30

282 22 1
                                    

W pewnym momencie Jake poszedł gdzieś z chłopakami i zostałam całkowicie sama. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za rękę w stonę parkietu. 

- Jonah? 

- Dawno się nie widzieliśmy. -odezwał się zza pleców chłopak. Obrócił mnie i wyciągnął dłon prosząc mnie do tańca, a ja przyjęłam jego zaproszenie. - Co się z tobą stało?

- Dużo, za dużo. -odpowiedziałam brunetowi i zaczęliśmy poruszać się do rytmu. 

- Mamy czas. -odpowiedział chłopak i złapał mnie za biodra, a ja zarzuciłam ręce na jego szyje. 

Opowiadałam wszystko chłopakowi, a on w międzyczasie obracał mną lub zmieniał wyraz twarzy. 

- Boję się, że jak nas razem zobaczy to się zdenerwuję. -powiedziałam i oparłam głowę o jego klatkę piersiową. Od razu poczułam mocne, męskie perfumy. 

- Nie martw się. Cokolwiek się stanie, od razu szukaj mnie, lub któregoś z chłopaków, lub Alissy i Emmy. Masz wsparcie. - powiedział chłopak i oparł podbrudek na mojej głowie. 

- Dziękuję. A teraz musisz iść. Poważnie. -powiedziałam po chwili i spojrzałam wprost w jego oczy. 

- Wiesz, co masz robić. Do zobaczenia. -powiedział chłopak, a później zniknął w tłumie. 

Usiadłam znowu na tej kanapie i czekałam na ciąg dalszy imprezy. Po dwóch piosenkach znowu poczułam ciągnięcie w stronę parkietu. Tym razem był to Paul. Logan Paul. Złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie, a ja położyłam mu ręce na ramionach. 

- Hej, teraz ja jako ja. Przepraszam. Nie masz pojęcia jak głupio później mi było i jak długo Jake na mnie krzyczał. Nie potrafie czasem siebie opanować przez, co robie idiotyczne rzeczy, a następnie żałuję. I nie liczę na to, że rzucisz się na mnie i zaczniesz całować, i mówić, że przebaczasz mi, choć marzę o tym, ale marzyć można. Chce po prostu, żebyś już się na mnie nie gniewała, bo uświadomiłem sobie jak źle zrobiłem. -powiedział Logan wrost do mojego ucha. Czy zdziwiło mnie to? Tak. Czy myślałam, że sobie uświadomi, że źle zrobił? Nie. Czy mu przebaczę? Nie wiem. 

- Mówisz szczerze? -spytałam się i spojrzałam wprost w jego niebieskie oczy. 

- Nie, całe 2 minuty kłamałem Ci w oczy... oczywiście, że szczerze. Jest mi w cholere głupio. -powiedział chłopak i spuścił głowę. 

"- Już wiem." 

- Loganie Paulu, przy wszystkich światkach, którzy to usłyszą, wybaczam Ci. -powiedziałam pół poważnie, pół żartem i zaśmialiśmy się oboje. - Ale musisz mi obiecać, że nigdy więcej twój brat nie będzie przychodził przepraszać za Ciebie. 

- Obiecuję. Skoro o nim mówisz, to uważaj na siebie. -drugie zdanie powiedział już znacznie ciszej. Coś się stanie. Bardzo niepokojącego. 

- Logan... Co się dzieje? -stanęłam w miejscu i spojrzałam się wprost na niego. 

- Co co się dzieje? -powiedział chłopak tak, jakby nic się wcześniej nie stało, nic nie powiedział i uśmiechnął się do mnie. 

- To się zaczyna robić dziwne... -odpowiedziałam krótko, bo nagle poczułam, jak ktoś obejmuje mnie ramieniem. Pierwszy raz obejrzałam się do okoła i muszę przyznać, że ludzi już była masa, a dzień już minął.

- No hej. -zobaczyłam nad sobą uśmiechniętego Jake'a. Cała się spięłam na ten widok, a Logan zachował się jak najlepszy aktor na świecie, bo uśmiechał się i śmiał, jak gdyby nigdy nic. - Pozwolisz, że porwę na chwilę Polly?

- Jasne. -zaśmiał się chłopak na następnie całkowicie bezgłośno powiedział "trzymaj się", wydaje mi się, że Jake tego nie zobaczył i odszedł ze mną pod ramieniem. Czułam już od niego alkohol, ale nie chwiał się, ani nie gadał głupot. Blondyn zaczął kierować się na górę po schodach, a ja ostatni raz spojrzałam na tłum z góry. Kątem oka zobaczyłam grupę w której skład wchodzili Jack, Zach, Daniel, Jonah, Corbyn, Emma i Alissa. Jedynie kto się z tej grupy patrzył to Zach, który patrzył na mnie błagalnym zwrokiem, a ja również spojrzałam się na niego smutnie. Nagle kontakt wzrokowy przerwała nam ściana. Jake wprowadził mnie do jakiegoś pomieszczenia w którym było bardzo ciemno. 

