35

309 24 5
                                    

Jest weekend, a ja dziękuję, że przeżyłam kolejny tydzień w tym podłym budyku. Co śmieszne, mam załatwionych szoferów. W poniedziałek Daniel, we wtorek Jack, w środę Corbyn, w czwartek Zach, a w piątek Jonah. W sumie nie przeszkadza mi to, bo zawsze rozmawiamy o czymś ciekawym. Nie mam pojęcia jak się złożyło, że chłopaki akurat w ten dzień przejeżdżają obok szkoły.

Piątek, piąteczek, piątunio. Nareszcie weekend. Czekam przed szkołą na Jonaha. Zazwyczaj się nie spóźniał. Może coś mu się stało?

Do: Jonah :D

Hej za ile będziesz?

Od: Jonah :D 

Spójrz na prawo ślepoto

Rozejrzłam się po parkingu i rzeczywiście Jonah stał oparty o czarny samochód, ale nie w sposób jakby się niecierpliwił, tylko jakby stał czekając na nic. Patrzył się przed siebie w mglisty krajobraz szkolny. Wyglądał na spokojnego. Podeszłam do niego równym krokiem i przywitaliśmy się.

- Hej. Co ty taki zamyślony? -spytałam z dołu i spojrzałam się na niego. 

- Cześć, może troszkę. -odpowiedział i otworzył mi drzwi od strony pasażera. 

- O czym tak myślałeś? -zapytałam się chłopaka.

- W sumie o szkole... Jak tam właśnie w szkole? 

- Jak zawsze. Nudno, z nikim nie gadam, nikt nie gada do mnie, a święta trójca się na mnie patrzy jak w lustro. -w skład trójcy wchodzą Grayson, Ethan i Jake.

- Co do tego. Kojarzysz może dziewczynę, taką rudą. Chyba nazywa się Sofie?

- Tak kojarzę, na rozpoczęciu roku rozmawiałyśmy. Coś się dzieje? 

- To jest siostra Madeliaine i coś się dzieje między nią i trójcą. 

- Nie ma problemu, pogadam z nią. -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się. 

Droga minęła szybko i przyjemnie jak zawsze. Weszłam do domu i od razu zapięłam psa na smycz. Ruszyłam na spacer znajomą mi drogą i mój telefon się odezwał.

Od: Zach :3

Masz dziś czas? 

Do: Zach :3

Brzydko dziś wyglądam, nie wiem czy chce Ci się psuć dnia moją facjatą

Od: Zach :3

Nauczyć się pisać! Cudownie* nawet napisać poprawnie nie umiesz? 

Do: Zach :3

Niech ci będzie... Co chcesz robić?

Od: Zach :3

Może... przytulanki i filmy?

Do: Zach :3

Tak się cieszę, że Cię znalazłam...

Odpisałam i schowałam telefon do tylej kieszeni. Nagle przede mną pojawiły się oczywiste 4 postaci. Blondyni, bruneci, idioci, wszystko na miejscu. 

- O hej Polly... Jak tam weekendzik zaczęłaś? -spytał się Jake i zaśmiał się. 

- Bardzo dobrze. Teraz ja zadam pytanie. Dlaczego Sofie? -spytałam się i skrzyżowałam ręce.

- Która Sofie? -spytał się Grayson. - Aaa... ta Sofie. No fajna jest. A co?

- Powiedzmy, że nie przesadzajcie z niczym ok?

- Bo co? -spytał się Jake i podszedł do mnie patrząc mi prosto w oczy. 

- Bo będzie źle. Zapewnie Ci to... -powiedziałam przez zęby, i gdy już odchodziłam z tego miejsca Jake strzelił mi prosto w prawy pośladek, bolało jak cholera. Logan jak zawsze stał z tyłu i nic się nie odzwyał. 

Wróciłam do domu i założyłam ciut za małe, czarne spodenki i granatowy top. Było około 17, a Jack był na randewu z Emmą. Zaczęłam oglądać jakiś typowy film romantyczny do płakania. Oczywiście, że już po pół godzinie zaczęłam płakać. W trakcie sceny w której się najwięcej płacze drzwi się otworzyły. Stanął w nich Zach z słodyczami i swoją czarną bluzą. Jak on mnie dobrze zna. Zatrzymałam film i cała w łzach podreptałam do niego. Wkoczyłam na bruneta jakby podłoga mnie parzyła i objęłam go najmocniej jak mogłam. 

- Zawsze możesz mnie tak witać... -powiedział chłopak i wziął mnie na ręce tak, aby moje nogi oplatały jego talię. Trzymałam się jego kurczowo, bo nie chciałam, żeby widział mnie z spuchniętymi oczami i resztkami rozmytego makijażu na twarzy. Chłopak złapał mnie za cztery litery podtrzymując, abym nie zsunęła się. - To tylko film. To aktorzy, scenariusz, udawanki. Już spokojnie.

- Ale jaka piękna udawanka. -powiedziałam, następnie odkleiłam się od niego i spojrzałam mu zaczerwionymi oczami w oczy.

Zach zaniósł mnie w stronę dużego pokoju i położył mnie na kanapie. Zamknął mnie w klatce z jego ramion i zaczął całować. Pewnie i zdecydowanie. Odkleił się ode mnie i zaśmialiśmy się oboje. Nastęnie wstałam i ruszyłam do kuchni zrobić pop-corn. 

- Polly...? -spytał Zach niepewnie i zdenerwowanie. - Co ty masz na dupie?

"- Cholera. Widać."

- Wypadek przy pracy...? -powiedziałam pół pytaniem, pół kłamstwem. 

- Do pracy nie chodzisz młoda damo. O co biega? 

- Jake. Gadałam z nim i siup... ręka jest na moim zadzie! -powiedziałam sarkastycznie, ale na tyle dobrze, że brzmiało prawdziwie. 

- A to fiu... 

- Uważaj na słowa dziecko! -wykrzyczałam z kuchni i zaśmiałam się. - Stało się. Ups. Już się nigdy nie zdarzy. Obiecuję.

Odpowiedziałam ostatecznie i wyszłam z kuchni z miską pop-cornu. Włączyliśmy "Gdzie jest Dory" i śmialiśmy się jak małe dzieci. W między czasie założyłam sobie bluzę, Cooper się dołączył do oglądania, bo położył się na fotelu i kilka razy łaskotaliśmy się nawzajem. 

Kolejny rozdział... na spokojnie to idzie teraz. Wydaję mi się, że nudne są takie rozdziały. Muszę znaleźć złoty środek w pisaniu. Romantiko...

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz