8

3.1K 245 125
                                    

Wiem, że miał być jutro, ale była bardzo duża aktywność, więc to dla Was misiaczki 😘

I dla mojego małego słoneczka Ninja_Kai

Ogólnie rozdziały będą do 31 grudnia codziennie rano, a jak będzie duża aktywność to rano i wieczorem ♡♡♡

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Przekręcił głowę na prawo i lewo, strzelając karkiem, po czym westchnął głośno i pomógł zbierać mu pomarańcze, wycierając podłogę.

- Przepraszam.

- To nic. Jest w porządku. - Schował poranione dłonie w rękawach obszernego, czerwonego swetra. - Nie lubisz ich. Znajdę lepszy owoc dla ciebie. Bardziej odpowiedni. - Uniósł zapłakaną buźkę i uśmiechnął się w stronę mężczyzny.

- Lubię. To moje ulubione owoce. - Odpowiedział również uśmiechem i wytarł jego policzek z łez, lecz zaraz cofnął rękę, kiedy zobaczył w drzwiach Yoongiego.

- Co to ma znaczyć?! - Szybko odepchnął Jeona i zacisnął bladą pięść na nadgarstku chłopaka. - Wariat?! Samobójca?! - Zaczął krzyczeć na młodszego. - Wracasz kurwa do domu! - Zabrał torbę i mocnymi szarpnięciami wyprowadził Parka z pomieszczenia. Ten tylko zdążył odwrócić się do Jungkooka i pomachać mu ze smutnym uśmiechem. 

Ten chciał za nimi biec, jednak ból w jego nodze był nie do zniesienia. Ledwo się podniósł, by zaraz po prostu zacisnąć pięści na kołdrze i nie ruszać się do końca dnia.Wieczorem odwiedziła go pielęgniarka, przynosząc mu kolację.

- Martwisz się o niego? - Zapytała rozkładając stoliczek, by postawić na nim talerz.  

- Nie wiem... - Mruknął, siedząc już normalnie, gdyż dostał bardzo mocny lek przeciwbólowy, zaraz po zajściu całej sytuacji.

- Za kilka dni znowu tu wróci. - Podała żołnierzowi suplementy wzmacniające.

- Nie rozumiem dlaczego on mu to robi. I dlaczego on sam z tym nic nie zrobi.

- Jimin jest zbyt delikatny. Nie potrafi się postawić. Za bardzo kocha ludzi i boi się, że kiedy zostawi swojego chłopaka, to tamten nie da sobie rady. Ironia losu prawda? Jak ktoś tak dobry i słaby znosi tak wiele?

- Syndrom sztokholmski. Jak ja dobrze to znam... - W tej chwili cieszył się, że Lisa w końcu go zostawiła. Nareszcie będzie szczęśliwa. - Może mi dać pani adres Jimina?  

- Przykro mi. Nie znam go. Jego karta pacjenta jest pusta. Jedynie imię i nazwisko oraz numer ubezpieczenia. Poza tym... I tak nie mogłabym ci podać. To mogło by być niebezpieczne dla Chima. - Kobieta uśmiechnęła się smutno. - Smacznego. - Dodała na odchodne.

Nie był głodny. Odłożył talerz na bok i patrzył na puste łóżko, które niedługo pewnie znowu nie będzie samotne. Trzy dni później dostał przepustkę ze szpitala, chociaż dalej musiał na dłuższe spacery poruszać się o kulach, jednak i tak tego nie robił. Jego motor był już na złomowisku, więc wypożyczył samochód i cały dzień przesiedział pod starym domem, patrząc jak Lisa i jej brat są szczęśliwi ze sobą.

Kilka domów dalej na werandzie siedział Jimin. Przesadzał różowe kwiaty do większej doniczki i śpiewał cicho. Yoongiego nie było w domu od dwóch dni. Blondyn cieszył się z tego powodu. Było cicho, nikt nie krzyczał. 

Jeon ruszył szybko, jak tylko zobaczył, że chcą wychodzić. Nie zepsuje im szczęścia, chociaż tak bardzo go to boli. Aż otworzył buzię, kiedy zobaczył anioła w ogrodniczkach. Zatrzymał się po drugiej stronie ulicy i otworzył okno.  

- Dzień dobry!    

- Hyung! - Na ustach chłopaka od razu pojawił się banan. - Wyszedłeś ze szpitala? - Miał brudny nosek i ciemną smugę na policzku. Blade siniaki nadal były jednak widoczne. Kook wyszedł z samochodu, powoli kuśtykając w jego stronę.  

- Mam dziś przepustkę. Jechałem właśnie do sklepu po coś do jedzenia. - Skłamał.

