11

484 28 0
                                    


Rano obudziło mnie powiadomienie z SMS'a. 

Od: Jonah :p

Hej Polly o 13 będziemy jechać po Jack'a, jak coś to pisz czy się dołączysz. 

Do: Jonah :p

Jasne że się dołączę, ale jak my się wszyscy do jednego samochodu zabierzemy? Mogę pojechać samemu jakby coś.

Od: Jonah :p

O to się nie martw, to już Daniela problem jak nas zawiezie i po wczorajszym pewnie dalej źle sie czujesz więc samemu nie jedziesz.

Do: Jonah :p

Dobrze tato 

Obróciłam się i zobaczyłam Corbyna śpiącego w pozycji tancerza tango z wpół otwartą buzią. Wyglądało to przekomicznie. Nie chciałam go budzić ale ze względu na mój ciężar usłyszał moje kroki.

- A gdzie to się wybierasz? -spytał przecierając ręką oczy. 

- Z psem na spacer, a ty fajnie by było gdybyś śniadanie zrobił. - powiedziałam i sięgnęłam po bluzę, bo zazwyczaj rano wychodzę jeszcze w piżamie, ale z wielką bluzą. 

- Postaram się -ziewnął i puścił mi to swoje oczko. 

Wzięłam psa na smycz, telefon w kieszeń i wyszłam. Zawsze mam idę wyznaczoną rogą, którą oboje perfekcyjnie znamy.  Nigdy nikt specjalnie na mnie nie zwracał uwagi na spacerach, ani w życiu miłosnym. Mimo, że wiele osób mówi, że wyglądam niesamowicie, zawsze byłam singlem. Zawsze. Nigdy nie miałam chłopaka. Nigdy nikt się mną nie interesował. Nigdy przed tamtym przypadkiem z Corbynem się nie całowałam. Nigdy nie byłam w poważnym związku. Mimo tego uwielbiam się przytulać, ale zawsze nie miałam do kogo. Poza Jack'iem. Może przez chwilę, miałam taki czas w którym na prawdę byłam zdołowana moim stanem cywilnym, ale przyzwyczaiłam się do uczucia odrzucenia i rozczarowania. Dlatego postanowiłam w tylko 20% pokazywać emocje. Bardzo rzadko się zakochuję, zauraczam i rzeczy podobne, przez to trudno mi idzie z nowymi, poważniejszymi relacjami. Na spacerach zawsze mam czas się zastanowić, nad takimi rzeczami. Droga spacerowa trwała równo 22 minuty. Gdy już miałam skręcić przedemną pojawiły się dwie, wysokie i umięśnione sylwetki. Zobaczyłam, że było to dwóch blondynów, bardzo podobnych do siebie, możliwe, że bracia. Nie chciałam jakoś z nimi wyjątkowo rozmawiać, bo jestem mało rozmowna dla obcych osób. Starałam się ich wyminąć, ale ci zasłonili mi całkowicie drogę swoimi muskułami i dodatkowo zaczeli się między sobą śmiać. 

"- Co mam robić. Nie wydaje mi się, żeby mieli dobre zamiary."

Patrzyłam się w ziemie, myślałam, co robić. Nagle wyższy z nich odezwał się w końcu:

- Hej co taka smutna stoisz? Gdzie chciałaś iść?

- Nie smutna tylko rozkojarzona. Przed siebie jak najdalej. -odpowiadałam prosto, wciąż patrząc w ziemię. 

- Odprowadzimy cię, przecież samemu taką niesamowitą dziewczynę nie wolno puszczać po takiej niebezpiecznej okolicy. A jakby coś Ci się stało? Nie darowali byśmy sobie. 

"- Super zapewniłam sobie spacer z dwoma osiłkami. Żeby jakkolwiek to sobie umilić i ułatwić później muszę coś powiedzieć" 

- Polly. -wymamrotałam, strzelając kostkami. 

- Właśnie gdzie nasze maniery. Ja jestem Logan, a on to mój brat Jake. Bacia Paul'owie. -powiedział wiadomy już mi Logan. - Prowadź księżniczko. -odsunął się i wyciągnał rękę w sposb "tu jest droga". Ruszyłam drogą taką, jaką zawsze bym szła. Nie myślałam o niczym, poza dostaniem się do domu. Chłopaki w między czasie zadawali masę pytań typu "czy zawsze tu mieszkałam, bo mnie nie widzieli.", "czy jestem wolna" itp. Gdy dotarłam na moją ulicę, nie miałam pojęcia co robić. 

- Dobra tu już dobiega koniec naszego spaceru. -powiedziałam i zaczęłam iść dalej, a oni nie odstąpywali mi o krok. - Mój dom już jest tu zar.....

- Niebezpieczna ulica plus atrakcyja dziewczyna w krókich spodenkach. Uwierz to nie jest dobre połączenie. -powiedział Jake i objął mnie ramieniem przez co ugiełam się pod jego ciężarem. Pies szedł na napiętej smyczy, bo bał się braci idenstycznie jak ja. Gdy dotarłam już pod sam dom powiedziałam:

- Koniec podróży. 

- To do zobaczenia kiedyś. -powiedział Jake i przytulił mnie mocno z rękoma na niebezpiecznie, niskiej wysokości.

- Oby jak najszybciej. -odpowiedział Logan i on już nie hamował rąk i zjechał na moje pośladki i je mocno ścisnął. Odsunęłam się i spojrzałam z przerażeniem w oczach, na co on się tylko uśmiechnął z nutką podtektu i odchodząc, jeszcze raz dotknął mojego tyłka. Weszłam do domu i usłyszałam dźwięki dochodzące z kuchni. Odpięłam psa i on od razu pobiegł do pokoju z którego dochodziły dźwięki. 

- Już jestem -krzyknęłam idąc w stronę swojego pokoju. - zaraz będę tylko się przebiore. 

- Ok. -usłyszałam głos z kuchni.

Ubrałam się w krótkie spodenki jeansowe z wysokim stanem i żółtą bluzkę z długim rękawem i dziurą w kształcie trójkąta, co miało dekolt przypominać. Zaczęłam iść w stronę kuchni i usłyszałam zdecydowanie za dużo głosów, jak na jednego Corbyna. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam, że blondyn załatwił sobie pomocników. Zach wymiatał przy tańcu z patelnią, Jonah został mistrzem szperania w szafkach, Corbyn grzecznie układał talerze, a Daniel? Daniel został psią nianią. Kaszlnełam teatralnie i wszystkie oczy spojrzały w moją stronę. 

- Miło się na was patrzy jak robicie coś w kuchni. -powiedziałam i uśmiechnełam się przeuroczo.

- A jakie "coś" miałaś na myśli? -powiedział Jonah z nutką podtektu w głosie i zaczął się śmiać z chłopakami. 

- Dobra kończcie szybko, bo mam już rzeczy do opowiadania ze spaceru. -powiedziałam i usiadłam przy wyspie kuchennej. 

- A co ktoś Cię podrywał? -powiedział Daniel i zaczął się śmiać, a jak zawsze chłopaki z nim.

- A byś się zdziwił.

Dziękuję za kolejny rozdział i nie zgadniesz kto właśnie miał urodziny. Akcja urozamicona i zmieniona, bo takie nudne ostatnio to było, choć czasem potrzebne są takie rozdziały. Masz jakiś pomysł co mogę jeszcze zmienić? Pisz śmiało. Wow teraz spojrzałam, ze jest was już 250 *O* jejku dziękuję za taki prezent <3 

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now