1

1.2K 31 0
                                    


- Wychodzimy! - Krzyknęła moja mama przy drzwiach wejściowych z Adamem i walizkami. Podbiegłam do niej z kuchni i mocno przytuliłam. Wybielali się razem na podróż na całe wakacje, przez co miałam cały dom tylko dla siebie. Byłam już pełnoletnia, więc mama zbytnio się nie martwiła o mnie, bo wiedziała, że jestem odpowiedzialna i ostrożna.

- Bądźcie ostrożni - powiedziałam spokojnym, trochę zmęczonym głosem - i pamiętajcie, że macie się miło bawić i nie martwić się o nas, damy radę razem.

Nie mam rodzeństwa. Więc dlaczego powiedziałam nas? Zostaje ze mną przeuroczy, przypominający dalmatyńczyka z sierści, dog niemiecki.

- To do zobaczenia we wrześniu! - Powiedział Adam. Chłopak mojej mamy. Cieszę się, że kogoś sobie znalazła.

Ostatni raz ich przytuliłam i wyszli. Miałam już dom dla siebie. Ruszyłam w stronę dużego pokoju, gdzie odpaliłam konsolę. Poczułam wibracje przy udzie wywołane przez telefon.

 OD : Jack :D

Jak tam u Ciebie? 

DO: Jack :D

Chcesz wbić mam już wolną chate :D

OD: Jack :D

Jasne niedługo będę z browarami i jednym kumplem moim ok?

DO: Jack :D

A rób co chcesz... CZEKAM

OD: Jack :D

Uważaj młoda bo cię ogram jeszcze 

DO: Jack :D 

Weź już idź po to piwo no 


Na tym nasza rozmowa się skończyła. Teraz czekał mnie największy dylemat. W co będziemy grać? FIFA czy Call of Duty? W co będzie chciał tamten grać? Zdecydowałam, że FIFA 18 będzie najlepsza. Z Jack'iem zaprzyjaźniłam się w 1 klasie liceum, kiedy on był w 2 klasie ze swoim zespołem. Wiem, że ma jakiś, bo zawsze, gdy chodzę na koło muzyczne słyszę ich próby, ale nigdy nikogo nie widziałam z jego bandu. Możliwe, że mijaliśmy się na korytarzu, ale zawsze na przerwach mam słuchawki na uszach i szkicownik przed nosem i zamykam się w swoim małym pudełku kreatywności.

Nagle drzwi się otworzyły z rozpędem i hukiem. Nie wiedziałam, co robić, czułam tylko dreszcze, które maszerowały po moich plecach. Usłyszałam krzyk i poczułam mdłości. Ciągle siedziałam na kanapie plecami do wejścia czując paraliż po prostu nie mogłam się ruszyć. Myślałam już nad planami, co zrobić gdyby mnie porwali. Ktoś zasłonił mi oczy dłońmi. Zemdlałam. Poczułam jak ktoś mnie przywraca do pozycji siedzącej, jednak chwilę później poczułam miękką poduszkę przy policzku.

- BRAWO STARY I CO TERAZ?! CO JEJ POWIESZ?! - usłyszałam niezbyt znany mi głos.

Zaczęłam otwierać oczy, aby rozejrzeć się po pokoju, zobaczyłam blondyna, który miał niesamowicie błękitne oczy.

- Coś się stało? - Spytałam zdezorientowana, oparłam się na łokciach.

- Głupie żarty z serii straszenia - powiedział blondyn i przykucnął obok mnie. - My się nie znamy. Corbyn jestem a ty? - Uśmiechnął się uroczo i wyciągnął rękę.

- Polly. - Odwzajemniłam uśmiech i podałam rękę. Wstałam z kanapy i udałam się do kuchni gdzie rozzłoszczony Jack opierał się o blat, a Corbyn udał się za mną.

Usiadłam na blacie obok Jack'a aby zobaczyć jego reakcję na moje 'zmartwychwstanie'. Obrócił głowę w moją stronę i minę miał jakby ducha zobaczył.

- Strasznie Cię przepraszam - powiedział patrząc na mnie wzrokiem zbitego psa. - To był mój pomysł. Wszystko moja wina. - Wypowiedział te słowa i mocno mnie przytulił.

- Spokojnie już. - Powiedziałam bez stresu. - Przecież żyję!

Lubiłam się przytulać, w szczególności do Jack'a. Zawsze można było od niego czuć delikatne, męskie perfumy. Corbyn stał za nami i odezwał się w końcu:

- Skoro żyjesz - zaczął przeciągliwie. - To może jednak zagramy w coś. - Powiedział z głupkowatym uśmieszkiem.

- Nawet po takim czymś was ogram! - powiedziałam odklejając się od Jack'a i ruszyłam do salonu z chłopakami przegrać nockę w FIFE.

Oto pierwsza część opowiadania. Nie ma na razie głównego bohatera ale jak poczekacie to nadejdzie odpowiedni moment w którym wkroczy do akcji Zach. 

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now