8

543 23 0
                                    

- No, więc... -zaczęłam wszystko opowiadać chłopakom. Raz na jakiś czas wymieniali się niedowierzającym wzrokiem między sobą. W między czasie zauważyłam, że Coperowi spodobał się sposób głaskania przez Daniela. Gdy skończyłam zrobiło mi się słabo i delikatnie się przechyliłam do przodu. Wszyscy nerwowo się zerwali, aby mnie złapać. Daniel złapał mnie za rękę, a Zach za ramiona, aby utrzymać mnie w pionie. - Chyba muszę iść już do domu.

Próbowałam wstać, lecz zakręciło mi się w głowie i automatycznie usiadłam.

- Pomożemy Ci. -powiedział Corbyn i spojrzał na mnie próbując uśmiechnąć się, mimo że widziałam ból w jego oczach. Chłopaki pomogli mi wstać, Zach i Jonah wzięli mnie pod ręce i zaczęliśmy powoli iść. Daniel wziął Copera na smycz i szedł obok Zacha. Corbyn szedł jakby nie obecny obok Jonaha.

- Gdzie mamy iść? -spytał Jonah.

- Na ulice szóstą. - odpowiedział Corbyn patrząc w ziemię. Coś się z nim ostatnio dziwnego działo. Tylko nie wiedziałam, co.

Droga mijała i z tego, co zauważyłam Daniel się bawił najlepiej z psem. Miałam jeszcze jeden wypadek po drodze, w którym się bym wywróciła, lecz chłopaki mocniej mnie złapali w ostatnim momencie. Gdy byliśmy już pod domem pożegnałam się z wszystkimi i zaczęłam iść w stronę domu z psem. Trzęsącymi się rękoma zaczęłam wybierać odpowiedni klucz. Ręce były ewidentnie spuchnięte, knykcie były zbite aż krew się pojawiła. Nagle z mojego kluczowego zakłopotania uratowały mnie czyjeś ręce. Nie mogłam odwrócić się i zobaczyć, kto to, bo ręce oplotły mnie od tyłu. Jedyne, co mi zostało to spojrzeć do góry. Ujrzałam uśmiechniętego Corbyna nade mną. Bardzo zdziwiłam się, że wiedział, który klucz będzie otwierał drzwi wejściowe. Pomógł mi wejść do środka, bo już padałam ze zmęczenia. Zachowywał się jak moja opiekunka. Zdjął mi buty, odpiął psa ze smyczy, zaprowadził mnie na górę, a jego uśmiech nie schodził mu z twarzy. Pomógł mi z knykciami i zaprowadził mnie do mojego pokoju i posadził na małej białej kanapie. Widziałam, że chce ze mną o czymś poważniejszym porozmawiać. Westchnął ostatni raz i zaczął:

- Słuchaj, bardzo Cię przepraszam za to, co ostatnio się ze mną dzieje, ja po prostu mam aktualnie trudny czas i ledwo daję radę z wszystkim. Nie będę Cię wprowadzać w szczegóły, bo uważam, że moje problemy są moje i nikogo innego. A aktualnie, potrzebuje osoby, która po prostu będzie moim przyjacielem. Powiem, wprost, bo tak będzie najlepiej. Nie chce z tobą chodzić, ani nic w tym stylu, bo aktualnie jestem w takim stanie, ze jedyne, co bym zrobił to cię zranił. Teraz to może głupio zabrzmi, ale nie chce się wdawać w żadne relacje. Zrozumiem, jeśli ty sobie kogoś znajdziesz, dla mnie to nie będzie problem, będę się z tego cieszył jak przyjaciel. Nie chce Cię zranić.

- Jeśli dla Ciebie tak będzie łatwiej, myślę, że zgodzę się z tym, co powiedziałeś. I myślę, że tak też będzie łatwiej, gdyż niestety każde związki dobiegają końca w pewnym momencie, a ty z chłopakami tworzycie tak niesamowitą paczkę, ja też się z nimi coraz lepiej dogaduję, a jakby nadszedł czas zerwania wszystko by się zepsuło. Jeśli będziesz chciał pogadać, pamiętaj masz, z kim. Jestem ja, Jack, Jonah, Daniel, Zach, ktokolwiek. Zawsze możesz się do mnie odezwać. Z niektórymi problemami samemu nie da się rady. Znam to. –powiedziałam te słowa i wyciągnęłam przed niego moje ręce spodem dłoni do góry. Można było na moich przed ramionach zobaczyć nieestetyczne blizny wzdłuż ręki. Ciągnął się aż do połowy przed ramienia. – Samemu z problemami się nie walczy, bo ja mało przez nie, nie skończyłam wszystkiego. –powiedziałam to i łzy napłynęły mi do oczu przez przypomnienie powodu, dla którego to zrobiłam. Zobaczyłam małe łzy w oczach Corbyna na ten widok, dlatego schowałam ręce w rękawy i podwinęłam pod siebie.

- Dlaczego to zrobiłaś? –spytał blondyn roztrzęsionym głosem.

- Mój ojciec bił mnie i mamę. –odpowiedziałam i coraz więcej łez zaczęło płynąć po moich policzkach.

Dzięki za kolejny rozdział. Na dziś myślę, że się wypisałam, ale jutro tez jest dzień. Taki mini maraton. Kto by się spodziewał takiej akcji?

xo Karola

I miss you my princess [WDW] SKOŃCZONAWhere stories live. Discover now