- O! Chcesz zjeść ze mną ramen? - Odłożył małą łopatkę i otrzepał malutkie rączki.

- Twój chłopak się zgodzi? - Wszedł na ganek, podtrzymując się drewnianej poręczy.

- Nie ma go. Wróci dopiero wieczorem. - Ominął fragment o tym, że pewnie siedzi w kasynie i przegrywa jego ciężko zarobione pieniądze. - Zjemy w ogrodzie, dobrze? Pokażę ci moje drzewko, chodź! - Podszedł do niego i wyjął z fartuszka pomarańcze, wręczając mu ją. 

- Wszędzie je masz, co? - Zaśmiał się i przytaknął, idąc za nim. - Jak się czujesz?

- Dobrze. - Chim uśmiechał się cały czas. - Nie zdejmuj butów. - Wprowadził żołnierza do dużego, lecz skromnego domu. W każdym wolnym zakamarku stała jakaś roślinka. Przeszli do kuchni, a młodszy nałożył dwie porcje makaronu do misek i włączył bulion. 

Brunet przysiadł ciężko na krześle,  prostując nogę i myśląc, że teraz byłoby dobrym pomysłem mieć kule. Patrzył na anioła, nie mogąc zrozumieć, że ktoś może go krzywdzić.

- Wolisz z olejem sezamowym czy ostrym sosem sojowym? - Siekał drobno szczypiorek i kroił mięso w plasterki.- Obojętnie, każdy będzie dobry. Może coś ci pomóc?- Nie trzeba. - Sięgnął po dużą łyżkę i nalał dużą porcję mięsnego bulionu, po czym dodał kilka kropli oleju sezamowego z chili i ładnie ułożył na wierzchu zupy jajka, mięso oraz szczypiorek. Postawił obie miski na tacy i wyjął dwa zestawy pałeczek. - Gotowe! - Blondynek powiedział z dumą pokazując swoje dzieło. - Dasz radę iść do ogrodu? Czy jednak wolisz zjeść w kuchni? Bo to dla mnie żaden problem.  - Spokojnie, dam radę. - Zaśmiał się cicho. Prawie mu oderwało rękę, a jeszcze rzucał granatami, a nie da rady dojść do ogrodu?  

- W takim razie będę szedł za tobą. - Wskazał gestem na drzwi od tarasu.  

- Okej... - Poczłapał do ławeczki pod drzewem, a młodszy od razu podał mu miseczkę z gorącym daniem i usiadł naprzeciwko.

- Smacznego. - Zabrał się za jedzenie napychając policzki makaronem przez co wyglądał jak mały szczeniaczek. 

- Uro... Gorące. - Od razu zmienił temat. - Ale dobre, bardzo dobre.

- Smakuje ci? Yoongi mówi, że nie umiem gotować. - Przybliżył się do żołnierza i przedzielił mu jajko na dwie części, by było mu wygodniej.

- Nie słuchaj go, gotujesz wyśmienicie.

- Tak?! - Ucieszył się, popijając bulion z miseczki. Zmarszczył nosek gdyż było trochę za gorące.

- Podmuchaj. - Jednak zrobił to za niego. - Teraz powinno być lepsze.

- Dziękuję hyung. - Powiedział słodko, napychając ponownie poliki mięsem. Po chwili do jego ogrodu wbiegł pies. - Irak! - Krzyknął i od razu pobiegł do psiaka, przytulając go. - Kto jest dobrym pieskiem? - Po chwili do ogrodu wszedł Junghyung. Jungkook aż zakrztusił się zupą i musiał odstawić miskę. Spojrzał się na brata, patrząc czy idzie też Lisa. Nie chciał im zawadzać. 

- Ja już pójdę.

- Zaczekaj! - Jimin podbiegł do niego i przytulił. - Dziękuję, że zjadłeś ze mną. - Wtulił się w jego klatkę piersiową.- Nie ma sprawy. Mam nadzieję, że już się nie spotkamy, a na pewno nie tam. Dzięki za obiad, naprawdę już muszę iść. - Odwrócił się szybko, kiedy usłyszał melodyjny głos Lisy, wołający imię, lecz nie to jego. Wsiadł do samochodu i ruszył z piskiem.Chim przez chwilę był smutny, jednak kilka minut później bawił się z psem sąsiadów. Zajmował się nim zawsze kiedy gdzieś jechali. Wieczorem do domu wrócił Yoongi. Zły i pijany.Krzyczał na niego i rzucał jego roślinkami na podłogę.Blondyn siedział skulony w kącie, przytulając do siebie poduszkę. Bał się. Bardzo się bał.Jeszcze tej samej nocy ponownie zawitał w sali z setnym numerem. Blady, nieprzytomny i bez sił.  

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Do jutra!

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now