6

668 26 1
                                    

musiałam dać to na górze :D

Obudziłam się w szpitalu z bólem głowy, nie otwierałam jeszcze oczu bo czułam się bardzo zmęczona. Z odruchu chciałam dotknąć skroni lecz poczułam czyjąś rękę na mojej. Otworzyłam leniwie oczy i zobaczyłam dwie postacie stojące nade mną. Jedną postacią była kobieta po 60 z czerwonymi włosami i okularami. Drugą postacią był mężczyzna z dłuższymi, w połowie siwymi włosami.  

- Dzień dobry, jestem dr. Finnick. Nic pani poważnego się nie stało, oprócz kilku siniaków, rozciętej brwi i wielu przetarć. Może pani dostać wypis w każdej chwili. -mówił mężczyzna niskim głosem. 

- To poprosiłabym o wypis nawet teraz. A mogę wiedzieć co się stało z Corbynem Bessonem, albo Jack'iem Avery? -wiedziałam, że muszę zadać to pytanie, bo pękła bym w środku.

- Pan Corbyn dostał wypis już wczoraj, a pan Jack jeszcze jest u nas, może się z nim pani zobaczyć. -odpowiedziała kobieta zachrypłym głosem.

- A co się dokładnie stało ze mną? Ile tu leżałam? - postanowiłam spytać pielęgniarkę.

- Miałaś wypadek drogowy, wpadliście w poślizg, najgorzej ucierpiał samochód. Leżałaś tu nicały dzień. -odpowiedziała pielęgnia krzątając się po sali.

Chwilę później stałam już z moimi rzeczami na recepcji z wypisem w ręku. Postanowiłam, że pojadę do domu ogarnąć się i wrócę do Jack'a. Do mojego domu były jakieś 7 kilometrów, więc postanowiłam się przejść. Na tamtą chwilę najbardziej bałam się o psa. Po około godzinie byłam pod domem. Otworzyłam drzwi i szczerym merdaniem przywitał mnie Coper. Przywitałam się z nim i zaczęłam przepraszać. Wiedziałam, że mnie słucha mimo tego, że nic nie rozumie. Pierwsze co zrobiłam to zaczęłam sprzątać dom z niespodzianek jakie Coper mi sprawił. Po sprzątaniu postanowiłam wziąć długi i odprężający prysznic. Pierwsze krople wody na moim ciele przyniosły mi wielką ulgę. Użyłam mojego żelu pod prysznic i szamponu o zapachu porzeczek. Owinęłam się szczelnie w gruby, brązowy ręcznik i podeszłam do szafy. Postanowiłam ubrać się w żółtą bluzę wkładanął przez głowę z kapturem i czarne szorty. Pogoda nie była pogodą letnią, lecz prędzej jesienną. Postanowiłam, ze pójdę z psem na spacer do sklepu. W trakcie spaceru musiałam się przygotować na wizytę u Jack'a. W sklepie postanowiłam kupić dla przyjaciela sok oraz jego ulubione ciastka. Gdy wracałam do domu pogoda znacznie się pogorszyła. Odłożyłam psa do domu i postanowiłam znowu pójść spacerkiem do szpitala. W drodze zaczął padać deszcz. Nie, nie deszcz. Tylko wielka ulewa. Byłam około w połowie drogi, gdy nieznany mi samochód zatrzymał się obok mnie, gdy byłam calutka od stóp do głowy mokra. Otworzyła się szyba od strony pasażera i ujrzałam dwóch brunetów. Kierowca miał niebieskie oczy, postawione włosy, za to pasażerowi włosy opadały w ogólny nieład.

- Hej, idziesz do Jack'a? 

- Tak a co się stało? Kim ty jesteś? -odpowiedziałam mocno zdziwiona.

- Hej Polly. -ujrzałam między dwoma brunetami głowę Corbyna. - Jedziemy do Jack'a. Chcesz się przyłączyć czy brać dalej darmowy prysznic? -spytał z głupkowatym uśmieszkiem.

- A jest jeszcze dla mnie miejsce? -spytałam z cichą nadzieją, że jest, bo nie przyjemnym było uczuciem moknąć, mimo że uwielbiam deszcz.

- Jasne wsiadaj. - odezwał się znowu brunet i otworzył tylne drzwi. Wśrodku po dokładnym obejrzeniu było 4 chłopaków, więc jeszcze jedno miejsce było. Usiadłam od okna obok Corbyna, który po kolei wskazywał chłopaków i mówił jak się nazywają. 

- To jest Daniel. -wskazał na kierowcę.

- Hej. - powiedział i wysłał miły uśmiech w moją stronę.

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now