26

2.2K 172 28
                                    

Wybaczcie, że wczoraj nie było, ale wattpad postanowił się ze mną pobawić i nie pozwalał mi tego zrobić

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Podczas gdy Jungkook już patrzył się w niebo, blondyn zabrał się za podgrzewanie jedzenia. Czuł się coraz gorzej. Nie wiedział czy to przez rozciętą głowę, czy przez brak jedzenia i duży wysiłek, jednak starał się skupić jedynie na przygotowaniu posiłku. Zajmowało mu to więcej czasu niż zazwyczaj. 

- Długo jeszcze!? - Krzyknął, kiedy Jimin długo nie wracał. Nie doczekał się jednak odpowiedzi, gdyż chłopak zjawił się po chwili.

- Smacznego. - Podał mu talerz i usiadł obok, od razu zaczynając ostrożnie jeść.

- Jesteś strasznie blady, dobrze się czujesz?

- Tak. - Postanowił włożyć mięsną kulkę do buzi, uśmiechając się. - Łedz.

- Patrz! Spadająca gwiazda! - Wskazał a niebo, chudym palcem. Chim od razu spojrzał w niebo i uchylił ustka, zachwycony blaskiem meteorytów. Z minuty na minutę spadało ich coraz więcej.

- Pomyśl życzenie, hyung.

Jungkook uświadomił sobie, że nie ma wielu marzeń. Chciał po prostu, żeby Jimin pokochał siebie. Młodszy za to zacisnął oczka i pomyślał, że chciałby widzieć jak Jungkook cieszy się małymi rzeczami. Chciałby, by jego hyung częściej się uśmiechał i nie bał się rozmawiać o tym co go boli, i czego się boi.

Oglądali gwiazdy do późnej nocy, aż Jungkook opatulił go trzema warstwami koca i objął, by przekazać swoje ciepło, po czym sam zamknął oczy. Młodszy leżał, wtulony w niego jak w ogromnego misia.

- Chciałbym zostać tak na zawsze. - Po raz pierwszy Chim nie myślał o tym, że chce zniknąć. Zamknął oczy i ziewnął przeciągle. 

- Śpij, słoneczko. - Kołysał go jeszcze jakiś czas do snu, zanim sam zasnął.

Park tym razem nie obudził się skoro świt. Wręcz przeciwnie, spał niczym kociak zwinięty w kuleczkę na klatce piersiowej żołnierza. Chyba obaj zapomnieli o wylocie do Ameryki. Mężczyzna obudził się, patrząc na zegarek na nadgarstku. 

- Kurwa! Chimmy? - Zaczął budzić młodszego.

- Hmmm? - Zamruczał zasypany. - Co się dzieje, hyung? 

- Za godzinę mamy samolot.

- Co? - Od razu się rozbudził. - Jak? Która jest godzina? 

- Dwunasta. - Podniósł się i zaczął biec do środka. Blondyn zaczął szybko zbierać rzeczy w ogrodzie i zostawił je byle jak w salonie.

- Hyung, na ile tak właściwie chcesz tam lecieć? - Poszedł za starszym.

- Parę dni, jeszcze nie wiem.

- Um... Okej. - Wyjął z szafy torbę i zapakował koszulki oraz bluzy dla siebie i Jungkooka. - Musimy kupić ci więcej spodni. - W pakowaniu się był mistrzem. Wiele razy uciekał przed Yoongim. 

- Zrobimy to już w Ameryce. - Przyszedł już ubrany, ze szczoteczką w buzi.

- Okej. - Cmoknął go w policzek i poszedł szybko się ogarnąć. Wyszedł z łazienki po kilku minutach w jasnych jeansach z dziurami na kolanach oraz przetarciami na udach, dopasowanej tym razem białej bluzce i czerwonej bomberce. - Hyung... - Nie czuł się pewnie w takich ubraniach. Za bardzo pokazywały jego niedoskonałą figurę. Jungkook odwrócił się w jego stronę i od razu szeroko się uśmiechnął.  

- Pięknie wyglądasz.

- Huh? - Zdziwił się. - A nie dziwnie? - Schował do torby kosmetyki oraz zabawkę Iraka.

- Nie, idealnie. - Zapiął walizkę i zadzwonił po taksówkę.

- Znajdę smycz Iraka. - Zbiegł na dół i zaczął przekopywać całe mieszkanie. W końcu znalazł. - Kook, weź ładowarkę! Jest na komoudzie! - Ubrał psiaka w jego "strój".  

- Okej! - Odłączył ją od gniazdka i schował w wolną kieszeń torby. Młodszy pozamykał jeszcze wszystkie okna i zaciągnął rolety, do tego znalazł klucze do drzwi, których nie miał Yoongi przez co nawet gdyby próbował, nie wszedł by do środka.

- Gotowy! - Blondyn podszedł do Jungkooka. - Ubrudziłeś się. - Kciukiem starł resztki piany z pasty i uśmiechnął się promiennie.

- Szczęśliwy? Byłeś już kiedyś w USA? - Otworzył mu drzwi i wpuścił obu panów pierwszych.

- Byłem na warsztatach w Los Angeles. 

- Jakich? - Spytał, zaraz mówiąc kierowcy gdzie mają jechać.

- Muzycznych. - Powiedział trochę nieśmiało, głaszcząc rozłożonego na nim psa.  

- Śpiewasz? Mi nigdy nie śpiewałeś.

- Śpiewałem. Jak miałeś zły sen. - Przyznał się. - Ale nie za bardzo umiem śpiewać. Wolę grać.

- Zły sen? - Spojrzał na niego. Czasami miewał koszmary, lecz nie pamiętał tego nad ranem.

- Tak. - Uśmiechnął się. - To chyba było wtedy, jak przyjechałeś wieczorem i pobiłeś Yoongiego. Nie jestem pewny. 

- Dziękuję, że mi pomogłeś. - Pocałował jego dłoń.

- Od tego jestem.

W końcu dotarli do lotniska, a Kook dał bilety oraz zajął się odprawą. Najbardziej się bał jednak jak jego noga zniesie lot.     

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Za to, że wczoraj nie było rozdziału, dzisiaj będą dwa. Kolejny pojawi się o 18 ^^

I'll teach you love / JikookUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum