9

2.9K 243 60
                                    

Maraton ciąg dalszy^^

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Usiadł na brzegu jego łóżka i głaskał uspokajająco po plecach. Nie może doprowadzić do tego, żeby to się powtórzyło. Nie miał już siły patrzeć jak ten chłopiec cierpi. 

- Panie Jeon? - Do sali weszła pielęgniarka. - Czas na prześwietlenie. Proszę ze mną. 

- Ale ja już się dobrze czuję.

- Lekarz kazał. On wie lepiej. Profilaktycznie trzeba sprawdzić. 

- No dobrze. Zaraz wracam. - Szepnął do chłopca i pokuśtykał za nią.

- A jednak się martwisz. - Kobieta prowadziła go do sali, by zrobić rentgen. - Wszyscy tu się o niego martwimy. Chciałam nawet raz zadzwonić na policję, ale się nie zgodził. Wycofał wszystkie oskarżenia. 

- Ja się tym zajmę. Proszę się nie martwić. - Wszedł do sali i po paru minutach już miał zrobione zdjęcie. Nic się nie zmieniło od poprzedniego razu, więc musiał wrócić do sali. Usiadł od razu przy Jiminie i złapał go za dłoń. - Nie bój się.

- Nie boję. Przy tobie jest wszystko dobrze. - Spierzchnięte usta rozciągnęły się w bladym uśmiechu, który odwzajemnił żołnierz, nawilżając je mokrym wacikiem.

- Jesteś dzielny, ale nie musisz już więcej tego znosić.

- O czym mówisz? - Czekoladowe oczy patrzyły na mężczyznę. 

- Możesz się odciąć od tego całego Yoongiego.

- Zawsze mówił mi, że mnie kocha. Nie wiem co się wydarzyło... Skąd wzięło się to wszystko. Teraz mówi mi, że zwariowałem i że wszystko jest dobrze... Nigdy nie chodziliśmy do łóżka źli, jednak przez ostatnie kilka miesięcy... Odwraca się ode mnie jakby mnie nienawidził. - Głos anioła załamywał się coraz bardziej. 

- Ciebie się nie da nienawidzić. - Objął go ostrożnie, by nie urazić jego obić. - Boli?

- Boli tylko moje serduszko. Możesz to zabrać? - Błyszczące od nieprzelanych łez oczy wpatrywały się w Jeona. - Uzdrowić je lub zabrać całkowicie?

- Masz za duże serce, nie uniósłbym go, wiesz? 

- To nieprawda. Moje serce jest zwyczajne. 

- To nie jest możliwe. - Pogłaskał go po włosach. - Mam coś dla ciebie. - Podał mu woreczek pomarańczy. - Byłem w sklepie. - Chim zaśmiał się uroczo.

- Wiesz co one oznaczają? - Wyjął dwa owoce i jeden podał starszemu.

- Zimę?

- Nie. Powiedzieć ci? - Obracał owoc w pokaleczonych dłoniach.  

- Powiedzieć. - Usiadł wygodnie, by zacząć słuchać.

- Pomarańcze mogą wskazywać na potrzeby seksualne. - Młodszy zachichotał. - Często są też napomnieniem, by podjąć więcej działań na rzecz zachowania zdrowia i pozbyć się szkodliwych nawyków. - Jimin patrzył na niego uważnie. - Starożytne indyjskie interpretacje określają też zakup pomarańczy jako spełnienie w relacjach miłosnych. - Wskazał na owoce kupione przez Jeona.

- Co to za różnica czy kupię pomarańcze, czy mandarynki? Owoc jak owoc. - Wzruszył ramionami - Ma dużo witamin, więc jedz.

- To ma znaczenie. Sam zobaczysz.

- Zobaczymy. - Wrócił na swoje łóżko. - Kiedy przychodzi ten twój chłoptaś?

- Kiedy skończą mu się pieniądze. - Park westchnął. 

- Nie dawaj mu ich.

- Wtedy on... On znowu wtedy... Hyung?

- Nie, nie pozwolę mu.

- Nic nie możesz zrobić. 

- Mogę więcej niż ci się wydaje. Jestem żołnierzem, nie boję się jakiegoś pseudo tyrana.

- I co zrobisz? Pobijesz go, a potem wyjedziesz? 

- Miałem już nie wyjeżdżać, ale... Plany na moją przyszłość się zmieniły. - Ścisnął w dłoni nieśmiertelnik.

- Co masz na myśli? - Młodszy przekręcił się na bok, patrząc na Jeona.

- Nieważne, to nie jest ważne. Nic ci nie złamał?

- Nie. - Wtulił się w jasną pościel. - Nie mam już siły, hyung. Nie chcę już tu być. - Jego głos był coraz cichszy, aż w końcu zasnął. 

- Wiem aniołku... - Szepnął cicho i położył się na łóżku,  bawiąc pierścionkiem.    

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Jestem właśnie u fotografa zrobić zdjęcie do dowodu i tu jest tak cicho, a mi tak bardzo burczy w brzuchu XD

I'll teach you love / JikookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz