6

3.2K 276 94
                                    

Miałam dodawać co tydzień, ale to prezent świąteczny dla mojego misiaczka Ninja_Kai ♡♡♡

Wszystkim życzę wesołych świąt, mnóstwa prezentów, szczęśliwego sylwestra i udanego przyszłego roku 🎄🎉🎁

Wszystkim życzę wesołych świąt, mnóstwa prezentów, szczęśliwego sylwestra i udanego przyszłego roku 🎄🎉🎁

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Do wieczora w ich sali panowała cisza. Jeon wpatrywał się w sufit, wzdychając co jakiś czas, a Park obserwował go szczenięcym wzrokiem. 

- Smakowała ci? - Z pulchnych warg padło pytanie, które zakłóciło dotychczasową ciszę.

- Co mi smakowało? - Nie odwrócił na niego wzroku, cały czas licząc komary przy suficie. Podzielił je nawet na te martwe i zabite, a potem udawał, że są do oddziały wojskowe na polu bitwy.

- Pomarańcza. - Kołdra po drugiej stronie pokoju zaszeleściła.

- Jak pomarańcza. - Wzruszył ramionami, nie widząc w tym nic nadzwyczajnego.

- Pomarańcze są wyjątkowe. Słodkie pomarańcze zostały wymienione w chińskiej literaturze w roku 314 przed naszą erą. Można robić z nich słodycze i kosmetyki. Ich skórka na wierzchu jest gorzka i twarda ale pod nią jest delikatny miąższ i słodki sok. - Chłopiec mówił o owocu, jakby opowiadał o lekarstwie na raka. - To wyjątkowy owoc. - Dodał ciszej, lekko speszony, kiedy tamten odwrócił głowę w jego stronę.

- Chyba lubisz pomarańcze, co? - Badał wzrokiem jego poranioną twarz.

- Lubię każdą roślinkę. A ty? Lubisz kwiaty? Albo drzewka? - Zapytał, a uśmiech nie schodził jego twarzy. Uwielbiał wszystko co związane z botaniką.

- Nie przywiązuję do tego uwagi. - Jego głos nie miał ani krzty ciepła. Był smutny, przepełniony bólem i to nie tym fizycznym. - Często jesteś w szpitalu. - Stwierdził, kiedy przestał liczyć komary.

- A powinieneś. Nawet jak człowiek cię zostawi, to roślinka nadal będzie. - Chim przesunął się wyżej przez co teraz był w pozycji półleżącej. - Ja mam na przykład Fikusa, drzewko pomarańczowe i krzaczek róży. Jak Yoongi mnie zostawia, to nie jestem sam w domu.- Młodszy nie chciał rozmawiać o tym, dlaczego ponownie znalazł się w szpitalu.

- Ja mam... Miałem psa. Wolę zwierzęta niż rośliny. - Sam nie wiedział czy jeszcze kiedykolwiek zobaczy Iraka, chociaż bardzo tego pragnął. Zwierzę kocha bezwarunkowo, nie patrząc na pozycję którą zajmujesz, pieniądze czy wygląd. Czasami zastanawiał się czy nie są to anioły zesłane z nieba, jednak wiedział też, że nie zasługują, by żyć na świecie. Zasługują na coś lepszego.

- Ja nie lubię zwierząt. Za bardzo się przywiązuje. Miałem kiedyś chomika ale umarł. Było mi później smutno, więc zaopiekowałem się chorym drzewkiem. Teraz rośnie ładnie w moim ogrodzie i jest zdrowe. - Opowiadał tak przez prawie godzinę aż w końcu spojrzał na znudzonego mężczyznę i uśmiech całkowicie opuścił jego pulchną twarzyczkę. - Przepraszam... Będę już cicho. - Spuścił głowę i zaczął bawić się palcami. 

To prawda, miał dość i chciał mieć ciszę, ale nie podobało mu się, że anioł nagle przestał się uśmiechać. Anioły nigdy nie powinny być smutne.  

- Nie przeszkadza mi to. Mów dalej.

- Naprawdę? - W szerokim uśmiechu błysnął krzywy ząbek blondyna, na co surowy mężczyzna sam mimowolnie uśmiechnął się po raz pierwszy.  

- Naprawdę.

-Wyglądasz inaczej kiedy się uśmiechasz. - Jimin przyglądał mu się bardzo dokładnie.- Delikatniej. Jak inna osoba. Jak człowiek... - Ostatnie zdanie wyszeptał, a Kook nie wiedział co powiedzieć, lecz na szczęście tą nieszczęsna ciszę przerwał fizjoterapeuta. 

- Zapraszam. - Jeon podniósł się, a Jimin w pełnej okazałości mógł zobaczyć niedowład w jego pokiereszowanej nodze.

Było mu smutno. Nie znał tego mężczyzny. Nie wiedział nawet jak ma na imię, ale było mu smutno. Widział, że żołnierz ma silną osobowość i mocny charakter. Za wszelką cenę chciał mu pomóc nawet gdyby Yoongi bił go przez to jeszcze bardziej. Nie chciał by czarnowłosy już zawsze miał ten dziwny smutek w oczach i twarde rysy twarzy. Chciał częściej widzieć jego uśmiech. 

Wrócił dopiero po dwóch godzinach, od razu kładąc się do łóżka, by nie pokazywać zmęczenia, bólu oraz łez, które tkwiły w jego oczach, jednak schował je tak głęboko, że nawet nie miały jak się wydostać.

- Wszystko dobrze? - Niski chłopak stanął obok jego łóżka z pomarańczą w drobnych łapkach.  

- Tak.

- Proszę. - Wyciągnął pomarańczową kulkę w jego stronę. 

- Nie rozumiem. - Patrzył się na jego małe rączki.

- To dla ciebie. - Spojrzał na starszego po czym przeniósł wzrok na cytrusa.

- D-dziękuję... - Wziął go do ręki, nie wiedząc co więcej ma zrobić. Obrał go i podzielił na pół, dając jedną połówkę chłopakowi. Zawsze się dzielił, oddawał to co miał. Oddał swój ostatni posiłek rannemu koledze, samemu nie mając nic w ustach przez tydzień. Byli dla niego jak rodzina, za którą mógł zginąć.

- Nie chcesz całej? - Zadziwił się blondyn. Pierwszy raz ktoś się z nim czymś podzielił. Min zawsze brał wszystko, nie zważając na swojego chłopaka. 

- Po co mieć wszystko dla siebie, jak można mieć pół z kimś? - Uśmiechnął się do niego, stojąc przy łóżku.

- Tak myślisz? - Jego oczka zaświeciły radośnie w bladym świetle. 

- Tak myślę. - Oddał mu większą połowę i usiadł na nowo.

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now