14

516 23 0
                                    


Siedzieliśmy jeszcze chwilę na plaży i rozmyślaliśmy dalej o zdjęciach. Byłam wszystkim załamana. Mineło może półtora tygodnia od kiedy mama wyjechała, a tyle się już zadziało. Mama nie dzwoniła, Paulowie, Jack, chłopaki, Corbyn, Zach. Chwila. Czemu dodałam tam Zach'a? Za dużo juz wszystkiego. Łzy podpłyneły mi do oczu, wytarłam ją szybko kawałkiem rękawa. Pies leżał posłusznie obok Daniela, znalazł sobie bratnią duszę. Wybiła 11, więc ruszyliśmy w stronę parku. Ręce trzęsły mi się, ze względu na to, że oglądam za dużo filmów i seriali, gdzie dziewczyny  zostały wykorzystane seksualnie. Myślałam tylko o wszystkim, co może się stać, najbliższe wymówki, drogi ucieczki, kogo moge tam zobaczyć i czy wrócę do siebie do domu. Chciałam mieć jak nawięcej czasu dla przemyślenia moich planów, a droga nie stawała się dłuższa, a ciągle jej ubywało. Widziałam już dróżkę w środku parku, więc zatrzymałam się. 

- Słuchajcie. Daniel ty zostań z psem. Corbyn, Zach, Jack i Jonah miejcie telefon naszykowany na policje lub kogokolwiek kto mógłby pomóc. Nie idźcie za mną. Absolutnie. -widziałam jak chłopaki słuchali mnie uważnie, po ostanim zdaniu zrzedły im miny. - Nie marwcie się. Dam sobie radę. Jakby coś się miało stać kichnę i wydłużę końcówkę. 

- Ktoś powinien z tobą iść. -powiedział Corbyn poważnym tonem i wyglądał poważnie, jak nigdy przedtem. 

- Nie może. -powiedziałam i łzy same napłynęły mi do oczu. - Nie pamiętasz co tam było napisane? Może coś się wam stać, a stracić jednego człowieka, a pięciu to całkowicie inna sprawa. Macie zakaz, najlepiej gdyby was nie było w pobliżu. Za bardzo się o was boję. Idźcie już gdzieś indziej. Uważaj na siebie Cooper. - powiedziałam, odwróciłam się i ruszyłam przed siebie nie czekając na ich reakcję. Łzy płynęły wraz z moim tuszem, więc wytarłam szybko policzki, z mazi zrobionej z łez i maskary, rękawem. Mijała ławka za ławką, każda wyglądała identycznie, ale jednak szukałam tej innej. Minełam całującą się parę, choć całującą to za mało powiedziane, rozwalony kosz, śpiącego mężczyznę na ławce, wiewiórkę, drzewo na którym są wypisane słodkie inicjały i w końcu dotarłam do ławki. Sprawdziłam godzinę była 23: 52, więc niedługo powinni być. Nie miałam co robić ze sobą więc wyciągnełam zdjęcia z tylnej kieszeni i zaczęłam je dokładnie oglądać. Nie udało mi się nic nowego wymyśleć, więc zaczęłam chodzić nerwowo dookoła ławki. 

- Co się stało? -usłyszałam ten głos, który już znałam. Logan.

- Coś chcieliście? -powiedziałam, założyłam ręce na klatce i usiadłam na ławce.

- Może ty coś chciałaś? -powiedział Jake i przysiadł się obok mnie zdecydowanie za blisko. Logan nie kazał na siebie długo czekać. - Albo coś komuś powiedzieć?

- Hm... kiedy zostawicie mnie w spokoju? Czego ode mnie chcecie? Dlaczego ja? -zaczełam wymieniać pytania które pierwsze przychodziły mi na myśl.

- Nie będziemy ukrywać, jesteś niesamowicie pociągająca i seksowna. Wyzwaniem jest nie patrzeć się na Ciebie. - powiedział Logan, a mnie zamurowała taka ilość złych komplementów na raz. Co za dupki. - Będziemy tak długo z tobą rozmawiać póki nie zrozumiesz, że żaden z nich nie dorasta nam do pięt. W żadnym przypadku. I mimo tego, że wiemy, że będziesz wybierać między nami żaden z nas się nie obrazi jeśli wybierzesz drugiego. -Logan zaczął przysuwać się jeszcze bardziej i położył swoją dużą dłoć na moim udzie.

"- Chyba teraz jest ten czas. -wzięłam jak najgłępszy wdech i włączyłam swoje umiejętności aktorskie w sprawie kichania. To było moje największe wyzwanie aktorskie do tej pory. Udało się. Wystarczy teraz tylko czekać. Oby jak najkrócej."