- Mam dla ciebie niespodziankę. -powiedział chłopak i ze stolika wziął jeden plastikowy kubek i podał mi go. 

- Dziękuję. -powiedziałam i wzięłam jeden łyk napoju. Był okropnie gorzki i mocny. Wypiłam może z pół, bo zaczęło mi się robić okropnie nieprzyjemnie. 

- Wszystko dobrze? -powiedział Jake i zmartwił się.

- Tak. Wszystko ok. -odpowiedziałam i zaczęło mi się kręcić w głowie. Mało się nie przewróciłam, jednak Jake mnie złapał i położył na łóżku, a nastęnie zawisł nade mną. Chłopak gładził rękoma po moim ciele, a następnie wlepił się w moje usta. - Jake przestań. 

- Czemu mam przestać? -powiedział chłopak ewidentnie podnieconym głosem. 

- Nie, prosze przestań. -wymamrotałam pół-przytomna, jednak blondyn nic sobie z tego nie robił. Miał już się brać za zdejmowanie mojej bluzki, kiedy przeszkodziłam mu w tym, bo pociągnęłam swoją bluzkę mocno w dół. 

- Ej nie bądź taka. -powiedział i zaczął ręką gładzić moje uda. - Oboje tego chcemy.

- Nie...nie chcemy. -powiedziałam słabym głosem.

- Powiem Ci prawdę. Wiem, że nie chcemy. Ja się założyłem o to, że uda mi się jakąś laskę przelecieć, a ponieważ jesteś taka jaka jesteś trafiło na ciebie. Wszystko było grane, a ty nabierałaś się na to jak małe dziecko. Żałosna jesteś, ale niesamowicie pociągająca. -powiedział chłopak przez zęby, a łzy mimo wolnie spłynęły mi po policzkach. Stałam się zabawką tego paskudnego idioty. 

- Powiedziałam, STOP! -wykrzyczałam resztką sił, a chłopak się zaśmiał. 

- I co? Kto mi przeszkodzi? -śmiał się chłopak paskudnie, a ja płakałam jak bóbr. 

- Ja... -wyszeptałam sama do siebie i szybkim ruchem kopnęłam go w krocze, a następnie pięścią wycelowałam w oko chłopaka. Od z odruchu zgiął się w pół, a ja wymknęłam się z jego objęcia ledwo stojąc na nogach. Wybiegłam z pokoju i zamknęłam drzwi zostawiając chłopaka samego w pokoju. Oparłam się o drzwi i zjechałam w dół, żeby usiąść. Płakałam niemiłosiernie, łzy płynęły jedna, za drugą. Czy życie taki ma na mnie plan? Kiedy coś mi się układa zawsze musi się to zepsuć? Na piętrze nikogo nie było, więc siedziałam spokojnie samemu na korytarzu. Blondyn pewnie siedział na łóżku oszołominy sytuacją, bo nie dobijał się do drzwi. W pewnym momencie słyszałam jak ktoś wbiega po schodach. Z odruchu schowałam twarz w dłonie. Nie chciałam temu komuś patrzeć w oczy, żeby widział mnie w takim stanie. Gdy chciałam się podnieść, żeby jak najszybciej ulotnić się z tamtego miejsca i wyminąć nieznaną mi jeszcze osobę, strasznie zaczęło mi się kręcić w głowię, i gdy stanęłam już na nogach automatycznie zgięły się i wylądowałam kolanami na podłodze. Gdy spojrzałam się niepewnie na podłogę zobaczyłam, że dana osoba stoi przedemną. Po butach rozpoznałam, że to chłopak. Nagle usłyszałam, że chłopak kuca na przeciwko mnie. Nie podnosiłam wzroku, jednak chłopak samemu zdecydował, co robić. Złapał mnie za dłoń niepewnie i pogładził kciukiem. Teraz zdecydowałam, że podniosę wzrok. Niepewnie spojrzłam do góry, a przed moją twarzą pojawiła się zmartwiona twarz jego

- Przepraszam. -powiedziedzieliśmy oboje w tym samym czasie, na co łzy słynęły mi po policzkach. Chłopak pewnym ruchem wziął mnie na ręcę w stylu 'panny młodej', a ja wtuliłam się w niego. Tak bardzo mi tego brakowało. Zszedł ze mną po schodach, a nastęnie skierował się do znajomej mi grupy osób. 

- Idziemy teraz. -powiedział on pewnym i zdenerwowanym głosem, na co wszyscy skierowali się w stronę wyjścia. 

- Zach... ja przepraszam. -powiedziałam pół szeptem, a on zdaję mi się, że to usłyszał, bo przycisnął mnie do siebie delikatnie. 

Dam dam daaam... Zach wrócił w wielkim stylu moje panie. Miłego weekendu wszystkim życzę. Chyba nie umiem pisać takich dramatycznych scen, ale ups to się wyćwiczy. 

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now