- No takie owocowe albo jakieś czekoladowe. Albo takie ciepłe. - ciemne oczy obserwowały go, a ząbki zagryzały się na pulchnej wardze.
- Ciepłe lubię, a najbardziej śmietankowe. - Mężczyzna z przodu już nawet nie słuchał.
- Śmietankowe są dobre. Najbardziej mi smakują jak są takie trochę roztopione, ale nadal gęste. A z takich ciepłych to wolę naturalne smaki.
Jungkook nie wytrzymał i wybuchł śmiechem na całą taksówkę.Jimin uśmiechnął się podziwiając melodyjny, jednak trochę dziwny śmiech Kooka.
- A jajka jakie wolisz? Bo ja takie na twardo, ale żeby były w środku płynne.
- Nie, nie mogę. - Już płakał ze śmiechu, klaszcząc w dłonie przed twarzą.
- A lubisz kiełbaski? Albo parówki? Bo kiełbaski są grubsze i ja wole kiełbaski, ale są bardzo duże i nigdy nie mieszczą mi się do buźki. - Kontynuował.
Jeon brzmiał trochę jak mieszanka gremlina i hamującego pociągu, ale dalej to był najpiękniejszy śmiech jaki kiedykolwiek słyszał. Po długiej i męczącej dla Jungkooka jeździe, wysiedli przy motorach, a ten od razu wytarł oczy i zaczął na trzech nogach iść do środka.
- Ale przyznaj się, że umiem cię rozbawić, hyung. - Młodszy tuptał obok niego, podskakując co jakiś czas. - No powiedz.
- No dobra, umiesz. - Przewrócił z niechęcią oczami.
- Jesteś takim trudnym facetem... Ale cię lubię. - Otworzył drzwi do salonu motoryzacyjnego i przytrzymał je dla starszego.
- Dzięki... - Mruknął, nie lubiąc być niańczonym. A raczej nie to, że nie lubił, tylko czuł się z tym głupio. Wiedział jednak, że teraz trudno jest mu radzić sobie samemu.
- Nie ma za co.... O matko, ja chcę tu zamieszkać. - Jego oczy świeciły milionami gwiazd na widok ciężkich maszyn sportowych.
- Fajnie, nie? Moje dziecko... - Skrzywił się, na to wspomnienie, jednak nie o motorze. - Znaczy, mój motor, był dla mnie najwspanialszy. Chyba jednak chcę podobny.
- A nie wolisz czegoś innego? Jak będziesz miał podobny to może być ci smutno.
- Chcę Harleya.
* 3 godziny później *
- Ale już na pewno ten? - Blondyn był trochę zmęczony. Nie lubił zamkniętych przestrzeni. Zwłaszcza, że ci wszyscy ludzie dziwnie na niego patrzyli.
- Chyba, tak. Tylko się przejadę, okej? - Poprosił o klucze i podał kule Jiminowi, po czym podniósł nogę, by wsiąść na motor i od razu się skrzywił. - Ugh... - Zajęczał, widząc jak pracownik chce mu pomóc i łapie jego ramię. - Zostaw mnie! - Warknął groźnie. - Nic mi nie jest.
- Hyung... - Chim spojrzał na niego, uśmiechając się promiennie i pokazał mu serduszko z palców.
- Przepraszam, na prawdę nic mi nie jest. - Westchnął i założył kask, ruszając z budynku.
Młodszy czekał na niego rozmawiając z miłym panem, który opowiadał mu o różnych modelach oraz tym jak ważny jest kolor. Teraz Park już wiedział, że kolory jakie wybrał Jungkook oznaczają męstwo oraz siłę i pomyślał, że to bardzo w stylu żołnierza.Jungkook wrócił po dziesięciu minutach, parkując przed nimi i zsiadł z maszyny. - Biorę go.
- Nareszcie! - Ucieszył się blondyn.
- A tobie jak się podoba?
- Jest... Nie wiem jak to określić. Pasuje do ciebie.
