20

2.5K 193 91
                                    

- Ciebie też tak bardzo to bolało? - Mężczyzna zapytał, na co blondyn jedynie skinął głową. - Przepraszam. - Minowi tak naprawdę nie było przykro. Martwił się jedynie tym, że Park przywiąże się do żołnierza, przez co on straci łatwe pieniądze. 

- Ja... Nie chcę już z tobą być. - Młodszy powiedział nieco pewniejszym tonem. 

- Co ty pieprzysz!? Przeprosiłem, tak? A może wolisz tego po żal się boże żołnierzyka, co!? - Zacisnął kościste dłonie na delikatnym i poranionym udzie blondyna. 

- Zostaw... - Strącił jego kończynę.  

Okazało się, że Jungkook musi mieć przeszczep mięśni, jeżeli chce wrócić do wojska, jednak najpierw czeka go rehabilitacja. Wyszedł załamany, czyli też zły, a jak zobaczył tego kogoś od razu puściły mu nerwy. Złapał go i zaczął uderzać nim o ściany, kopać, bić pięściami.

- Jungkook! - Jimin chciał go powstrzymać, przez co przyjął na siebie cios zarezerwowany dla Yoongiego. Odbił się od ściany niczym piłeczka i osunął na posadzkę. 

- Jimin... - Znowu to zrobił. Nie chciał, nie chciał. Złapał chłopaka w ramiona i przeczesał jego włosy. - Przepraszam...

- Hyung... - Po bladym policzku ściekała cienka stróżka krwi. - To nic... - Powiedział cichutko, po czym uśmiechnął się. Wyglądał jak prawdziwy anioł. Góra roztrzepanych na boki blond kosmyków okalała jego twarz niczym aureola. Delikatny głos uspokajał serce Jeona, a drobne dłonie trzymały go mocno, by ten nie zrobił już niczego głupiego.

- Przepraszam. - Zacisnął zęby w płaczu. - Tak bardzo Cię przepraszam. - Pocałował jego czoło, samemu brudząc się krwią i zostawiając na nim swoje łzy.

- Nie smuć się. Wszystko jest w porządku. Nie boli. - Przytulił żołnierza, gładząc przy tym jego kark. Okręcał na palcu ciemne kosmyki i pozwalał moczyć swoje ubranie słonymi kroplami.

- Przepraszam... 

Wpadł w jakiś dziwny amok i płakał. Po prostu płakał, krzyczał, nie dawał ze sobą rady, kiedy rzucały nim spazmy szlochu. A Chim po prostu był przy nim. Nie uciekał. Nie bał się. Był i pocieszał. Szeptał cicho, że wszystko jest dobrze. Przekonywał żołnierza, że to był zwykły wypadek. I kiedy to nie pomagało po prostu go pocałował. Zabrał cały ból jednym delikatnym muśnięciem. Miękkie niczym puch wargi zbierały kryształki smutku z jego twarzy by w końcu dotknąć tych drobnych, malinowych ust. 

- Nie chciałem, nie ciebie, przysięgam...

- Wiem o tym. - Odgarnął czarne kosmyki z zapłakanej twarzy.

- Jestem okropny, jestem zwykłym demonem, przepraszam. - Podniósł się. - Przepraszam, jesteś dla mnie za dobry.

- Nie mów tak, hyung. - Starł rękawem krew ze swojej twarzy. - Wracajmy do domu. Zjemy karmelki i wypijemy sok pomarańczowy. - Złapał jego dłoń i wręczył kule.

- Nie mogę zostać, nie chce cię więcej uderzyć. - Przeszedł po nieprzytomnym ciele Mina.

- Jungkook, proszę. Obiecałeś, że obejrzysz ze mną gwiazdy. - Szedł za nim niczym skarcony szczeniak.              

- Będę spać na dworze.

- Nie! - Po raz pierwszy Jimin powiedział cokolwiek tak mocnym i zdecydowanym tonem. - Nie obchodzi mnie twoje zdanie! Obiecałeś i koniec! Obejrzysz ze mną te gwiazdy czy ci się to podoba czy nie! - W ciemnych oczach tańczyły dziwne ogniki, całkiem sprzeczne z naturą Chima. - Nawet gdybym miał cię związać... - Jeon spojrzał na niego, ciągnąc nosem i wytarł łzy. 

- Nic Cię nie boli?

- Nie. A teraz idziemy. - Włożył dłoń do kieszeni starszego i spuścił głowę. Z jednej strony troszkę się wstydził za to jak prawie nakrzyczał na Jeona, a z drugiej był radosny, bo postawił na swoim. - Co zjemy na obiad? Albo obiado-kolację.

- Ja... Chyba nic nie przełknę. - Sam nie wiedział czy to dlatego, że Jimin go pocałował czy, że tak bardzo siebie teraz nienawidził.

- W takim razie ja też nie będę jadł. - Na dobrą sprawę chłopak nadal czuł się najedzony śniadaniem.  

- Nie ma tak. - Ruszył w końcu przed siebie.

- Jest. Sam tak zrobiłeś, więc ja też tak zrobię. - Wsiedli do szpitalnej windy, by zjechać na sam dół.

- Ale to nie fair. Ściągasz ode mnie.

- No i co z tego? Irak się ucieszy, bo więcej dostanie. No chyba, że będę miał ochotę na kiełbaskę, to wtedy całkiem inna sprawa. 

- Co ty masz z tą kiełbasą? - Zaśmiał się, przepuszczając go pierwszego w drzwiach.

- Pokaże ci, okej? - Spojrzał na niego kątem oka. - Ale to dopiero jak będziemy w domu.  

I'll teach you love / JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz