Obudziłam się u higienistki. Nie miałam pojęcia jak się tam znalazłam. Oparłam się na łokciach i rozejrzałam się po pokoju.
- Widzę, że już jesteś przytomna. Mieszkasz z rodzicami czy jesteś pełnoletnia? -spytała się kobieta po sześćdziesiątce i uśmiechnęła sie do mnie.
- Niestety nie ma, ale mam już 18 lat. -odpowiedziałam.
- Dobrze. Jak się czujesz?
- O wiele lepiej.
- Oczywiście, ale nie puszczę Cię już na lekcje. Ktoś musi Cię odebrać ze szkoły.
"- Super pierwszy dzień i już opuszczasz lekcje."
- Możesz iść do szatni ubrać się i skontaktować się z kimś kto Cię ze szkoły odbierze. Trzymaj jeszcze to. -odpowiedziała kobieta, poprawiła wszystkie papiery na biurku i podała mi kartkę która pozwoli mi wyjść ze szkoły.
- Dziękuję. -odpowiedziałam i ruszyłam do wyjścia z gabinetu pielęgniarki.
W szatni nikogo nie było, więc na spokojnie przebrałam się w ubrania. Wyjęłam telefon i od razu zadzwoniłam do Jacka.
- Jack odbierzesz mnie ze szkoły. Był mały wypadek i nie wracam już na lekcje. -opowiedziałam do telefonu.
- Aktualnie nie mogę, ale Zach jest w pobliżu. Może być? -odpowiedział przyjaciel, a ja po cichu miałam nadzieję, że jednak będzie mógł, ale nie odzwywał się, więc się poddałam.
- Tak, jasne. Nie ma problemu. -westchnełam i rozłączyłam się. Wzięłam gumy, żeby nie było ode mnie czuć, co się wcześniej stało. Gdy wyszłam ze szkoły rozejrzałam się po parkingu szkolnym. Zauważyłam bruneta opierającego się o czerwone auto. Pomachałam, żeby upewnić się, że jest to mój nowy szofer. Jak się okazało, był to Zach. Gdy szłam w stronę samochodu nie byłam pewna jak się zachowywać. Zach spojrzał na mnie i uśmiechnął się. Na przywitanie zamknął mnie w uścisku, którego tak cholernie mi brakowało. Staliśmy w ciszy tak kilkanaście sekund, bo żadne z nas niechciało przerywać tej chwili. Jednak w pewnym momencie trzeba i po naszym rozłączeniu uśmiechneliśmy się do siebie.
- W drodze mi opowiesz co się stało. -powiedział chłopak i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Wsiadłam do samochodu, a kilka sekund później znajdował się w nim również Zach.
- Był WF graliśmy w siatkówkę, dostałam w brzuch, pobiegłam do toalety, zwymiotowałam, a dalej nie pamiętam. Obudziałam się u higienistki i tyle było. -powiedziałam, a chłopak słuchał mnie uważnie.
- Co dziś jadłaś? -spytał chłopak skupiony na drodzę.
- W sumie nie za dużo. -odpowiedziałam i uśmiechnęłam się krzywo do chłopaka.
- Warto wiedzieć. -powiedział chłopak i skręcił w inną ulicę, niż trzeba.
- Gdzie jedziesz? Dom jest w tamtą stro....
- Jeść. -przerwał mi chłopak i uśmiechnął się.
Zatrzymaliśmy się przy pizzeri, a Zach zabrał mnie ze sobą do środka.
- Nie mam czym zapłacić... -powiedziałam i zrobiło mi się niesamowicie głupio.
- Powiedzmy, że ja stawiam i będzie to pizza porozumienia. -odpowiedział i znowu się głupio uśmiechnął.
- Co to 'porozumienia' znaczy? -zaśmiałam się.
- Taka nasza spowiedź między sobą. Przeprosiny, ploteczki, porozumienie. -powiedział chłopak i spojrzał mi prosto w oczy.
- Dobra. -odpowiedziałam pewna siebie.
Zamówiliśmy dużą pizzę z salami. Zaczęliśmy mówić sobie wszystko. Dosłownie wszystko. Jak wyglądały jego dni, jak moje. On mówił o Alex, ja o Jake'u. W pewnym momencie zaczęłam wszystkiego żałować. Było mi głupio gdy tak mówiłam wszystko na głos.
- Przepraszam. -odpowiedziałam po wszystkich sekretach jakie mu powiedziałam.
- Przepraszam. -powiedział też brunet i spojrzał mi prosto w oczy, jakby chciał nawiązać jakieś połączenie między nami.
Rozmawialiśmy jeszcze trochę, a następnie Zach podwiósł mnie pod mój dom.
- Dziękuję za wszystko. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do bruneta miło.
- To ja dziękuję. -powiedział chłopak i odwzajemnił uśmiech.
Przyuliłam się do Zacha, a on zamknął mnie między swoimi ramionami. Odsuneliśmy się od siebie, a ja pocałowałam jego policzek i ruszyłam do domu. Przy drzwiach pomachałam jeszcze Zachowi i weszłam do domu. Gdy weszłam do przedpokoju przywitał mnie pies, a ja słyszałam grającą telewizję w tle.
- Jack? -spytałam niby sama do siebie, a jednak nie czekałam długo na odpowiedź.
- Jestem!
Ruszyłam do dużego pokoju i zobaczyłam Jacka rozwalonego na całej kanapie. Zdziwł mnie ten widok, bo "nie mógł" po mnie przyjechać.
- Czym byłeś tak zajęty, że nie mogłeś mnie odebrać? -spytałam i założyłam ręce na piersi.
- Naprawianiem związku, który powinien już dawno temu istnieć. -powiedział Jack i uśmiechnął się w moją stronę.
Dam dam DAAAM... miło no nie? Troszkę krótszy niż zwykle, ale przydał się ten rozdział.Miłego weekendu.
xo Karola
VOUS LISEZ
I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONA
FanfictionPolly Davis. Niby zwykła dziewczyna z liceum, jednak dzięki swojemu przyjacielowi pozaje niezwykłe osobowści, a dopiero wtedy jej życie zmienia się nie do poznania.