37

2K 157 22
                                    

- A chcesz tego?

- Tak, ale jeśli ty nie to nic nie szkodzi. 

- Ja też... Też chcę. - Blondyn przytulił go mocno.

- Zasłużyłeś na specjalny masaż Park Jimina. Połóż się na brzuszku. - Uczynił to, kładąc głowę na dłoniach.

Młodszy szybko potuptał po buteleczkę z olejkiem do masażu i wrócił do swojego chłopaka. Usiadł okrakiem na jego pupie, by nie gnieść uda, po czym zdjął z siebie polar, by go nie wytłuścić i rozlał na umięśnionych plecach dużo olejku. Po chwili jego małe rączki zaczęły ugniatać spięte mięśnie. Jeon mruczał pod nim, co jakiś czas lekko się krzywiąc. W końcu spięte mięśnie to nic dobrego, a on nie mógł narzekać na luźną pracę.

Anioł rozgrzewał jego skórę, a każdy jego ruch był delikatny, jednak pewny. Nie omijał żadnego miejsca, a ramionami zajmował się najdłużej. Po jakichś trzydziestu minutach nachylił się nad mężczyzną i pocałował jego kark.

- Tak ładnie pachniesz. - Westchnął, zaciągając się zapachem olejku i przygryzł jego wrażliwą skórę przy uchu, na co starszy mruknął niczym rasowy kot, lekko przysypiając, a raczej bardzo mocno. Dawno nie czuł się taki rozluźniony i wiedział, że jutro będzie jak galaretka. - Mój kochany. - Młodszy szepnął cicho i ułożył się obok niego, nakrywając ich kołdrą. 

Wtulił się w plecy żołnierza jak w podusie i ziewnął przeciągle, zaraz zasypiając. W nocy do ich łóżka przyszedł Irak wraz z kotką, przez co Chim prawie spał na Jeonie, jednak nie narzekał. Było mu ciepło.

Jungkook obudził się, czując jakby spał na łóżku polowym, a chyba jednak w Białym Domu mają je wygodniejsze. Jednak kiedy otworzył oczy już wiedział co było tego przyczyną. Ucałował leżącego na niego chłopaka i uśmiechnął lekko.

- Jeszcze raz. - Drobne ciałko wtuliło się w niego z figlarnym uśmiechem.  

- A jednak pan nie śpi. - Powiedział zachrypniętym głosem i kolejny raz go ucałował.

- Pan śpi. - Zachichotał. - To, że ze mną rozmawiasz to złudzenie. - Patrzył na niego spod przymrużonych powiek. Dokładnie badał kształt jego oczu, nosa i szczęki. Rozwodził się nad kolorem brwi oraz długością rzęs, aż w końcu dotarł do ust. Małe ale słodkie i malinowe podusie unosiły się w kącikach, przez co cała twarz żołnierza wydawała się łagodna.

- Pan śpi z otwartymi oczami? - Pogłaskał kciukiem jego policzek, uśmiechając się przy tym szeroko.

- Tak. To specjalny tryb czuwania. - Zaczął bawić się jego nieśmiertelnikiem. - Jak długo musisz tu być? Znaczy mam na myśli Amerykę.  

- Nie długo. - Za półtora tygodnia miał operację, o której oczywiście nie powiedział Jiminowi.

- To dobrze. Nie lubię obcych łóżek. Dlatego spałem na tobie. - Wytłumaczył z uśmiechem.

- Jestem chociaż wygodny? 

- Bardzo. Ale twoje sznureczki od dresów upijają mnie w brzuszek. - Zmarszczył nosek. 

- Ojeju, no jaki pech. - Zaśmiał się i podniósł Jimina wyżej, by móc całować go w usta.

- Mhm... - Mruknął, oddając pocałunek i układając łapki na miękkich policzkach. W niektórych miejscach czół cień zarostu mężczyzny, ale kompletnie mu to nie przeszkadzało.

- Głodny? - Ułożył dłonie na jego plecach, głaszcząc je.

- Nie, a ty? - Potrząsnął głową, by jego włosy się ułożyły. W niektórych miejscach robiły mu się loczki.

- Ale musisz, nie jadłeś kolacji. Jak się w ogóle czujesz?     

- Hyung... Powiem ci coś. Ale nie będziesz się na mnie złościł i krzyczał? 

- Nie wiem, powiedz.

-Bo tak na dobrą sprawę tooo... Ostatnirazjadłemtewarzywawsamolocieipóźniejjużnicwięcejtylkosoczekpiłem. - Powiedział na jednym wdechu i od razu zakrył twarz rączkami, patrząc na mężczyznę przez rozchylone palce.

- Misiu... Ale... - Podniósł się do siadu i złapał jego rączki. - Dlaczego? Jesteś piękny, możesz jeść ile tylko chcesz, musisz.

- Nie będziesz na mnie krzyczał? - Zapytał zdziwiony. 

- Pewnie, że nie. Chcę ci pomóc. Zjemy razem, dobrze? 

- Dobrze. - Ucieszył się Chim i wyskoczył z łóżka niczym torpeda. - Zajmuję łazienkę pierwszy! - Po chwili wyszedł z pomieszczenia w samych bokserkach. - Chyba, że chcesz dołączyć? - Zaśmiał się figlarnie.

- Kusisz, kusisz. - Podniósł się, kuśtykając w jego stronę zadowolony niczym dziecko.

- Wiem. - Odpowiedział pewny siebie. Gdzieś w głębi duszy wiedział, że jego ciało możnaby nazwać seksownym. Przynajmniej raz mu tak wyszło w teście z gazetki dla nastolatków. I Kook powiedział, że jest piękny, a skoro on tak mówi to musi być prawda. Przecież powiedział chłopakowi, że nigdy nie kłamie. 

- Słońce a też mogę ci coś powiedzieć? I też nie będziesz krzyczeć, że tak późno? 

- Nie lubię krzyczeć. - Przekrzywił główkę na bok.

- Będę musiał mieć zabieg, żeby wrócić na wojnę. Ale taki tyci tyci... - Oczy blondyna natychmiast się zaszkliły.

- Ale... Skoro trzeba, to musisz żebyś był zdrowy i żeby cię nie bolało. Dlaczego miałbym krzyczeć? To przecież dla twojego dobra. Ja... Wiem, że nie lubisz jak chcę ci pomóc...

- Właśnie... Chciałbym, żebyś mi pomógł po operacji. Mógłbyś przyjechać wtedy po mnie? 

- Oczywiście, że tak! - Uśmiechnął się. - Nie musisz nawet prosić. I tak bym to zrobił. I nawet cię mogę zawieźć. I będę cię odwiedzał i przynosił pomarańcze.

- Jesteś najlepszy, wiesz? - Pocałował go w polik i zaczął się rozbierać. Zapomniał o udzie, jednak kiedy je zobaczył, okazało się, że rany były tylko w jego chorym umyśle. Nic tam nie było. Ta sama dziura co wcześniej, żadnych skaleczeń i cięć.

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now