23

2.5K 183 84
                                    

- Kupimy lody? Jak chcesz to mogą być ciepłe. - Uśmiechnął się.  

- Zboczuś.

- Ja? - Zrobił słodkie oczka, a usteczka ułożył w dzióbek.

- Tak, ty. - Objął chłopca i zaprowadził w stronę motoru. - Czyli do sklepu?

- Do sklepu. - Potwierdził, siadając zaraz na maszynie za mężczyzną. Mocno go objął i zamknął oczka. 

- Trzeba ci kupić kask i okulary. - Wyprostował maszynę i uruchomił ją, ruszając w stronę 7eleven, by po kilku minutach już się tam znaleźć.

- Chcesz iść ze mną czy poczekasz? 

- M-mógłbym zaczekać? - Spytał nieśmiało, czując że po dzisiejszym wfie ledwo staje na nogę.

- Jasne. Będę jak najszybciej. - Pocałował go w policzek i pobiegł do sklepu.

Jeon oparł się o motor, krzyżując ręce i zadzwonił do swojego przełożonego, by sprawdzić jak się dzieje na froncie. Jimin w tym czasie szukał idealnych lodów, jednak nie mógł się zdecydować, dlatego wybrał kilka smaków i spakował je w specjalną reklamówkę, by się nie roztopiły. Radosny ruszył do kasy. Szybko zapłacił za zakupy i ruszył do wyjścia. I wszystko było by w porządku gdyby nie... 

- Jimin! - Lisa szarpnęła go za dłoń, wyprowadzając na parking. - Yoongi podobno jest w szpitalu. Dlaczego nie ma cię u niego? 

- Um... Ja... Ja już ci mówiłem. - Kątem oka patrzył na rozmawiającego przez telefon Jeona. 

- Jaki z ciebie chłopak, co? Nawet się o niego nie martwisz! 

- Nie jesteśmy już razem. - Wyrwał dłoń z uścisku kobiety. - Teraz... Chciałbym spróbować z kimś innym. 

- Co?! - Lisa wydarła się na cały parking.

- No tak. Zostaw mnie. Nie masz o niczym pojęcia, więc nie wtrącaj się w moje życie. - Park powiedział odważnie, przez co dostał siarczysty policzek, a przez utratę równowagi przewrócił się. Łzy pojawiły się w jego oczach. - Nienawidzę cię. - Wyszeptał ocierając twarz rękawem noszącym ślady krwi. Dziewczyna patrzyła na niego przez jakiś czas. 

- Co ci się stało? - Zapytała jakby zmartwiona. 

- Twój kochany kuzyn się stał! - Podniósł się i otrzepał spodnie. 

- O czym ty mówisz? 

- Nie twoja sprawa. - Spuścił głowę i ruszył w stronę czekającego i jak zwykle krzyczącego mężczyzny.

- Yea, I understand but I've told them not to let artillery go to the east, couse they have branches there. Why no one listens to me!? I don't care about the fucking six months! I had a fucking plan for a year, hadn't I!? - Wrzeszczał wściekły przez telefon, mając gdzieś ze rozmawia z mężczyzna o wyższej randze, jednak zaraz spojrzał na Jimina, widząc ślady płaczu. - I'll call you back. - Rozłączył się szybko. - Co się stało słońce?   

- Przewróciłem się. - Skłamał.  

- Przewróciłeś? - Objął go od razu.

- Mhm. - Wytarł resztę łez i starał się ukryć czerwony ślad na policzku. - Wracamy? 

- Nie, dopóki mi nie powiesz komu mam oddać.

- Nikomu, hyung. Napraw... 

- To teraz z nim się puszczasz?! - Lisa nie poznała swojego byłego narzeczonego. Wyrzuciła jego obraz z głowy, zastępując go nic nie znaczącą pustką. Bez Jungkooka nie była już taka delikatna jak kiedyś. Żołnierz podniósł się, nie wiedząc gdzie ma się patrzeć, byle nie na nią.   

