25

2.4K 184 61
                                    

Zapomniałam, że dziś środa 😂

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

- Może przyniosę koc, co?  

- Tam jest, ale nie sięgnę. - Wskazał obok szklanek i telefonu. - Chyba jestem za mały. - Westchnął głośno.

- Przyniosę ci jeszcze bluzę.  

Podniósł się powoli i zaraz kuśtykał do pokoju, gdzie pozbierał rzeczy dla Jimina i Iraka.Po chwili starszy mógł usłyszeć radosny śmiech, dobiegający z ogrodu oraz cichą muzykę. Kiedy wyjrzał przez okno zobaczył jak Jimin turla się po trawie razem z psem. Podszedł bliżej szyby i uśmiechnął się szeroko. Tak sobie wyobrażał życie z Lisą...     

- Irak! - Zwierzak zaczął lizać chłopaka po twarzy. Po chwili jednak zaczął warczeć, a blondyn leżał nieruchomo, nie wiedząc o co chodzi. Jungkook zobaczył, że w krzakach coś się rusza i szybko zszedł na dół, kiedy zobaczył trzech mężczyzn w kominiarkach. Ustał przed Jiminem, patrząc ja nich.  

- Idź do domu.

- Ale hyung... - Złapał starszego za dłoń.

- Idź do domu, Jimin. - Zacisnął pięści, patrząc na nich, a chłopak szybko pobiegł do domu, nie wiedząc co ma robić. - Wynocha stąd! - Warknął do mężczyzn i zaczął iść w ich kierunku.Już był gotowy się bić, jednak jak tylko chciał wymierzyć cios, mężczyźni zdjęli maski.  

- Tęskniłeś generale?

Blondyn patrzył na wszystko przez okno. Zastanawiał się czy starszy ich zna, jednak po chwili usłyszał dzwonek do drzwi. Zbiegł na dół i odebrał jedzenie, po czym niczym tornado wbiegł do ogrodu.

- Hyung!

- Tak? - Spytał szeroko uśmiechnięty, zaraz po zasalutowaniu żołnierzom.

- Kurczak już jest. - Uśmiechnął się do niego. - Ale dla was nie mam. Nie przychodzi się do ludzi bez zapowiedzi. - Zmarszczył nosek.

- Jimin, to żołnierze z mojego batalionu. Również Koreańczycy. - Mężczyźni zasalutowali blondynowi.

- I tak nie dam im kurczaka. - Fuknął zły. Mieli być sami i oglądać gwiazdy. - Irak! Idziemy biegać! - Pies od razu do niego podbiegł, merdając ogonem.

- My już pójdziemy, ale... Wszystko się sypie tam bez pana, generale. 

- Wiem, słyszałem. Jutro lecimy do Ameryki i zobaczę co da się zrobić. 

- A kiedy pan wraca? 

- Już niedługo.

- Czekamy. - Ostatni raz zasalutowali i zniknęli w krzakach.

Park wrócił dopiero po dwóch godzinach. Zmęczony i spocony, z wymęczonym pupilem u boku. Lekko kręciło mu się w głowie. W końcu poza śniadaniem i pucharkiem lodów nic dzisiaj nie jadł.  

- Czekałem. - Jeon ustał przed nim.

- Zjadłeś? - Młodszy zdjął bluzkę i wytarł nią twarz.

- Nie, czekałem.

- Głupi. - Pies zapiszczał, kładąc się na podłodze. - Nakarmisz go? Ja idę pod prysznic. Jeśli chcesz dołączyć, to drzwi będą otwarte. - Ruszył przed siebie, rozpinając spodnie.

- Nakarmię. Chodź mały. - Pies niechętnie wstał i poszedł za mężczyzna, jednak jak tylko usłyszał jedzenie wsypywane do miski, odzyskał energię. Jeon natomiast poszedł do łazienki, w której był Jimin i rozebrał się, wchodząc do środka.

- Zawsze każesz tyle na siebie czekać? - Park odwrócił się przodem do niego i objął go pod strumieniem wody.  

- Ja czekałem dwie godziny, a uwierz, że nie łatwo się chodzi jak ma się połowę mięśni w nodze.

