Z góry dziękuję wam z 300 wyświetleń, dla mnie to już jest magiczna liczba, a was bardzo szybko przybywa i już się boję co dalej będzie... DZIĘKUJĘ <3
Z chłopakami byliśmy w wesołym masteczku. Poszliśmy chyba na wszystkich aktrakcjach po 3 razy, nawet na tych dla bachorków. Nie zgadniecie kto się najlepiej bawił... oczywiście Jack i Zach. Skończyliśmy wszyscy mokrzy po kolejce wodnej. Najbardziej mokry był Jonah z którego aż można by było wycisnąć pół wiadra wody. Daniel, Jack i Corbyn postanowili, że pójdą po coś do jedzenia. Jonah wypatrzył grę w której można było wygrać prawie półtora metrową pandę (czyli prawie mojego wzrostu).
- Ja chcę pandę. -powiedziałam jak małe dziecko proszące rodziców o słodycze.
Chodziło o przewrócenie wszystkich butelek ustawionych w wierze. Niby łatwizna, ale ja mistrzem rzutów nie jestem, więc poprosiłam chłopaków żeby oni to zrobili, każdy miał po 3 rzuty. Jonah trafił tylko w drugim rzucie i nie udało mu się wszystkich zbić. Została nadzieja w Zach'u. Pierwszy rzut, zbił prawą stronę. Drugi rzut, zbił górną butelkę.
"- Zdobądź dla mnie tę pandę proszę -powiedziałam w myślach i skrzyżowałam palce na szczęście."
Spojrzał się na mnie, przez co zrobiłam oczy szczeniaczka, on się uśmiechnął i rzucił.
- JEJU DZIĘKUJĘ! -krzyknęłam i rzuciłam się mu na szyję. On odwzajemnił to i zamknął mnie w swoich ramionach. Właściciel butki podał Zach'owi pandę, a wielka panda trafiła do mnie. Cieszyłam się jak małe dziecko. Jonah i Zach śmiali się ze mnie, ale nie obchodziło mnie to, bo miałam swoją pandę. Ruszyliśmy w stronę chłopaków którzy siedzieli na ławce i mieli w rękach frytki, hot dogi i krążki cebulowe. Zjedliśmy wszystko w 3 sekundy. Po wszystkich atrakcjach postanowiliśmy iść na plaże na zachód słońca. Wszyscy poszliśmy na plaże spacerkiem, a Daniel poszedł szybko do samochodu po koce. Ponieważ plaża była nie daleko mojego domu, poszłam po psa z Zachiem. Nie chciałam, żeby biedny się samemu w domu męczył. Przed domem zobaczyłam kawałek papieru pod wycieraczką. Schyliłam się po papierek, który okazał się być kopertą.
- Co to jest? -pytał Zach otwierając drzwi wejściowe.
- Koperta. -odpowiedziałam przyglądając się dokładnie kawałkowi papieru. Otworzyłam ją i to, co zobaczyłam było bardzo dziwne i niepokojące. - Zach... -powiedziałam ciągnąc go za rękaw od bluzy.
- Co się dzieje.
- Spójrz. -powiedziałam przerażona wciąż tym, co trzymałam w rękach. Były to zdjęcia. Zdjęcia z dzisiaj, z chłopakami, zrobione z dziwnych perspektyw. Jakby z ukrycia. Weszliśmy do domu i wzięłam psa na smycz.
- Co to jest? -odezwał się identycznie zdziwiony chłopak zamykający drzwi.
- Zdjęcia, z dzisiaj. -powiedziałam bez wyrazu, zaczęliśmy iść w stronę plaży wciąż oglądając zdjęcia.
- Chwila ale jak skąd? -powiedział brunet.
- Nie mam pojęcia. -ręce mi się zaczęły trzęść. Pouczułam się, jakby ktoś sprzedał mi pożądnego kopniaka w brzuch. Obróciłam jedno z pięciu zdjęć. Przeszły mnie dreszcze i poczułam niesamowity ból głowy. - Zach... spójrz.
- "Oj nie ładnie" co to ma znaczyć? -powiedział jeszcze bardziej zdziwiony Zach.
- Znów nie wiem. Dołączmy do chłopaków może oni jakoś to rozszyfrują. -powiedziałam i rozejrzałam się.
- Oby szybko, bo to niepokojące. -powiedział i objął mnie ramieniem. Zrobił to w sposób dość przyjemny.
Gdy doszliśmy na plaże chłopaki bawili się w najlepsze i Coper się do nich dołączył, skakał i biegał w tą i z powrotem.
- Chłopaki potrzebna pomoc. Teraz. -powiedział Zach twardo, a wszyscy posłusznie usiedli na kocu.
Pokazałam im zdjęcia, a następnie każde obróciłam tak, aby napisy były widoczne. Było tam napisane:
"Oj nie ładnie"
"Czego u nich szukasz?"
"Po co ci oni?"
"Nie za krótkie spodenki?"
"Chodź tu XII"
Wszystko było napisne jednym charakterm pisma, bardzo starannym i ozdobym. Chłopaki identycznie się zdziwili i Daniel się odezwał pierwszy:
- Paul'owie. Na odcięcie mojej ręki powiem, że to oni. "Nie za krótkie spodenki?" To dla nich typowe. Już to dziś słyszała.
- "Chodź tu" czyli gdzie? -zapytał się Jonah biorąc zdjęcie z tym napisem które pokazywało ławkę. Prostą, parkową ławkę.
- To ławka z parku. -powiedziałam rozglądając się po chłopakach. - Tam gdzie ich spotkałam.
- A XII to godzina. -powiedział Jack wskazując na to palcem.
- Dziś o 12 z Paulami w Parku. Coś jeszcze? -spytał się Corbyn rozglądając się po plaży.
- Czyli powinnam tam iść? A co jakbym nie przyszła? -powiedziałam opierając się na ręce.
- Możliwe, że by się nam oberwało. "Po co Ci oni?" -powiedział Zach i spojrzał się na wszystkich.
- Czyli kolejna misja na dziś. -powiedziałam i załamałam się w myślach jeszcze bardziej.
Dzięki za kolejny rozdział... Nie podoba mi się ale chciałam coś jeszcze wrzucić przed wyjazdem. Ah Ci Paulowie, co oni wymyślą?
xo Karola
YOU ARE READING
I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONA
FanfictionPolly Davis. Niby zwykła dziewczyna z liceum, jednak dzięki swojemu przyjacielowi pozaje niezwykłe osobowści, a dopiero wtedy jej życie zmienia się nie do poznania.