36

299 20 2
                                    

Nadeszła Halloweenowa noc i wszystkie dzieci powychodziły na ulicę zbierać cukierki. Zawsze moja mama sławiła się w branży najlepszych cukierków w okolicy. Zawsze robiła samemu karmelki, lizaki i podobne. W tym roku z powodu braku obecności mojej mamy cukierki może nie wyszły idealnie, ale starałam się. Teraz postarałam się i zrobiłam krwiste lizaki. Swoją fabrykę zaczęłam od 15, aby zdąrzyć przed cukierkowcami. W czasie gdy siedziałam w kuchni chłopaki siedzieli w dużym pokoju i chyba grali, bo ciągle słyszałam krzyki oraz śmiechy. Nie przebieraliśmy się jakoś specjalnie, ubraliśmy tylko czarne ubrania, ja sobie ciemniejszy makijaż zrobiłam i tyle. Około 18 skończyłam produkcję przysmaków i dołączyłam do chłopaków w salonie. Chłopaki wiedzieli o mnie z Zachiem mimo, że nie byliśmy oficjalnie parą. Usiadłam mu na kolanach, choć co chwilę musiałam wstawać przez dzieciaki. Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, a przede mną pojawiła się 3 osobowa grupa z czego jedną osobą była Sofie. 

- Cukirek albo psikus! -powiedziała dwójka małych przebierańców.

Dałam im polizaku i dodałam szybko gdy już odchodzili:

- Sofie. Chodź na chwilkę. 

- Coś się stało? -spytała się ruda dziewczyna i uśmiechnęła się. 

- Pamiętaj, że możesz ze mną pogadać jakby coś się stało. Uważaj ok? 

- Tak jasne. -odpowiedziała Sofie i uśmiechnęła sie krzywo. - Ja już znikam, bo uciekną mi te dzieciaki. Papa. 

- Pa... -odpowiedziałam i zamknęłam drzwi. 

Wróciłam do chłopaków i częściowo oglądałam film który akurat leciał w telewizji. Jeszcze zrobiłam kilka rundek do drzwi i z powrotem na kolana Zacha. Kilka dzieciaków spytało się gdzie moja mama, ale wytłumaczyłam im, że jest na wyjeździe. Gdy wybiła 11 zamknęłam już drzwi i ruszyłam z pozostałymi lizakami do pokoju. Usiadłam trochę zmęczona na kolanach Zacha i dałam chłopakom po słodyczu. 

- Wow, ty to masz talent. -powiedział Corbyn, przez co chłopaki zaczęli przytakiwać i mruczeć jakie to one dobre są.

- Dzięki. Rodzinna magia. -odpowiedziałam i zaśmiałam się. 

- Musisz robić je częściej. -powiedział Daniel i spojrzał na mnie błagalnym wzorkiem.

- Ale pomyśl gdybym je robiła częściej to ich magia by zniknęła. -powiedziałam i oparłam głowę o ramię Zacha. 

- W sumie prawda. -odpowiedział Jonah i przyszło mu powiadomienie na telefonie. - Jest jakaś impreza halloweenowa u Huntera w domu. Chcecie iść?

Wszyscy zgodziliśmy się, a ja szybko ruszyłam do łazienki poprawić to, co miałam na twarzy. Spojrzałam w lustro i pomyślałam nad ciemną pomadką. Zaczęłam jej szukać w szafce pod umywaką, a gdy już ją znalazłam i wyprostowałam się za mną stał Zach. Trzymał mnie w biodrach i opierał głowę na moim ramieniu. Spojrzałam w jego stronę a ten pocałował mnie w nos. Nic się nie odzywał tylko patrzył się na moje oczy. 

- Nie lubię jak masz tak dużo makijażu. Strasznie wyglądasz. 

- Powinnam dziś strasznie wyglądać, ale inaczej wyglądam conajmniej... źle. -odpowiedziałam i zaczęłam nakładać pomadkę na usta. 

- Gdyby powiedział to Jack zgodził bym się, ale ty tego nie potrzebujesz. -powiedział chłopak i spojrzał na mnie wymownie. Obróciłam się i oparłam się o blat za mną, patrząc wprost na chłopaka.

- Zachary, powiedzmy, że makijaż to jest taka lepsza wersja mnie i lepiej się czuję, gdy go noszę, więc jeśli twoja koleżaneczka lepiej się czuje w makijażu powinieneś się cieszyć z tego, że przynajmniej wtedy się dobrze w swoim ciele czuje. -spojrzałam na chłopaka, a ten zdziwił się moimi słowami. Brunet złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie. Zaczął powoli zbliżać się do mojej twarzy, a ja złapałam na kołnierzyk i pociągnęłam do mojej twarzy. Nasze usta się złączyły w pocałnuku, a następnie wplotłam dłoń w jego włosy. Chłopak mocniej przyciągnął mnie w talii do siebie.

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now