Rano obudziło mnie powiadomienie z SMS'a.
Od: Jonah :p
Hej Polly o 13 będziemy jechać po Jack'a, jak coś to pisz czy się dołączysz.
Do: Jonah :p
Jasne że się dołączę, ale jak my się wszyscy do jednego samochodu zabierzemy? Mogę pojechać samemu jakby coś.
Od: Jonah :p
O to się nie martw, to już Daniela problem jak nas zawiezie i po wczorajszym pewnie dalej źle sie czujesz więc samemu nie jedziesz.
Do: Jonah :p
Dobrze tato
Obróciłam się i zobaczyłam Corbyna śpiącego w pozycji tancerza tango z wpół otwartą buzią. Wyglądało to przekomicznie. Nie chciałam go budzić ale ze względu na mój ciężar usłyszał moje kroki.
- A gdzie to się wybierasz? -spytał przecierając ręką oczy.
- Z psem na spacer, a ty fajnie by było gdybyś śniadanie zrobił. - powiedziałam i sięgnęłam po bluzę, bo zazwyczaj rano wychodzę jeszcze w piżamie, ale z wielką bluzą.
- Postaram się -ziewnął i puścił mi to swoje oczko.
Wzięłam psa na smycz, telefon w kieszeń i wyszłam. Zawsze mam idę wyznaczoną rogą, którą oboje perfekcyjnie znamy. Nigdy nikt specjalnie na mnie nie zwracał uwagi na spacerach, ani w życiu miłosnym. Mimo, że wiele osób mówi, że wyglądam niesamowicie, zawsze byłam singlem. Zawsze. Nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy nikt się mną nie interesował. Nigdy przed tamtym przypadkiem z Corbynem się nie całowałam. Nigdy nie byłam w poważnym związku. Mimo tego uwielbiam się przytulać, ale zawsze nie miałam do kogo. Poza Jack'iem. Może przez chwilę, miałam taki czas w którym na prawdę byłam zdołowana moim stanem cywilnym, ale przyzwyczaiłam się do uczucia odrzucenia i rozczarowania. Dlatego postanowiłam w tylko 20% pokazywać emocje. Bardzo rzadko się zakochuję, zauraczam i rzeczy podobne, przez to trudno mi idzie z nowymi, poważniejszymi relacjami. Na spacerach zawsze mam czas się zastanowić, nad takimi rzeczami. Droga spacerowa trwała równo 22 minuty. Gdy już miałam skręcić przedemną pojawiły się dwie, wysokie i umięśnione sylwetki. Zobaczyłam, że było to dwóch blondynów, bardzo podobnych do siebie, możliwe, że bracia. Nie chciałam jakoś z nimi wyjątkowo rozmawiać, bo jestem mało rozmowna dla obcych osób. Starałam się ich wyminąć, ale ci zasłonili mi całkowicie drogę swoimi muskułami i dodatkowo zaczeli się między sobą śmiać.
"- Co mam robić. Nie wydaje mi się, żeby mieli dobre zamiary."
Patrzyłam się w ziemie, myślałam, co robić. Nagle wyższy z nich odezwał się w końcu:
- Hej co taka smutna stoisz? Gdzie chciałaś iść?
- Nie smutna tylko rozkojarzona. Przed siebie jak najdalej. -odpowiadałam prosto, wciąż patrząc w ziemię.
- Odprowadzimy cię, przecież samemu taką niesamowitą dziewczynę nie wolno puszczać po takiej niebezpiecznej okolicy. A jakby coś Ci się stało? Nie darowali byśmy sobie.
"- Super zapewniłam sobie spacer z dwoma osiłkami. Żeby jakkolwiek to sobie umilić i ułatwić później muszę coś powiedzieć"
- Polly. -wymamrotałam, strzelając kostkami.
- Właśnie gdzie nasze maniery. Ja jestem Logan, a on to mój brat Jake. Bacia Paul'owie. -powiedział wiadomy już mi Logan. - Prowadź księżniczko. -odsunął się i wyciągnał rękę w sposb "tu jest droga". Ruszyłam drogą taką, jaką zawsze bym szła. Nie myślałam o niczym, poza dostaniem się do domu. Chłopaki w między czasie zadawali masę pytań typu "czy zawsze tu mieszkałam, bo mnie nie widzieli.", "czy jestem wolna" itp. Gdy dotarłam na moją ulicę, nie miałam pojęcia co robić.
- Dobra tu już dobiega koniec naszego spaceru. -powiedziałam i zaczęłam iść dalej, a oni nie odstąpywali mi o krok. - Mój dom już jest tu zar.....
- Niebezpieczna ulica plus atrakcyja dziewczyna w krókich spodenkach. Uwierz to nie jest dobre połączenie. -powiedział Jake i objął mnie ramieniem przez co ugiełam się pod jego ciężarem. Pies szedł na napiętej smyczy, bo bał się braci idenstycznie jak ja. Gdy dotarłam już pod sam dom powiedziałam:
- Koniec podróży.
- To do zobaczenia kiedyś. -powiedział Jake i przytulił mnie mocno z rękoma na niebezpiecznie, niskiej wysokości.
- Oby jak najszybciej. -odpowiedział Logan i on już nie hamował rąk i zjechał na moje pośladki i je mocno ścisnął. Odsunęłam się i spojrzałam z przerażeniem w oczach, na co on się tylko uśmiechnął z nutką podtektu i odchodząc, jeszcze raz dotknął mojego tyłka. Weszłam do domu i usłyszałam dźwięki dochodzące z kuchni. Odpięłam psa i on od razu pobiegł do pokoju z którego dochodziły dźwięki.
- Już jestem -krzyknęłam idąc w stronę swojego pokoju. - zaraz będę tylko się przebiore.
- Ok. -usłyszałam głos z kuchni.
Ubrałam się w krótkie spodenki jeansowe z wysokim stanem i żółtą bluzkę z długim rękawem i dziurą w kształcie trójkąta, co miało dekolt przypominać. Zaczęłam iść w stronę kuchni i usłyszałam zdecydowanie za dużo głosów, jak na jednego Corbyna. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam, że blondyn załatwił sobie pomocników. Zach wymiatał przy tańcu z patelnią, Jonah został mistrzem szperania w szafkach, Corbyn grzecznie układał talerze, a Daniel? Daniel został psią nianią. Kaszlnełam teatralnie i wszystkie oczy spojrzały w moją stronę.
- Miło się na was patrzy jak robicie coś w kuchni. -powiedziałam i uśmiechnełam się przeuroczo.
- A jakie "coś" miałaś na myśli? -powiedział Jonah z nutką podtektu w głosie i zaczął się śmiać z chłopakami.
- Dobra kończcie szybko, bo mam już rzeczy do opowiadania ze spaceru. -powiedziałam i usiadłam przy wyspie kuchennej.
- A co ktoś Cię podrywał? -powiedział Daniel i zaczął się śmiać, a jak zawsze chłopaki z nim.
- A byś się zdziwił.
Dziękuję za kolejny rozdział i nie zgadniesz kto właśnie miał urodziny. Akcja urozamicona i zmieniona, bo takie nudne ostatnio to było, choć czasem potrzebne są takie rozdziały. Masz jakiś pomysł co mogę jeszcze zmienić? Pisz śmiało. Wow teraz spojrzałam, ze jest was już 250 *O* jejku dziękuję za taki prezent <3
xo Karola
YOU ARE READING
I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONA
FanfictionPolly Davis. Niby zwykła dziewczyna z liceum, jednak dzięki swojemu przyjacielowi pozaje niezwykłe osobowści, a dopiero wtedy jej życie zmienia się nie do poznania.