44

265 24 2
                                    

Dziś urządziliśmy sobie wypad z dziewczynami i chłopakami. Taka dziesięcioofiarowa randka. Byliśmy w jakimś barze, później na spacerze na plaży, a pod koniec siedzieliśmy gdzieś na jakiś ruiach po starej fabryce. Najbardziej śmiałam się z Zachiem, a na plaży ganialiśmy się jak małe dzieci, z tego powodu reszta patrzyła się na nas zabawnie, ale i tak ostatecznie się dołączyli. Po drodzę zrobiliśmy kilka zdjęć na portale. Cieszyłam się jak głupia, że Ci idioci już wrócili. W 1% byłam obrażona na Zacha, że tak bezczelnie mnie nabrał. 

Siedziałam obok Zacha z resztą na jakiś kamieniach w ruinach. Nikogo poza nami tu nie było, ale wszędzie do okoła na ścianach były graffity, rysunki i napisy. Zrobiliśmy kilka zdjęć, pośmialiśmy się i Corbyn wyciągnął z plecaka głośnik. Po kilku sekundach muzyka zaczęła płynąć do okoła nas. Chłopaki zeskoczyli na ziemię i zaczęli tańczyć, a my z dziewczynami dalej siedziałyśmy na reszcie podłogi i patrzyłyśmy na nich z góry. Nagle chłopaki postanowili nas pozdejmować. Łapali nas za nogi, ciągnęli w dół i łapali w ramionach. Z dołu wysokość była nie duża, jednak z góry wyglądało jakby była to przepaść na 3 metry w dół. Siedziałam 'pierwsza w kolejce' do zdjęcia. Nie widząc, co się dzieje krzyknęłam i nagle poczułam na sobie ręce do okoła mojej talii. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętego Jacka. Chłopaki nie tańczyli ze swoimi miłościami jednak ich przyjaciółkami. Fajne to było, że każdy dał sobie szanasę zatańczyć z każdym. Pod koniec każda dziewczyna dotarła do swojej miłości. Corbyn szybko przełączył na "The night we met". Delikatnie pojedyncza łza zakręciła się w oku, ale dopóki nikt nie zwracał uwagi na mnie wytarłam ją rękawem. Dosłownie sekundę później Zach splótł ramiona wokół mojej talii, a ja położyłam mu ręce na ramionach i splotłam za jego głową. Tańczyliśmy tak przez kilka sekund w tej pozycji później nie wiadomo kiedy staliśmy przytuleni i ruszaliśmy się do rytmu. 

W tym momencie zdałam sobie sprawę, że osiągnęłam to, co kiedyś było dla mnie nie do wyobrażenia. Posiadanie grupy przyjaciół, własny dom, miłość. Bez mojej woli łzy napłynęły mi do oczu, ale to jest ten typ łez które jest wewnątrz Ciebie i czeka na odpowiedni moment do pokazania. Ten rodzaj jest taki radosny od spełnienia np. kiedy nowa matka pierwszy raz widzi swoje dziecko. Wtuliłam się mocniej w ramię Zacha by nie było widać mojego momentu słabości. Chłopak ewidentnie coś poczuł, bo zaczął gładzić mnie po plecach i pocałował czubek głowy, a następnie położył swoją głowę na mojej. 

- Kocham Cię. -wyszeptał chłopak prawie bezdźwięcznie i przytulił mnie mocniej. 

Piosenka skończyła się i odsunęliśmy się od siebie. Spojrzeliśmy na pozostałe pary, a wszystkie dziewczyny bobrzymi łzami zalewały swoją twarz, a chłopaki mieli tylko łzy w oczach. Spojrzałam szybko na Zacha, a on również miał szkiełka w oczach. Wytrałam je swoim rękawem i przypatrywałam się oczom chłopaka. Później wszyscy obejrzaliśmy się po sobie i zaśmialiśmy się głośno. Corbyn przełączył już na radośniejsze piosenki i tańczyliśmy wspólnie do późna. Następnie ruszyliśmy na pieszo do pobliskiego baru karaoke. Teraz pomyślcie, co się tam działo. 5 piosenkarzy, 5 dziewczyn. Wszyscy identycznie 'uhahani' i roześmiani. Zdąrzyliśmy wyjść zanim ktokolwiek, by chciał nas wyzywać lub uznać za cel np. krzesła. Ruszyliśmy do domów odprowadzając wszystkich po koleji. 

Weszłam z Jackiem do domu i rzuciliśmy się na kanapę. Popatrzeliśmy na siebie nawzajem kilka sekund, a później zaśmialiśmy się.

- Jak tu było beze mnie? -spytał się chłopak i wyprostował się na kanapie. 

- Pusto. Tęskniłam Jack. -odpowiedziałam i zrobiłam smutną minę. 

- Teraz jak już widzisz jestem w całej okazałości, więc co chcesz omówić?

- Jak się Zach zachowywał gdy mnie nie było? 

- Zawsze gdy był na telefonie uśmiechał sięod ucha do ucha, a takto chodził smutny i zmartwiony. -powiedział chłopak i dał mi znak by mówić więcej. 

- Co powiesz na...

- Film i pop-corn...

- "Gdzie jest Dory" w piżamach...

- Plan idealny... kto ostatni gotowy ten łoś! -krzyknął chłopak wiegając po schodach na górę. 

Wbiegłam szybciorem na górę po drodzę zrzucając ubrania i wparowałam do siebie do pokoju. Ubrałam szybko onesie sticha i zgarnęłam puszyste skarpetki, a następnie zbiegłam po schodach. Jack siedział już na kanapie z pop-cornem gotowym. Był również w onesie tylko, że tygrysa. 

- Łoś! -powiedział głośno chłopak i zaśmiał się. 

- Nie łoś tylko Stich. -odpowiedziałam i usiadłam obok chłopaka. 

Jack odpalił film, a później przykrył nas kocem. Byliśmy tak dobrymi przyjaciółmi, że z rodzeństwem dało by nas się pomylić. Oparłam się o ramię chłopaka i oglądałam bajkę. Uwielbiam takie wieczory. 

Podoba mi się ten rozdział. Myślicie, że powinnam już to kończyć i zacząć pisać nową książkę? Miłego tygodnia i pozdrowionka!

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now