- Lisa...

- Zostawiasz Yoongiego dla niego?! - Awanturowała się blondynka. 

- Znasz Yoongiego? 

- To mój kuzyn. - Cały czas ciskała błyskawicami w młodszego. - Ciągle ciężko pracuje, a ta blondi tylko przesadza kwiatki!

- To Jimin pracuje, nie on. On jest zwykłym chujem!

- A ty kim niby jesteś?! - Spojrzała nagle na niego, a po chwili na Jimina. - Zazdrościsz mi tego, że jestem z Junghyunem i znalazłeś sobie podobnego?!

- O czym ty mówisz? Nie pieprz teraz, wiem, że nie chcesz mnie znać, ale nie wyżywaj się na nim!

- Nie z tobą rozmawiam!

- Jimin, wracamy.

-Tak, hyung. - Powiedział cicho, łapiąc go za dłoń. 

- Dziwka! - Lisa krzyknęła i odwróciła się napięcie. 

Kook posadził go na motor i samemu wsiadł, jadąc od razu do domu. Kiedy byli pod mieszkaniem, młodszy zabrał siatkę i pobiegł do drzwi. Szybko je otworzył i ruszył do kuchni. Było mu smutno.

- Chimmy... - Pobiegł za nim, od razu go obejmując.

- Hm? - Siłował się z opanowaniem lodów śmietankowych. Złościł się na siebie, że nie potrafi ich otworzyć. 

- Daj. - Otworzył za niego, jednak zaraz znowu objął. - Nie przejmuj się, dobrze? 

- Ale ona ma rację... - Pociągnął nosem.

- Nie ma, nie wie co mówi. Musisz mi uwierzyć.

Młodszy milczał przez jakiś czas, dziubiąc łyżeczką w opakowaniu lodów, po czym nabrał dużą porcję i włożył do buzi. Odwrócił się do starszego. Całe ustka miał brudne, tak jak kąciki. Niewiele trzeba mu było, by znowu się uśmiechał, pokazując Jungkookowi iskierki w ciemnych oczkach. 

- Mój kochany brudasek. - Zaśmiał się i zaraz scałował cały śmietankowy nadmiar z jego buźki. 

- Czesz? - Zapytał, podsuwając mu porcję lodów i marszcząc nosek w trakcie analizowania każdego słowa, które przed chwilą usłyszał. 

- Jedyne o czym na razie marzę, to usiąść gdzieś.

- Przygotuje nam kocyk w ogrodzie, może być? Irak sobie pobiega, a my zjemy lody. I karmelki, które zrobiłem. Możemy tak zrobić? 

- Możemy, mam coś pomóc? 

- Nie musisz. - Uśmiechnął się. - Możesz tylko zabrać ze sobą psa, bo pewnie znowu śpi w mojej sypialni. Ale pod łóżkiem, bo kradnie mi poduszkę i chowa się żebym nie widział.

- Okej. - Zaśmiał się, całując jego policzek i zmierzając powoli do sypialni. - Irak! Do nogi! - Pies jak na zawołanie znalazł się przy nim.

Blondyn z uśmiechem zabrał do ogrodu kilka koców i poduszek. Naszykował dwa duże pucharki lodów oraz karmelki. Przypomniał sobie, że nie jedli obiadu, więc zaniósł słodycze i napoje, i usiadł obok starszego, który bawił się z psem. 

- Jesteś głodny? - Podsunął mu karmelki i lody. - Bo mógłbym coś zrobić lub zamówić. 

- To wystarczy. Wytrzymałem dwa tygodnie bez jedzenia, to dla mnie nic.

- Ale ja nie chcę byś był głodny. Lubisz pizzę? Albo noodle z warzywami, sosem sojowym i kurczakiem w cieście?

- Wystarczysz mi ty. - Odwrócił się, całując jego ustka.         

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°° 

Macie już ferie? Mi się już kończą 😔😔😔

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now