34

2K 147 26
                                    

Jimin zaczął wiercić się niespokojnie w jego ramionach. Zapewne było mu zimno po chłodnej kąpieli w fontannie.

- Czemu jesteś mokry, co kaczuszko? - Ułożył go na łóżku i zdjął mokre rzeczy, zaraz zakładając na niego jego gruby, wojskowy polar.

- Hyung? - Blondyn uchylił oczka i przetarł je piąstką. - A gdzie Chanyeol? Muszę mu... - Ziewnął przeciągle. - ...Podziękować. - Wtulił się w miękki materiał, który ogrzewał jego skórę.

- Poszedł sobie. Zrobił ci coś?

- Tylko mnie uratował przed tym psem. - Blondyn usiadł i zaczął zdejmować mokre spodnie. Jego nóżki były całe sine, a on nie wiedział co dzieje się z jego ciałem.

- Słońce, dobrze się czujesz? - Spytał zmartwiony, siadajac obok i biorąc w dłoń kończynę.

-Tak. Wcześniej było mi niedobrze, a później znowu wymiotowałem. Nie mam na nic siły i ciągle chce mi się spać. I mi zimno, hyung. - Zsunął adidasy ze stóp.

- Połóż się, zaraz pójdę po herbatę. Masz gorączkę? - Przyłożył dłoń do jego czoła.

- Nie wiem. Dlaczego pytasz? - Znowu chciało mu się płakać. Nie lubił taki być. - Może jesteś chory?

- Chory? - O tym nie pomyślał. - Ale przecież ubieram się ciepło.

- Ale w nocy nie było ciepło.

- Myślisz, że to przez to, że spaliśmy na dworzu?

- Bardzo możliwe.

- Och. - Po chwili podszedł do nich Irak i zaszczekał merdając ogonem, po czym zaczął łasić się do rannej nogi Jeona.

- Przestań, hej. - Odsunął psa od siebie.

- Może jest głodny? Albo chce wyjść? - Zwierzak nadal nie dawał za wygraną.

- Pewnie tak. To wypuszczę go i pójdę przy okazji po herbatę, i krople na żołądek.

- Dobrze. - Skinął głową i przeniósł się na swoje łóżko. Pozbierał przedtem mokre rzeczy i wyniósł je do łazienki, po czym położył się pod grubą kołdrą. Nie chciał w końcu zarazić Jeona.

- Spróbuj się przespać. - Pocałował go i wyszedł z psem. - Nie wolno ci o tym mówić Jiminowi, jasne? - Powiedział już za pokojem. Irak spojrzał na swojego pana, jakby potępiał to co ten robił. Ponownie zaszczekał i tracił go łapą w udo, po czym przybrał dumną postawę jak przystało na żołnierskiego psa. - Głupek. - Zaśmiał się i dał mu kiełbasę z lodówki, samemu robiąc herbatę.

W tym samym czasie Jimin jakimś sposobem ponownie wyczarował kociaka tuż obok siebie i razem z nim wylegiwał się zmęczony w łóżku. Jungkook wrócił ze słodkim wrzątkiem i położył na stoliku, zaczynając budzić chłopca. Chim zamruczał, a futrzak wyłonił się spod przykrycia, po czym zeskoczył na podłogę i poszedł położyć się obok Iraka, który o dziwo nie protestował.

- Jesteś już...

- Przyniosłem herbatkę, napij się. - Nalał na łyżeczkę trzy krople miętowe i dał mu do buzi.

- Co to? - Zmarszczył nosek, czując nieprzyjemny, ziołowy zapach.

- Na brzuszek. - Zacisnął oczka.

- Ble. - Wysunął język, a po chwili dmuchał już gorący napój. - Lubię taką, ale trochę za słodka. - Upił kolejny łyk.

- Musi być słodka, miód leczy, wiesz? - Ucałował jego czoło.

- Serio? Nie wiedziałem. Ale ostatni raz byłem chory jak chodziłem do gimnazjum. - Uśmiechnął się. - Położysz się obok mnie? Ciągle mi zimno. - Zrobił minę smutnego szczeniaczka.

- Pewnie, ale muszę od ściany.

- Dlaczego? - Nie lubił leżeć od brzegu. Najzwyczajniej w świecie bał się, że spadnie w nocy.

- Bo... No tak mi będzie troszkę wygodniej... - Nie mógł za bardzo kłaść się na kontuzjowanej nodze, a wizja zgniatania jej swoim ciałem, aż spowodowała ciarki na jego karku.

- No dobrze. - Blondynek przesunął się, robiąc mu dużo miejsca.

- A nie przebierasz się do spania?

- A to idziemy już spać?

- Nie musimy, ale jest trochę późno... Znaczy trochę się przespałem i mi lepiej, ale jak przebierzesz się teraz, to później nie będziesz musiał. Bo byłeś już pod prysznicem, tak? - Jak na tak niewinną osóbkę był bardzo dociekliwy.

- No nie byłem, to ja pójdę. - Wziął swoje rzeczy i zniknął w łazience. Tu się przebierze, żeby nic nie pokazywać.

Młodszy wstał i wyciągnął z walizki swoje długie i puchowe skarpety, po czym naciągnął je na małe stópki. Chwilę później nałożył spodenki, które i tak zniknęły pod sięgającym mu do połowy ud polarem.

- Może hyung będzie głodny? - Pomasował swój wibrujący brzuszek i udał się na poszukiwanie kuchni.

Wyszedł już ubrany w dolną część dresu i rozejrzal się po pokoju.

- Jimin?

Tymczasem Chim robił dla nich posiłek i rozmawiał z Chanem, któremu zdążył już chyba podziękować dziesięć razy.

- Ale ten pies mógł mnie zagryźć. - Gestykulował krojąc warzywa.

- To moja praca. - Mężczyzna pomagał mu, krojąc mięso. Blondyn obiecał, że zrobi wtedy większą porcję i da jemu oraz Byunowi. Jungkook wyszedł z pokoju, idąc w Białym Domu bez koszulki. Wszedł do kuchni, patrząc groźnie na mężczyznę, a jego zabliźnione ciało budziło respekt.

- Dobry wieczór, panie Jeon. - Skinął mu Uszatek z szacunkiem.

- Hyung, robimy kolację. - Powiedział radośnie aniołek. - Te krople mi pomogły.

- Ale coś delikatnego, co?  

- Tak. Sałatkę z kurczakiem i grzankami. - Odgarnął rączką włosy z czoła, przez co plasterek w misie był teraz widoczny.  

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Wczoraj pojawiły się daty matur ustnych i nie wiem czy się cieszyć czy płakać, ale jedno jest dobre. Kończę wszystko 21 maja i idę się upić XD

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now