Blondyn zarumienił się cały, aż po koniuszki jasnych włosów.
- Jedz. - Wcisnął mu karmelka do ust i zabrał się za swoje lody. Nie był przyzwyczajony do tego rodzaju miłych słów.
- Jutro muszę lecieć do Ameryki... - Przyznał cicho.
- Dlaczego? - Od razu na niego spojrzał.
- Bo zjebali moja taktykę.
- Ale hyung, twoja noga jeszcze nie wyzdrowiała. - Zmartwił się, widząc, że nawet zwykłe poruszenie kończyną jest dla niego bardzo bolesne.
- Wiem... Jakoś muszę sobie poradzić.
- Ale wrócisz, tak?
- No pewnie, że tak. Lecę tylko opieprzyć Trumpa.
- Hyung, jesteś niepoprawny. - Zaśmiał się cicho, jednak po chwili spoważniał. - Bo ja... Chciałem ci też podziękować.
- Za co? - Zdziwił się.
- Dzięki tobie czuje się szczęśliwy. Szczęśliwy, że jestem wolny. Dostrzegam rzeczy, których nie widziałem wcześniej. Teraz już mogę spędzać czas poza domem. Nikt mnie nie kontroluje, ale...
- ... Ale? - Spojrzał się na niego.
- Ale... - Chim zagryzł nerwowo dolną wargę i zaczął wyłamywać palce. - Nie mogę zakochać się w tobie bez ciebie. - Powiedział cicho, patrząc wszędzie tylko nie na Jeona.
- Chcesz się we mnie zakochać? - Wskazał na siebie, na co młodszy skinął blond czuprynką. Jeszcze nigdy nikomu nie mówił, że lubi go w taki sposób. Jak był mały, to mama traktowała go jak dziewczynę, a tata jej tego nie zabraniał. Miał dobry kontakt z rodzicami, jednak przez Yoongiego nie widywał się z nimi zbyt często. - Ja już to zrobiłem chyba, wiesz? - Młodszy spojrzał na niego smutnym wzrokiem.
- To znaczy, że... Masz już kogoś w serduszku?
- Mam. - Odpowiedział krótko.
- Och... Okej. - Uśmiechnął się, będąc tak naprawdę smutnym i zaczął zajadać się lodami, jednak nie miał już ochoty na jakiekolwiek słodycze.
- Takiego pięknego blond aniołka, który zawsze się ubrudzi lodami jak mały dzieciak. - Jimin przekrzywił główkę, nie rozumiejąc aluzji. - Kupiłem dwa bilety do Ameryki.
- Om... To... Fajnie? - Nie wiedział co ma mu innego powiedzieć. Cieszył się jego szczęściem.
- Nie cieszysz się?
- Co? Cieszę się... Zaraz wracam okej? Idę po... Em... Sok. Tak właśnie. - Wstał szybko i potuptał do kuchni, gdzie odetchnął głęboko i sięgnął po owoc.
- Okej? - Siedział, nie wiedząc co zrobić. Chciał mu sprawić niespodziankę i podziękować za to wszystko. Chim oczywiście był taką sierotą, że skaleczył palec w kilku miejscach, ale był tak uparty, że wycisnął ten sok i wrócił smutny do ogrodu. - Co się stało? Mogę sprzedać ten bilet jak nie chcesz lecieć.
- Skaleczyłem s... Co?! - Wsunął palec do ust i patrzył na starszego, by po chwili się na niego rzucić. - Nie lubię cię, wiesz!? - Przytulił się do niego mocno.
Leżał na ziemi z klejącą się do niego kluska i patrzył w niebo, nie wiedząc co zrobił źle. Czy faceci są jeszcze bardziej skomplikowani od kobiet? Nie wiedział, ale ten jeden na pewno jest tego przykładem.
- Ale, hyung... Co z Irakiem? - Mały paluszek sunął po wydatnej żyle na szyi Kooka.
- Jak to co? Jak mam dwa bilety to i trzeci, prawda?
YOU ARE READING
I'll teach you love / Jikook
Fanfiction' Tell me angel how to love myself? ' Jimin, który musi nauczyć kochać weterana z zespołem stresu pourazowego. Top!jk Uwagi: przez pierwsze 2-3 rozdziały liskook #1 Kookmin 09.02.2019 ^^