31

300 17 0
                                    

- Nie martw się już jest dobrze. -powiedział Zach i pocałował mnie w czubek głowy. 

- Co się jej stało? -spytał Jack i podszedł do bruneta, który wciąż trzymał mnie na rękach. 

- Jeszcze nie wiem, ale na pewno to któryś z Paulów. -odpowiedział zdenerwowany Zach. 

- Jake... -wymamrotałam resztką sił i spojrzałam się do góry, aby ujrzeć twarz chłopaka. - Zach... Zach postaw mnie, dam radę. 

- Na pewno? -spytał niepewnie chłopak i rozejrzał się po kumplach stojących obok. 

- Tak, proszę Cię postaw mnie. -powtórzyłam chłopakowi, a ten niepewnie postawił mnie na ziemi. Chwilę się chwiałam jednak dziewczyny złapały mnie, abym się nie przewróciła. Stałam już na swoich nogach i starałam się złapać równowagę. - Chłopaki wszyscy bez wyjątku poczekajcie tu. Dziewczyny pomóżcie mi. 

Zaczęłam kierować się w stronę najbliższych krzaków, bo nie miałam zamiaru zwymiotować przy wszystkich. Emma zgarniała mi włosy z przed twarzy, a Alissa pilnowała czy nikt nie idzie. Dziewczyny jednak mają swoje sposoby na wszystko. 

- Co piłaś? -spytała się Emma, krótko i na temat. 

- Jake mi coś podał, przez co zrobiło mi się mega nie dobrze. -odpowiedziałam wycieńczona.

- Laska! Ty wiesz, że on mógł Ci coś dosypać! -wykrzyczała Alissa, a następnie delikatnie ściszyła głos, aby chłopaki tego nie usłyszeli. - Ale powiedz, czy do czegoś doszło?

- Nie, zdąrzyłam zwyczajnie uciec. -odpowiedziałam i podniosłam się do pionu. - Chodźmy już do chłopaków, bo zaczną się martwić. 

Dziewczyny szły bardzo blisko, żeby móc mnie złapać w odpowiednim momencie. Gdy podeszłyśmy do chłopaków, wszyscy byli identycznie przejęci i zdenerwowani na raz. 

- Wszystko ok? -spytał Jonah i spojrzał się po chłopakach. 

- Już tak. - powiedziałam, wzięłam ostatni wydech i spuściłam głowę. - Pomożecie mi dojść do domu? 

- Yy... ty myślałaś, że zamierzamy tak Cię zostawić tu, teraz? -powiedział Jack i zaśmiał się. 

- Idziemy z tobą całą drogę do domu. -powiedział Daniel i uśmiechnął się. 

- Choćby na boso. -dopowiedziała Alissa w trakcie zdejmowania szpilek.

W trakcie drogi opowiedziałam im o tym, co stało się dzisiejszej nocy. W pewnym momencie znowu łzy zpłynęły mi po policzkach, bo myśl o słowach Jake'a przygniatała mnie. Nagle w połowie drogi znów zaczęło mi się kręcić w głowie, ale tak naprawdę paskudnie. Ledwo trzymałam się na nogach, jednak Corbyn złapał mnie za rękę w ostanim momencie przed wywróceniem. Ze względu na to, że mam przyjaciół którzy o za dużo się martwią, kazali Zachowi nieść mnie, bo najmniej wypił i da radę mnie utrzymać. Znowu wziął mnie na 'pannę młodą' i zaczął iść jakby nikogo, ani nic nie niósł.

"- Czy aż tak mało ważę?"

Rzeczywiście byłam wykończona, ale dała bym sobie jeszcze radę. Po około 10 minutach byliśmy już przed domem. Zach postawił mnie na ziemi i asekurował jeszcze chwilkę. 

- Jack dasz sobie samemu radę? -zapytała Emma i spojrzała na mnie. 

- Spokojnie to nie będzie pierwszy raz, gdy mam się nią opiekować. -powiedział chłopak i zaczął się śmiać. Oczywiście, że to była prawda, masę razy już mi dupę bronił, gdy nie byłam w pełni trzeźwa przed mamą. 

- Dziękuję wam za wszystko. Nie dała bym sobie radę. -powiedziałam i zaczęłam się z wszystkimi żegnać. Daniel i Corbyn odeszli z dziewczynami, żeby je odprowadzić. Jonah jak zawsze przy pożegnaniu musiał coś motywującego wyszeptać tym razem było to "Nie daj się więcej". Z Zachiem chyba przytulałam się najdłużej. Nie chciałam go puszczać, bo bałam się, że już nie wróci. 

Logan pov.

*zaraz po wyjściu Polly*

Gdy wszedłem na górę zobaczyłem uchylone drzwi. Niepewnie wszedłem do środka i zobaczyłem Jake, który siedział na łóżku z twarzą schowaną w dłonie. 

- I co? -spytałem niepewnie z nadzieją, że nie wyszło.

- No kurwa powiem Ci, że wyszło jak trąbka z dupy koziej. -odpowiedział zdenerwowany Jake, na co delikatnie odetchnąłem z ulgą. Usiadłem obok Jake'a i zacząłem się śmiać. Tak był to zakład. Zakład o to, co się stanie w pierwszy dzień szkoły. Jeśli Jake by wygrał Dolani musieli by robić to, co Jake by kazał i na odwrót, więc już się boję, co Jake będzie musiał robić. Sekundę później wbiegli do pokoju Grayson i Ethan. 

- Wygraliście. -wstał Jake i popatrzył się na nich zdenerwowanie. 

- No to zobaczysz jutro, co się będzie dziać Alfonsie. -powiedział Grayson i zaczął się śmiać.

- Może kolejny zakład? Czy ta dziewczyna zdąrzy wybaczyć Ci do końca roku? -zwijał się Ethan ze śmiechu. Jake również zaczął się śmiać.

- Pff... po co? To była zwykła suka i tyle. -odpowiedział Jake i śmiał się dalej. Zdziwły mnie te słowa, bo jeszcze wczoraj mówił jaka niesamowita jest, a dziś jest 'zwykłą suką'!? - Proszę Cię pewnie jeszcze dziewica. 

Chłopaki na te słowa wybuchli śmiechem, a ja patrzyłem się na nich z boku jak na idiotów. 

- Dobra już weź se jakąś inną, żebyś się odstresował. -powiedział Grayson i zaczął kierować się do wyjścia z Ethanem. 

Wyszliśmy z chłopakami z pokoju i skierowaliśmy się na dół do całego tłumu. Chłopaki zobaczyli jakąś grupę dziewczyn w miniówach i podeszli do nich pewnie. Ja zostałem z tyłu i usiadłem na kanapie. Chwilkę później zobaczyłem już Jake kierującego się na górę z jakąś czarnowłosą dziewczyną. Chwila, czy to nie była dziewczyna z którą kręcił ten jeden z grupy Polly na plaży? No nieźle...

Nie siada mi w tym tygodniu pisanie, ale jeszcze takie coś udało mi się sklecić. Uwielbiam robić z wszystkich złe postacie. Muahaha... 

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now