35

1.9K 148 46
                                    

Jungkook objął Jimina od tyłu, całując w kark.  

- Już się lepiej czujesz? Może ja to zrobię?  

- Lepiej, hyung. Chan mi pomaga, bo chce też trochę, ale może zrobisz sok? Pomarańczowy. - Oparł się o niego i podrapał stopą w łydkę. 

- Dobrze, słońce. A ty przygotuj stół. - Wskazał surowo na ochroniarza.

- Hyung... - Skarcił starszego. Wyższy z Parków wytarł ręce, przewracając oczami na zachowanie żołnierza i zaczął wyjmować talerze do posiłku. 

- No co? - Zaśmiał się, wyciskając sok dla siebie i Jimina.

- Nie wolno tak. Yeol jest fajny. - Szepnął do Kooka. 

- Ale jest pode mną i muszę mu pokazać, żeby mi cię nie poderwał.

- Właśnie! Przypomniałeś mi! Wygrałem nasz zakład! - Podskoczył radośnie. 

- Jaki zakład? 

- No co jak Chan patrzył na pupę Baeka, to powiedziałem, że on na niego leci, a ty powiedziałeś, że pokazuje mu znak. I co się założyliśmy, że jak ja będę miał rację, to rezygnujesz ze służby. No i wygrałem, bo oni są razem. Rozumiesz! ChanBaek is real! - Zachichotał widząc zniesmaczenie żołnierza, a Chanyeol dusił się ze śmiechu, czyszcząc sztućce, by Jeon się znowu do niego nie dowalił. 

- Serio się o takie coś umawialiśmy? - Grał na zwłokę, myśląc, że może tamten zapomni.

- Tak, Jeon Jungkook. Nie wymigasz się teraz. Dałeś słowo. - Pogroził mu kawałkiem bagietki, który zaraz złapał w zęby żołnierz i oderwał kawałek. - Jeśli mnie oszukasz, to więcej się nie spotkamy. - Młodszy powiedział smutny, po czym zaczął smażyć kurczaka.

- No dobra. - Przewrócił oczami. - Od następnej, tak jak się umawialiśmy.

- Na paluszek? - Spojrzał na niego i wyciągnął dłoń w jego stronę z zakrzywionym małym paluszkiem. 

- Za sekundkę. - Spojrzał na ochroniarza. - A ty masz wieczorny trening za gejostwo.

- Polemizowałbym. - Yeol parsknął. -Jimin, ja idę do Baeka. Później wezmę nasze porcje. 

- Okej. - Najmłodszy zgodził się, przytakując głową. 

- Wyśpij się słodziaku. - Uszatek powiedział to, by dopiec Jeonowi i wyszedł z pomieszczenia. 

- Zajebie go... To będzie bolesna i powolna śmierć.

- Słownictwo! - Upomniał go Chim. - I nikogo nie zabijesz. A przynajmniej nie jego, a teraz przysięgaj na paluszek. - Rozkazał.

- Jeju, jaki jesteś męczący.

Oczy młodszego od razu posmutniały. Opuścił dłoń i w milczeniu dokończył posiłek. Może jednak ponownie ulokował swoje uczucia w złej osobie? Może powinien znaleźć sobie kogoś, kto z charakteru będzie przypominał Chanyeola? Jimin zauważył jak ten troszczy się o swojego chłopaka. I pomimo tego, że Jeon też się starał, to było sprzeczne z jego naturą, a chłopiec nie chciał być dla niego przeszkodą. 

- Smacznego. - Powiedział cicho i postawił talerz dla niego obok porcji soku. Sam nie miał już apetytu. 

- Hej, myszko... Żartowałem, bardzo Cię kocham i w żadnym wypadku mnie nie męczysz. - Złapał jego palec. - Na paluszek. Jak wrócę, to już na zawsze będziemy razem. Ja i mój mały aniołek.

- Kochasz? - Spojrzał na żołnierza, a jego wyraz oczu był... Inny. Jungkook jeszcze nigdy nie widział tak pustego wzroku, a młodszy czuł się zagubiony. Bardzo chciał, by to co powiedział mu starszy było prawdą.         

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Jezu cały czas mi leci w głowie sweet but a psycho, a wam coś utknęło?      

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now