Jungkook objął Jimina od tyłu, całując w kark.
- Już się lepiej czujesz? Może ja to zrobię?
- Lepiej, hyung. Chan mi pomaga, bo chce też trochę, ale może zrobisz sok? Pomarańczowy. - Oparł się o niego i podrapał stopą w łydkę.
- Dobrze, słońce. A ty przygotuj stół. - Wskazał surowo na ochroniarza.
- Hyung... - Skarcił starszego. Wyższy z Parków wytarł ręce, przewracając oczami na zachowanie żołnierza i zaczął wyjmować talerze do posiłku.
- No co? - Zaśmiał się, wyciskając sok dla siebie i Jimina.
- Nie wolno tak. Yeol jest fajny. - Szepnął do Kooka.
- Ale jest pode mną i muszę mu pokazać, żeby mi cię nie poderwał.
- Właśnie! Przypomniałeś mi! Wygrałem nasz zakład! - Podskoczył radośnie.
- Jaki zakład?
- No co jak Chan patrzył na pupę Baeka, to powiedziałem, że on na niego leci, a ty powiedziałeś, że pokazuje mu znak. I co się założyliśmy, że jak ja będę miał rację, to rezygnujesz ze służby. No i wygrałem, bo oni są razem. Rozumiesz! ChanBaek is real! - Zachichotał widząc zniesmaczenie żołnierza, a Chanyeol dusił się ze śmiechu, czyszcząc sztućce, by Jeon się znowu do niego nie dowalił.
- Serio się o takie coś umawialiśmy? - Grał na zwłokę, myśląc, że może tamten zapomni.
- Tak, Jeon Jungkook. Nie wymigasz się teraz. Dałeś słowo. - Pogroził mu kawałkiem bagietki, który zaraz złapał w zęby żołnierz i oderwał kawałek. - Jeśli mnie oszukasz, to więcej się nie spotkamy. - Młodszy powiedział smutny, po czym zaczął smażyć kurczaka.
- No dobra. - Przewrócił oczami. - Od następnej, tak jak się umawialiśmy.
- Na paluszek? - Spojrzał na niego i wyciągnął dłoń w jego stronę z zakrzywionym małym paluszkiem.
- Za sekundkę. - Spojrzał na ochroniarza. - A ty masz wieczorny trening za gejostwo.
- Polemizowałbym. - Yeol parsknął. -Jimin, ja idę do Baeka. Później wezmę nasze porcje.
- Okej. - Najmłodszy zgodził się, przytakując głową.
- Wyśpij się słodziaku. - Uszatek powiedział to, by dopiec Jeonowi i wyszedł z pomieszczenia.
- Zajebie go... To będzie bolesna i powolna śmierć.
- Słownictwo! - Upomniał go Chim. - I nikogo nie zabijesz. A przynajmniej nie jego, a teraz przysięgaj na paluszek. - Rozkazał.
- Jeju, jaki jesteś męczący.
Oczy młodszego od razu posmutniały. Opuścił dłoń i w milczeniu dokończył posiłek. Może jednak ponownie ulokował swoje uczucia w złej osobie? Może powinien znaleźć sobie kogoś, kto z charakteru będzie przypominał Chanyeola? Jimin zauważył jak ten troszczy się o swojego chłopaka. I pomimo tego, że Jeon też się starał, to było sprzeczne z jego naturą, a chłopiec nie chciał być dla niego przeszkodą.
- Smacznego. - Powiedział cicho i postawił talerz dla niego obok porcji soku. Sam nie miał już apetytu.
- Hej, myszko... Żartowałem, bardzo Cię kocham i w żadnym wypadku mnie nie męczysz. - Złapał jego palec. - Na paluszek. Jak wrócę, to już na zawsze będziemy razem. Ja i mój mały aniołek.
- Kochasz? - Spojrzał na żołnierza, a jego wyraz oczu był... Inny. Jungkook jeszcze nigdy nie widział tak pustego wzroku, a młodszy czuł się zagubiony. Bardzo chciał, by to co powiedział mu starszy było prawdą.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Jezu cały czas mi leci w głowie sweet but a psycho, a wam coś utknęło?
![](https://img.wattpad.com/cover/164591078-288-k643292.jpg)
YOU ARE READING
I'll teach you love / Jikook
Fanfiction' Tell me angel how to love myself? ' Jimin, który musi nauczyć kochać weterana z zespołem stresu pourazowego. Top!jk Uwagi: przez pierwsze 2-3 rozdziały liskook #1 Kookmin 09.02.2019 ^^