- No puść. Będzie cię boleć ty króliku niedobory! - Zachichotał. - Umiem chodzić.
- Ale ja lubię cię nosić, a i tak mnie boli, to co to za różnica?
- A ja lubię jak mnie nosisz, ale jak tak będziesz robił to w końcu nawet zabieg ci nie pomoże nooo. - Pociągnął go za kosmyki. - Postaw już. - Powiedział kiedy dotarli do kuchni.
- Dobra, już. - Ustawił go na ziemi i doskakał do blatu. - Na co masz ochotę?
- Na Królika. - Pokazał mu język, po czym ruszył w stronę lodówki. - A ty?
- Ja na ciebie.
- Masz mnie kiedy chcesz.
- To już nic nie potrzebuję.
- Huh? - Odwrócił się do niego. - Zboczuch! - Zaśmiał się. - A na kolacje co chcesz? Bo mogę zrobić tosty, gofry, naleśniki, sałatkę... - Zajrzał ponownie do lodówki. - Parówki... ble. Stek z warzywami, kanapki i szaszłyki. To co?
- O Jezu za dużo tego. - Usiadł na krześle, krzywiąc się i zaraz spojrzał na Jimina. - Powtórz, bo patrzyłem na twój tyłek.
- Patrzyłeś na mój co? - Spojrzał na niego cały czerwony. - Ale dlaczego?
- Bo jest ładny.
- Mam ochotę na lody. - Oblizał pulchne usta. - Więc tosty, naleśniki, gofry, sałatka, kanapki czy stek?
- Stek, a długo to będzie?
- Nie. - Wyjął dwa kawałki mięsa i szybciutko przygotował patelnie oraz przyprawy. Usmażył mięso i zrobił prowizoryczną sałatkę z serem feta i podał mężczyźnie jeden z talerzy. - Smacznego. - Od razu pokroił swoją porcję na mniejsze kawałki i zaczął się zajadać, a Jeon patrzył na niego uśmiechnięty, ciesząc się, że ma apetyt.
Po zjedzonym obiedzie, Chimmy podwinął bluzkę do góry i poklepał się po brzuszku, patrząc na delikatne zarysy mięśni.
- Co z tobą? Czemu jesteś taki głodny?
- Bo pan go za długo głodził. - Oddał mu swoją porcję.
- Nie głodziłem go. - Opuścił koszulkę. - Jedz, hyung. Zrobię sobie jeszcze gofry. - Wstał i zaczął przygotowywać ciasto, które zaraz zjadł w postaci sześciu wafli. - Coś jest ze mną nie tak. Przecież ja tyle nie jem.
- Wszystko jest dobrze, myszko. Jedz ile chcesz.
- Ale wtedy będę gruby. Już jestem.
- Nie, nie jesteś. Chodź tu. - Poklepał swoje uda. Chłopiec złapał ostatni plaster słodkiego ciasta i usiadł na nim, uważając na chorą nogę.
- Jestem. I co dalej?
- I teraz ci powiem coś ważnego, co masz zapamiętać i schować w tej swojej szufladce. - Postukał go po głowie. - Jesteś najpiękniejszym, najwspanialszym i najlepszym aniołkiem jakiego znam i jesteś idealny. Nie musisz się w ogóle zmieniać.
- Pierwszy raz słyszę tyle dobrych rzeczy na swój temat. Wcześniej mówiłeś mniej. - Urwał kawałek gofra i dał mu go do buzi, po czym sam zaczął zjadać resztę.
- Bo mam problem z okazywaniem uczuć.
- Drapieżniku, zatrzymałem cię przy sobie jednym palcem. Nauczę cię. Nauczę cię miłości, hyung.
- Obiecujesz? Chcę umieć kochać. Na prawdę kochać.
- Obiecuję. A teraz chcę mój deser. - Obaj byli już po kąpieli i w "piżamach".Jungkook jak zawsze w dresach i bez koszulki, a blondyn w krótkich spodenkach i koszulce.
- Słonko... Ja dzisiaj chyba nie dam rady, przepraszam, ale ledwo ruszam tą nogą.
- Wiesz chociaż o czym mówię? - Wytarł kącik jego ust.
- No właśnie chyba nie za bardzo.
- To chodź. Pokażę ci. - Wstał i poprowadził go do pokoju, po czym posadził na łóżku. Ruszył w stronę walizki i wyjął z niej Pocky. - Lubisz?
- Serio? - Zaśmiał się ze swojej głupoty. - A kto nie lubi. - Wyciągnął rękę do słodyczy.
- A o czym myślałeś?
- A nie powiem. - Otworzył paluszki w truskawkowej polewie i zaczął się nimi zajadać.
- Zboczeniec... - Szepnął. Z zafascynowaniem przyglądał się kuleczkom na policzkach mężczyzny. Normalni ludzie mają dołeczki, a on miał odwrotnie.
- No co? - W końcu spojrzał się na niego, gdyż cały czas czuł na sobie wzrok anioła.
- Jakbym ci powiedział, to bym cię musiał związać.
- Okej? To... To wolę żyć w niewiedzy.
- Dobry wybór, hyung.
°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Koniec maratonu niestety 😔
Do zobaczenia w środę!
I zdjęcie Kooka na miłą sobotę
BẠN ĐANG ĐỌC
I'll teach you love / Jikook
Fanfiction' Tell me angel how to love myself? ' Jimin, który musi nauczyć kochać weterana z zespołem stresu pourazowego. Top!jk Uwagi: przez pierwsze 2-3 rozdziały liskook #1 Kookmin 09.02.2019 ^^