56

1.8K 140 41
                                    

Jungkook wysiadł na lotnisku po roku... Równym roku, gdyż pobyt tam mu się przedłużył. Nie miał też po co wracać. W końcu listy nie przychodziły, a w razie śmierci kogoś bliskiego żołnierze byli informowani od razu. Znowu stał się rygorystycznym generałem bez serca, znowu nie umiał kochać. Kroczył ciężkimi butami wzdłuż lotniska, patrząc jak jego ludzie witają się z żonami, rodzinami, dziećmi. Nie zwracał na to uwagi. Po prostu szedł przed siebie, chcąc jak najszybciej się stamtąd wydostać.

- Generale! - Zawołał jeden z nich, widząc samotne oczy Jeona. Zauważył też, że tylko na niego nikt nie czeka. - Może chciałby pan zjeść z nami obiad? Żona przygotowała popisowe danie, kupiła nawet pomarańcze na litr soku! - Powiedział podekscytowany, jednak na myśl o pomarańczach, Kook spojrzał się na niego surowo. 

- To jest czas dla was. Potrzebuje teraz dużo witamin. - Machnął głową na brzuch kobiety i odszedł.

- Mary! O mój Boże! - Mężczyzna uklęknął przed żoną, nie zwracając już uwagi na czarnowłosego.

Wziął taksówkę, podjeżdżającc pod dom Parka. Chciał tylko oddać mu pierścionek, pokazać że żyje i że już ucieka z jego życia na zawsze. Ustał przed domem i zadzwonił dzwonkiem, jednak zdziwił się kiedy nie usłyszał szczekania Iraka.

Jimin uniósł główkę znad czytanej książki, po czym wstał ostrożnie. Jego ciało było jeszcze szczuplejsze niż kilka lat temu, kiedy był z Yoongim. Przez chwilę wahał się czy otworzyć czy nie. Ostatnim razem źle się to dla niego skończyło, przez co teraz nie patrzy już w lustro. Brzydził się siebie jeszcze bardziej. W końcu otworzył drzwi i uniósł oczy do góry patrząc prosto w te należące do Jeona.

- Jimin... - Szepnął, patrząc na jego zmasakrowanego aniołka, a chłopak nie mógł odpowiedzieć. Jego struny głosowe odmawiały posłuszeństwa za każdym razem, kiedy próbował wydostać z siebie literki. Nawet sam do siebie nie potrafił się odezwać.Po bladym policzku spłynęła kryształowa łza, przecinając szramę na policzku. - Chimmy... - Oddychał głęboko, czując złość. W tej chwili tak bardzo siebie nienawidził. - Jest tu?

Blondyn pokręcił głową, by zaprzeczyć. Na szczęście Lisa miała tyle oleju w głowie, by zgłosić wszystko na policję. Niebieskowłosy odsiaduje teraz wyrok za znęcanie się oraz próbę zabójstwa, a kobieta nadal obwiniała się za wszystko, dlatego codziennie robiła zakupy dla młodszego, jednak kiedy jedzenia w lodówce przybywało i nic nie ubywało przynosiła mu obiady i pilnowała, by zjadał przynajmniej jeden posiłek dziennie.

- Zabije go... Zajebie! - Walnął pięścią w ramę drzwi. Młodszy od razu złapał jego dłoń i patrzył na niego wystraszony. Bał się. W czarnych oczach widział dzikość. - Gdzie on jest!? - Park odsunął się przestraszony. Na szczęście po chwili dało się słyszeć szczekanie Iraka. 

- Jimin! - Zawołała Lisa. - Przyniosłam ci obiad. - Spojrzała na niego po czym przeniosła wzrok na Jungkooka. - Ty... Krzyczysz na niego? - Zapytała. Po jakimś czasie przyjęła do wiadomości, że ten jednak żyje i jest w związku z blondynem, ale musiało to trochę potrwać. 

- Gdzie jest Yoongi!? - Odwrócił się w jej stronę. - Zajebię gnoja!

- Uspokój się! Wystarczy, że wracasz z tego piekła i nie robisz nic oprócz krzyczenia! On się boi nie widzisz?! - Wskazała na co raz bardziej roztrzęsionego chłopca, który cofał się ostrożnie i cicho do wnętrza domu. - Yoongi dostał na reszcie to na co zasłużył. - Dodała ciszej.

- Gdybyś mu nie kazała wrócić nigdy by nie skrzywdził Jimina!

- Wiem, że to moja wina i płacę za to wysoką cenę. - Kobieta nie miała na myśli jedynie pieniędzy jakie zostały jej zasądzone jako odszkodowanie. - Każdego dnia męczą mnie wyrzuty sumienia, kiedy do niego mówię, a on otwiera usta być odpowiedzieć, jednak na tym się kończy! - Park w końcu miał już dosyć. Potykając się o dywan uciekł zapłakany do wnętrza domu, po czym zamknął się w sypialni.

- Chimmy! - Jungkook wszedł do środka i zaraz pobiegł za nim, pukając do drzwi. - Aniołku? -Jedyne co usłyszał to ciszę. Po chwili podeszła do niego blondynka, oddając mu zapasowe klucze.

- Jungkook posłuchaj...

- Co chcesz? - Spojrzał na nią surowo.

- Zaopiekuj się nim i bądź delikatny. - Uśmiechnęła się smutno. - Delikatny i cierpliwy.

- Będę dla niego lepszy niż dla ciebie... - Szepnął cicho. - Przepraszam...

- Nie mam do ciebie żalu. Widocznie tak miało być. Ja musiałam trochę pocierpieć, byś poznał Jimina. Jednak kiedy wiem przez co on przeszedł, nie żałuję. Jestem szczęśliwa, że ma ciebie tylko... - Kobieta nie wiedziała jak ma mu to powiedzieć.

- Tylko...? - Zmarszczył brwi, chowając klucze do kieszeni.

- Chim nie mówi. - Powiedziała w końcu. - Nie może. Lekarze twierdzą, że to przez silny stres. Nie wiedzą czy to minie. Przykro mi Kook. - W jego oczach pojawiły się łzy. Miał już nigdy nie usłyszeć głosu anioła? Spojrzał w ziemię.. 

- Lepiej już idź. - Szepnął cicho do dziewczyny.

- Jeszcze jedno. - Zatrzymała się i odwróciła się w jego stronę. - Znowu nie chce jeść, a z domu poznikały wszystkie lustra. - Powiedziała, po czym opuściła dom, zostawiając z nimi psa. W końcu nie był jej.

-------------------------------------------

Zaczęły się święta, więc wszystkim chciałabym życzyć wszystkiego najlepszego, zapchania jajami 😏 i oczywiście spotkania naszego królika 🐰 i innych zwierząt bangtanowych 🐯🐱🐴🐨🐶🦄(nie ma lamy to dam jednorożca)

Zaczęły się święta, więc wszystkim chciałabym życzyć wszystkiego najlepszego, zapchania jajami 😏 i oczywiście spotkania naszego królika 🐰 i innych zwierząt bangtanowych 🐯🐱🐴🐨🐶🦄(nie ma lamy to dam jednorożca)

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now