- Tak myślisz? - Uśmiechnął się i poszedł podpisać umowę, a Jimin skinął głową i stał grzecznie, czekając na niego. Nudziło mu się, jednak lubił kiedy żołnierz się uśmiechał, więc pomyślał, że może tu z nim być nawet do nocy jeśli to go uszczęśliwia.
- Zapraszam pana. - Wskazał na siedzenie za sobą, które zaraz poklepał.
- A co z tym? - Wskazał na kule. - Powiemy, że ci ukradli i dostaniesz nową. Albo pójdę na pocztę i wyślę ją do mojego domu. To dobry pomysł? - Starszy zaśmiał się i wziął kule, przypinając sznurkiem do maszyny. - I po problemie.
- Mało kreatywne. - Usiadł za starszym i zacisnął rączki na jego ubraniu.
- Jezu, czepiasz się. Bo Cię tu zostawię.
- Więc zostaw. - Jimin od razu poczuł dziwne uczucie w okolicy serduszka.
- Oj przestań. - Chłopak nie odezwał się już. Grzecznie wsiadł na maszynę i ponownie niepewnie złapał się kurtki mężczyzny.- Trzymaj się mocno.
Ruszył gwałtownie, zaraz pędząc ulicami Seulu. Blondyn zamknął oczy i cieszył się powiewem chłodnego wiatru we włosach. Po kilkunastu minutach byli już pod szpitalem. Żołnierz rozwiązał kule i zaraz już się o nie podpierał.
- Gotowy? - W odpowiedzi dostał skinięcie głową i niepewne spojrzenie. Kook westchnął widząc, że nie jest i puścił kule, biorąc go za dłoń.
- Co robisz? - Zapytał, patrząc na ich splecione w uścisku palce.
- Tak ci będzie łatwiej.
- A tobie?
- Nieważne.
- Dla mnie tak. Już ci mówiłem. - Puścił jego dłoń i podał mu kule. - Mi wystarcza to, że jesteś obok. - Westchnął, niechętnie je zakładając.
- Na pewno?
- Tak. - Weszli do budynku i skierowali na odpowiednie piętro.
Po chwili przechodzili przy sali Yoongiego, którego widzieli przez otwarte drzwi. Jimin zacisnął piąstki i przyspieszył kroku, by nie widzieć Mina. Sam nie wiedział czy nadal go kochał. Kiedyś na pewno tak było. Teraz czuł dziwną pustkę po jego stracie, jednak na reszcie nie był w szpitalu z powodu swoich obrażeń.Wszyscy uśmiechali się widząc anioła, który nie był tym razem pacjentem.
- Chimmy, nie nadążam...
- Przepraszam. - Od razu podszedł do żołnierza i kroczył jego tempem. -To miejsce jest całkiem inne, kiedy nie muszę tu być. Ale za to jest smutniej. - Uśmiechnął się w stronę swojego hyunga.
- Dlaczego smutniej?
- Bo mnie tu nie ma? - Powiedział jakby to było oczywiste.
- Nie mów tak. Ja się bardzo cieszę.
- Tak? Dlaczego? - Zatrzymali się pod gabinetem, do którego miał zgłosić się Kook.
- Bo nie muszę patrzeć jak cierpisz. - Uśmiechnął się i wszedł do środka.
Park zarumienił się i usiadł na krzesełku. Włączył sobie grę na telefonie i siedział tak przez jakiś czas. W końcu poczuł czyjąś dłoń na swoim udzie. Kiedy spojrzał na nią od razu wiedział do kogo należy.
- Yoongi... - Spojrzał na posiniaczoną twarz.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Ferie czas zacząć!
![](https://img.wattpad.com/cover/164591078-288-k643292.jpg)
YOU ARE READING
I'll teach you love / Jikook
Fanfiction' Tell me angel how to love myself? ' Jimin, który musi nauczyć kochać weterana z zespołem stresu pourazowego. Top!jk Uwagi: przez pierwsze 2-3 rozdziały liskook #1 Kookmin 09.02.2019 ^^