Obudziłam się rano, a obok mnie nie było już Zacha. Ubrałam się szybko i zeszłam do jadalni. Chłopaki siedzieli już tam, więc wzięłam szybkie kanpki i usiadłam przy ich stoliku. Wszyscy się na mnie nerwowo patrzyli, jakbym zdradziła ich najbardziej tajemne sekrety.
- Coś się stało? -spytałam się jednak nikt nic nie odpowiedział, tylko dalej się na mnie patrzyli wkurzonym wzrokiem.
Nagle do Zacha podeszła blondynka z wywiadu i usiadła mu na kolanach. Brunet patrzył mi prosto w oczy i zaczął całować dziewczynę, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Czułam się paskudnie jednak zostałam sparaliżowana i nie miałam pojęcia co zrobić.
- Polly! Obudź się! -zobaczyłam nad sobą Jacka. - Już dobrze. To tylko sen.
Spojrzałam na niego oczami które pewnie były wielkości piłeczek ping-pongowych i nie wiedziałam co powiedzieć. Chłopak przytulił mnie i uśmiechnął się.
- Później mi powiesz, a teraz się ogarniaj. -powiedział i uśmiechnął się, a następnie wyszedł.
Ruszyłam, tak jak każdego ranka, do łazienki. Prysznic, ubrania, twarz. Ubrałam się w czarną, zwykłą bluzkę i ogrodniczki. Dopakowałam walizkę i wyszłam z pokoju z gotowym już bagażem. Zeszłam do jadalni i wzięłam szybkie kanapki. Usiadłam przy jednym stoliku, a po chwili chłopaki zaczęli się dołączać. Wszyscy usiedli dokładnie na tych miejscach jak w mom śnie. Dziwne.
- Jak tam? Wyspana? -spytał Daniel i uśmiechnął się.
- W sumie tak, tylko sen miałam dziwny. -powiedziałam niepewnie.
- Opowiedz. -odpowiedział Corbyn i przez zaciekawienie oparł brodę na dłoniach.
- No więc siedzieliśmy tu wszyscy dokładnie tak jak teraz i nagle do Zacha podeszła ta blondynka od wywiadu. Do tego wszyscy patrzyliście się na mnie wzrokiem takim, że gdyby mógł zabijać leżała bym cała zakrwawiona z krtanią na wieszchu. Wracając, podeszła ta blondi i usiadła Zachowi na kolanach, a Zach patrząc mi prosto w oczy zaczął ją całować. -opowiedziałam i wzięłam kolejnego gryza swojej kanapki. Chłopaki spojrzali na mnie i na Zacha, a później znów na mnie.
- I przez to tak krzyczałaś? Chyba, że wy... -powiedział Jack i zmarszył brwi.
- Tak, tak jesteśmy. -odpowiedział Zach i uśmiechnął się nerwowo.
- Od? -spytał się Daniel zadowolony jak zawsze.
- Przedwczoraj wieczorem. -również się uśmiechnęłam, a chłopaki zaczęli nam gratulować i nagle przypomniało mi się o wyjeździe. - Która godzina?
- 8.40. -powiedział Jonah i uśmiechnął się do mnie.
- Muszę już jechać. -odpowiedziałam i wstałam. - Dziękuję za to wszystko...
- Jedziemy z tobą na lotnisko. -zaśmiał się Corbyn i wstał, a za nim reszta chłopaków.
XXX
Czekając na mój samolot, wygłupialiśmy się i graliśmy w różne gry. Chłopaki tańczyli i śpiewali, a ja tylko sobie grzecznie siedziałam. Nagle usłyszałam wezwanie na samolot, więc wzięłam plecak i zaczęłam się z wszystkimi żegnać. Poleciało kilka łez jak zawsze, ale najdłużej oczywiście żegnałam się z Zachiem. Nie chciałam go puścić, ale wiedziałam, że jakbym tego nie zrobiła to spóźniła bym się na samolot. Chłopak ostatni raz pocałował mnie w czoło i kazał mi iść, bo sam się zaraz popłacze. Ruszyłam i ostatni raz pomachałam do nich, następnie weszłam na pokład samolotu. Usiadłam na wyznaczonym mi miejscu i czekałam na wystartowanie samolotu. W trakcie lotu słuchałam tylko piosenek chłopaków i rysowałam ich.
Wyłądowałam około 22, więc nie aż tak późno. Zamówiłam taksówkę i ruszyłam do Alissy i Emmy po psa. Zapukałam do drzwi, a po kilku sekundach przytulałam się już z dziewczynami na powitanie. Cooper oczywiście cieszył się najbardziej. Gdy chciałam już iść Alissa złapała mnie za nadgarstek i powiedziała:
- Słuchaj, noc jest ciemna, samą Cię nie puszczę, a masz ubrania i masę rzeczy do opowiadania, więc zapraszam.
5 rozdziałów w jeden dłuższy weekend no nieźle. O mój boże, jak ja już chcę Święta. Mam nadzieję, że się spodobało, a teraz do nauki. Tak wiem ten krótszy, ale musiałam go jeszcze wrzucić.
xo Karola
YOU ARE READING
I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONA
FanfictionPolly Davis. Niby zwykła dziewczyna z liceum, jednak dzięki swojemu przyjacielowi pozaje niezwykłe osobowści, a dopiero wtedy jej życie zmienia się nie do poznania.