- Mogłeś posiedzieć. - Wspiął się na palce i ucałował malinowe usta mężczyzny.

- Idąc tu? - Zaśmiał się i oddał buziaka.

-Nie. Czekając na mnie. - Zsunął dłonie na jego biodra i delikatnie zaczął masować. Starszy skwasił lekko minę, jednak zaraz zaczął odczuwać ulgę w spiętych mięśniach. - Zrobię ci masaż w ogrodzie, jak będziemy czekać na deszcz meteorytów.

- Myślisz, że mi się przyda? 

- Bardzo. - Zaczął całować jego szyję. - Jesteś bardzo spięty. 

- Taki zawód.

- To może czas iść na wojskową emeryturę i zająć się czymś innym? - Zapytał i bardziej wspiął się na palcach, robiąc czarnowłosemu kolejne malinki.

- Nie, na pewno nie porzucę wojska. Po operacji i rehabilitacji od razu wracam. - Nie powiedział jeszcze Jiminowi o zabiegu i planach na przyszłość.

- Operacji? - Odsunął się od niego. - To... Aż tak poważne? 

- Będą mi wszczepiać nowe mięśnie.

- To tak można? - Młodszy nie poruszył tematu tego, że Kook chce wrócić na służbę. W końcu nie chciał być dla niego kolejnym problemem. Wylał na dłonie olejek do kąpieli i zaczął rozprowadzać go po ciele żołnierza. 

- Tak, syntetyczne. Będę musiał je wytrenować i będą prawie jak stare.

- To brzmi trochę jak czary, ale cieszę się, że będziesz zdrowy. - Chim spłukał z niego pianę i sam zaczął się namydlać. 

- Ja też. - Uśmiechnął się i spłukał bąbelki również z niego.

- Zapomniałem ubrań. Zaraz wracam. - Nagi potuptał do sypialni, przynosząc po kilku minutach ubrania dla nich. Szybko naciągnął na siebie krótkie niebieskie spodenki oraz duży, różowy i puchaty sweter. Starszemu wręczył spodnie dresowe, koszulkę oraz bluzę. - Pomóc ci?

- Poproszę... Przepraszam... - Było mu głupio, ale dzisiaj już wystarczająco zmęczył nogę i jeżeli chciał jutro na niej stanąć, to na dziś musiał już skończyć z wysiłkiem.

- Nie musisz. - Młodszy z radością wycierał jego włosy i pomagał mu naciągnąć ubrania. - Koce nadal są w ogrodzie?

- Tak, wszystko zostało. - Bluzkę naciągnął już sam i złapał chłopca za dłoń.

- To odgrzeje nam jedzenie, a ty możesz się już iść położyć jeśli chcesz. - Powoli szli na dół. 

- Okej, zanim zejdę i tak już to zrobisz.

- Maruda. Zaniósł bym cię ale nie mam tyle siły. - Jimin nie wiedział jak bardzo to weszło na dumę żołnierza. Zdążył się przed nim otworzyć, otwarcie powiedzieć, że go boli, że nie daje rady. Postanowił na nowo się zamknąć. Przyspieszył kroku, chociaż czuł ogromny dyskomfort.-Hyung! Poczekaj. - Złapał go za dłoń i zatrzymał. Spojrzał na niego wzrokiem szczeniaczka. - Powiedziałem coś nie tak? - Przekrzywił główkę na bok. Nie wiedział o co chodzi, jednak zauważył jakąś dziwną zmianę w zachowaniu starszego.

- Co? Nie, dlaczego? 

- Sam nie wiem. Masz smutne oczy. Nie lubię jak są takie przygaszone. Chciałbym byś zawsze był radosny. Taki mam cel życiowy. - Przyznał się.

- Nie będę już marudził.

- Nie o to mi chodziło. Nie przeszkadza mi, że sobie narzekasz. To normalne i ludzkie. - Przytulił Jeona.  

- Nie będę już tego robił. - Pokręcił głową. 

- Jeśli tak zadecydowałeś... Dobrze. Nie będę tego kwestionował. 

Jungkook przytaknął i poszedł na ogród, kładąc się na kocach.      

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now