29. ,,Zemsta? Samobójstwo? Sumienie?"

24 3 7
                                    

   Było dwadzieścia minut po osiemnastej.
Diana siedziała przy stole z rodziną, gdyż jej ciotka tak nagle zawitałs na niby dwadzieścia minut  a siedzi tutaj od ponad godziny.

Brunetka nie lubiła rodzinnych spotkań. Z resztą pewnie jak każdy.

Obiecała Eli, że przyjdzie o osiemnastej, a jak widać nie uda się to. Miała ochotę udusić ciotkę i powiesić. 

Naprawdę cieszyła się, że Robin wreszcie się obudził. To było bardzo stresujące i niepokojące, że się nie budził przez tak długi czas. Dianę dreszcze przechodziły na samą myśl o sytuacji z przed trzech dni.
Miała zamiar przeprosić? Gdyby Robin pamiętał tamten dzień to oczywiście, ale jeśli nie to nie ma potrzeby.

Dziewczyna słuchała nudnych i niewciagających rozmów swoich domowników i ciotki. Jej siostra zaś siedziała w swoim pokoju i oglądała telewizję zamiast siedzieć i gnić przy stole, jak Diana.

Brunetka w pewnym momencie nie wytrzymała i wstała z krzesła kierując się do swojego pokoju.

Zatrzymał ją ten jeden irytujący, skrzeczący głos.

- Diana, gdzie ty idziesz? Siadaj! - Jej babcia musiała coś powiedzieć i jej dowalić. - Ciocia przyszła, a ty sobie odchodzisz?

Dziewczyna czuła jak jej się ciśnienie podnosi na sam widok tej pomarszczonej, starej twarzy.

- A co z Clare? - zapytała i już wiedziała, że pożałuje, gdy ciotka wyjdzie. Gdy tylko odpowie swojej babci, od ojca musi dostać opieprz. - Ona siedzi w pokoju i ogląda filmy.

- Ona jest od ciebie młodsza i nie wytrzymała by-

- Ona ma dziewięć lat. Ja w tym wieku siedziałam tutaj z wami nudząc się jak nie wiem co - przerwała jej i poczuła na sobie gniewne wzroki. Zjebałam.

Matka popatrzyła się na babkę i na swoją córkę.
- Jak chce to niech idzie. Siedzi tutaj wystarczająco długo.

- Sam, te dziecko ma siedemnaście lat. Niech wie, że trzeba z rodziną spędzać czas, a nie siedzieć w swoim pokoju przy telefonie - odrzekł ojciec.

Diana sapnęła.
- Chcę iść na rower.

- Trzeba było to robić w ciągu dnia.

- Wtedy to siedzę na farmie i się uczę. Widzicie? Nawet nie mam wolnego czasu dla siebie! - wybuchnęła już nie obchodząc tego co się stanie. Miała tego już po dziurki w nosie. - Mam alergię na pyłki, a wy mnie dajecie do pracy przy słomie. Zostanę przyjęta na te studia, nie ma potrzeby uczenia się.

Rodzina popatrzyła po sobie, a później znów na Dianę. Co te dziecko sobie myśli? Że może tak przed ciocia podskakiwać?

- Masz karę na telefon na weekend. Załatwiłaś sobie - rzekł ojciec chowając dumę z tego co zrobił.

- Mark, może usuń jej tą karę i sprawcie  aby ona czuła się komfortowa, poza naciskiem? - odezwała się ciotka pierwszy raz podczas tej dyskusji. Diana dziękowała jej w duchu za to.

Matka Samantha już nie wytrzymała I powiedziała:
- Diana, idź sobie na ten rower. Nie będziesz pracować przy słomie czy innym gównie. Nie masz kary.

Brunetka uśmiechnęła się zdziwiona. Ojciec z babką patrzyli na nią zdezorientowani, a ciotka widocznie dumna z Sam popijała sobie winko i jadła ciastko.

Ojciec Mark widać było, że chciał coś powiedzieć, czego nie zrobił - tak samo jak babcia - więc Diana poszła do swojego pokoju. Wzięła słuchawki, telefon, trochę pieniędzy i inne potrzebne rzeczy do plecaka, który służył jej do szkoły.

We're just a kidsWhere stories live. Discover now