- Na zdrowie. -powiedział Jake i zmienił swój wyraz twarzy na bardziej zdenerwowany. - Tylko teraz nikt nie bedzie wiedział, gdzie jesteś. -powiedział, a ja już straciłam czucie w nogach i palcach u dłoni. Wstał, a ja nie miałam pojęcia, co teraz zrobić. Logan zacisnął dłoń na moim udzie. Wtem Jake podniósł i przerzucił mnie sobie przez ramię, przez co miał mój tyłek przy swojej twarzy. Nie miał wielkiego problemu z podniesieniem mnie ze względu na moje małe rozmiary. Czułam się jakbym zaraz miała zwrócić to co jadłam z chłopakami. Właśnie. Chłopaki. 

- POMOCY! AAA! PROSZĘ KOGOKOLWIEK! POMOCY! -zaczęłam krzyczeć w niebiogłosy przez co Logan zasłonił mi usta dłonią która jeszcze chwilę wcześniej spoczywała na moim udzie. Drugą dłonią wymierzył w mój lewy policzek z otwartej dłoni. Bolało jak cholera. Zostało mi się tylko modlić o szczęście.

- TY ŚMIECIU! -usłyszałam znajomy mi głos, a następnie uderzenie z pięści w gołą skórę Jake'a, gdyż poczułam, że się trzęsie. Obróciłam głowę i zobaczyłam chłopaków. Najbliżej Jake'a stał Zach. Przy Loganie stał już Jonah i Corbyn. Jake upuścił mnie na ziemie 'plackiem'. Gdy zobaczyłam, co robi się na środku wielkiego parku zaczęłam płakać jak dziecko. Nawet nie płakać tylko już ryczeć i lamentować. Corbyn trzymał Logana któremu krew lała się z brwi a nawet zaczął pluć krwią, Jonah wciąż wymierzał nowe ciosy w stronę winnego blondyna. Jack, Zach i Daniel kopali leżącego Jake'a który nie miał absolutnie, co zrobić więc przyjmował nowe kopniaki z wymęczonym spokojem. Nienawidzę przemocy. Nawet przez takie rzeczy, co tu się stały przez chwilą. Patrzyłam się na to wszystko przez mgłę.

- STOP! -krzyknęłam i wstałam z ziemi. - Przestańcie! Teraz! 

Chłopaki przestali i spojrzali się na mnie. Natychmiast zrzedły im miny. Logan spojrzał się na mnie w błagalny sposób i upadł. Płakałam dalej. Poczołgałam się w stronę Jake'a i starałam się o to aby wróciła mu przytomność. Obudził się od razu, gdy poczuł, że ktoś przy nim jest. Chłopaki stali jak wryci. 

- Pomóż Loganowi. -powiedziałam do Jake'a. Nie mogłam ich tak zostawić. Po chwili ostatnia nitka mi pękła i wykrzyczałam do chłopaków. - Co wy zrobiliście?! Idźcie już! NO JUŻ! MA WAS TU NIE BYĆ!

Chłopaki spuścili głowy, lecz Jack jako, że niby dobrze mnie zna pokazał chłopakom, że powinni iść jak tak mówię. Odeszli, a ja rozryczałam się jeszcze gorzej. Logan na prawdę potrzebował pomocy. Zaczęłam docząłgiwać się do Logana i natychmiast zaczęłam wycierać krew, rękawem który dzisiaj już dużo w siebie. Jake starał się powrócić do przytomności Logana. Udało mu się po ok 2 minutach. 

- Przepraszam. -powiedziałam dalej płacząc. -Przepraszam za to co się stało. Przepraszam bardzo. Muszę już iść. Ale musze się jeszcze z wami spotkać. Przepraszam. 

Mimo, że zaczęło padać, mimo że byłam wykończona, mimo że droga była dłuższa niż zawsze, biegłam do domu. Musiałam pobiegać, ocudzić umysł, przewietrzyć się. Biegłam cały czas. Na moje niesamowite nieszczęście poślizgnęłam się i wywróciłam się i zdarłam skórę z całej lewej strony. Twarz, ręka, noga, kolano, łokieć; z wszystkiego powoli ciekła krew. Wróciłam do domu zobaczyłam tam na szczęscie tylko Coopera. Nie miałam szczególnej ochoty rozmawiać z kimkolwiek. Chciałam usnąć. Sen zawsze mi pomagał. Zdjęłam tylko ubrania i zostałam w samej bieliźnie, przemyłam swoją nieszczęsną lewą stronę i położyłam się na łóżku. Zawołałam tylko Coopera i zaczęłam płakać za wszystkie czasy. Szczęśliwy dzień przemienił się w najgorszy dzień w te wakacje. Płacz doprowadził mnie do jeszcze większego znurzenia i usnęłam.

Dzięki wielkie za rozdział... Oj dużo się zadziało, proszę nie zabij mnie za to. Dzięki za taki prezent po wakacjach... 400 wyświetleń?! Wow dziękuję. To jest na prawde niesamowite co tu sie dzieje z tą książką. Jestem trochę siebie dumna, że trochę dłuższy niż zwykle na powrót. 

xo Karola


I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz