko powiedziała okularnikowi - który wyglądał jakby nie spał i nie jadł od kilku dni - co się stało pijąc puszkę piwa.

- Szalone. - Skomentował jednym słowem. - Nie wiem jak ci pomóc, Dadza, może po prostu sama weź swoje pieniądze i zapłać za akademik? Wciąż powinno być jakieś dostępne.

- Daję pięćdziesiąt procent, że nie - odpowiedziała. - Albo się zabiję.

- Nie zabijesz - stwierdził Robin prychajac pod nosem.

Diana wrzuciła puszkę alkoholu do kosza, i wzięła z lodówki kolejną.
To trochę Robinowi przypominało jego ojca.

Każdego wieczoru musiał wypić chociażby dwa piwa. Brunet pamiętał i potrafił sobie odtworzyć w głowie charakterystyczny dźwięk gniecenia metalicznej puszki i wkładania jej do kosza z innymi puszkami.

- Ale są szanse na ten akademik. - Wstał brunet i wyjmując niebieskie papierosy z kieszeni, poszedł w stronę drzwi. - Idę zapalić, idziesz ze mną?

- Tak - przytaknęła Diana głową i wzięła jednorazówkę z pułki.

Robin usiadła na drewnianym krześle przy oknie, a dziewczyna stanęła obok niego. Stali tak w ciszy przez kilka chwil aż młodszy skończył palić jednego papierosa, więc wziął następnego.

- Dupa - wymsknęło się Robinowi, a Diana tylko cicho zachichotała, spowrotem swoim delikatnym głosem.

- W ogóle, jak z tamtą Annabelle? - zapytała. Tego pytania Robin się nie spodziewał.

- Czuję się jak potwór robiąc z nią to co robię. - Wciągnął dym i wypuścił.

- To dobrze czy źle?

- Nie wiem. Mam plan pewien i raczej się uda - odparł. Spojrzał na Dianę. - Dadza, gdzie mogę zakopać ludzkie ciało? - dodał, a brunetka o mało się nie zachłysnęła dymem.

- Emm... no, w lesie - odpowiedziała po przerwie.

- Tak, ale gdzieś daleko z tąd czy blisko tego domu? - zapytał znów.

- Raczej daleko. Najlepiej na końcu lasu.

- Okay.

- Chcesz ją zabić? - Zapytała, a Robin niechętnie kiwnął głową. - Dlatego czujesz się potworem?

- Tylko trochę.

- W porządku - westchnęła.

- Ale to też sprawia, że chcę się zabić - uśmiechnął się śmiejąc się.

- ROBIN.

***

   Eli kłóciła się z swoją siostrą. Nie wiem czy jednak mogę to nazwać kłótnią. Blondynka chciała się wyżalić Olivi, ale ta powiedziała, aby przestała nie podawając powodu, a potem jej zaczęła znów rozkazywać.

Eli zaczęła ja nazywać zwykłą suką co prawie skończyło się dostaniem w pysk nie tylko od starszej siostry, a również od matki, która miała powoli dosyć swoich dzieci i było już po paru wypitych piwach.

Dziewczyna szczerze nienawidziła swojej rodziny. Chciała oddać się w ramiona śmierci jak najszybciej.

- Jesteś okropną suką, wiesz? - powiedziała do Olivi, gdy ta chciała wrócić do laptopa.

- Odzywa się ta, która twierdzi, że ma najgorzej.

- Nigdy tak nie powiedziałam. - Eli chciała się popłakać.

- Jesteś potworem, El!

Olivia popchnęła ją, aby usiadła na łóżku, a sama wróciła do gapienia się w laptop.

Jestem potworem?







~~~~~~~~~~~~~~~~
Przypominam, aby zostawić gwiazdkę?

We're just a kidsWhere stories live. Discover now