42

1.8K 142 16
                                    

- Chimmy... Proszę cię. - Objął go od tyłu. - Nie puszczę.

- J-jaki m-masz w t-ty-tym cel? - Jąkał się, drżąc.

- Kocham cię najbardziej na świecie, a straciłem już zbyt dużo osób w moim życiu. Nie mogę też ciebie. - Młodszy skinął jedynie głową. Nie wiedział co ma powiedzieć. Nie chciał wracać z Jungkookiem, jednak nie chciał go też zostawiać. Serduszko nadal go bolało jakby zostało zastąpione wycieraczką do butów, w którą żołnierz wytarł swoje glany. - Czy... czy nie zostawisz mnie?

- Nie dotykaj. - Spojrzał w dół, na oplatające go silne ramiona. - Odsunął dłonie i spuścił wzrok. 

- Przepraszam.

Anioł patrzył na niego przez długi czas, po czym rzucił pod jego nogi swoją torbę i ruszył ku wyjściu z lotniska. Nie wiedział jeszcze czy podjął dobrą decyzję. Chciał dać mu szansę. Jeon natomiast złapał szybko torbę i pobiegł za nim, dorównując z nim kroku. Park nie odzywał się do niego słowem w czasie drogi powrotnej, a kiedy znaleźli się na podjeździe od razu ruszył do domu. Chciał wyraźnie zaznaczyć to, że Kook ma do pokonania przepaść między nimi, przez co starszy poszedł za nim, niczym skarcony pies. 

- Mam dziś spać na drugim łóżku? - Chłopiec jakby na potwierdzenie tego co żołnierz powiedział zabrał z jego materaca swoją poduszkę, po czym zabrał małego kociaka i usiadł z nim na parapecie, a Irak zaczął szczekać jak opętany. - Cicho Irak. - Kook skarcił psa i usiadł na swoim łóżku, masując udo. - Aj... - Syknął, wiedząc że dziś za bardzo je przeciążył. Pupil kłapnął zębami i tracił mężczyznę łapą po czym podszedł do Jimina i tym razem zaczął szczekać na niego.Chłopiec nie wiedział co ma zrobić więc spojrzał na Kooka. - Chyba chce nas pogodzić... Dasz... Dasz mi się chociaż objąć?

Jimin myślał intensywnie. I tak wiedział, że sam nie zaśnie. Było już po dwudziestej drugiej, a on był zmęczony.

- Idę pod prysznic. - Wyjął z torby bieliznę, po czym ruszył do łazienki kładąc przedtem na kolanach starszego kociaka. Doskonale wiedział, że żołnierz nie lubi tych zwierząt.

Jungkook jedynie westchnął i zaczął głaskać kocurka za uchem, patrząc się na drzwi łazienki, ale Jimina długo nie było, więc położył się, przytulając białą sierść do klatki. 

Młodszy wyszedł w końcu piękny i pachnący. Ubrany jedynie w czarne, koronowe bokserki. To, że nie odzywał się do czarnowłosego, nie znaczyło, że miał zamiar przestać go prowokować.

- Umyj się, śmierdzisz. - Powiedział cicho i zapalił dodatkowe światło.

- Nie mam siły, Jimin...

- Więc śpisz sam. - Przeszedł przez pokój i rzucił się na łóżko. Leżał na brzuchu z przymkniętymi oczami, obserwując starszego.

- Jimin, na prawdę już dziś nie dam rady, za bardzo przeciążyłem nogę.

- Dobranoc. - Zgasił lampkę przy swoim łóżku i wgramolił się pod kołdrę. Stwierdził, że musi dać radę zasnąć samemu w obcym łóżku.

- Dobranoc. - Zamknął oczy, jednak nie potrafił już spać sam.

Blondyn kręcił się z boku na bok. Raz się odkrywał, a raz zakrywał. Wzdychał, leżąc to na plecach to na brzuchu. Trwało to aż do pierwszej w nocy. W końcu poddał się i usiadł na materacu po turecku i bawił się bransoletką, którą miał na nadgarstku.

- Nie możesz spać? - Brunet szepnął cicho, patrząc na blondyna.

- Mogę. - Od razu położył się ponownie. Skopał z siebie całą kołdrę i ułożył dłoń na nagim brzuszku.

- Jak nie mogę z tobą spać, to będę na podłodze przy tobie. - Jednak zanim mężczyzna zdążył położyć się na miękkim dywanie, młodszy wciągnął go na swoje łóżko i od razu w niego wtulił. Kryształowa łza spłynęła po jego policzku. - Nie wiem co mogę jeszcze powiedzieć... Po prostu przepraszam.

- Cicho, daj mi słuchać. - Park wsłuchiwał się w rytmiczne uderzenia serca Jeona i odpływał powoli do krainy snów.

Leżał już cicho, jednak dalej nie spał. Całą noc patrzył się w sufit, bawiąc się obrączką i słuchając spokojnego oddechu swojego anioła.

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°

Powiem wam, że dziś miałam okropny dzień.

Poszłam sobie do szkoły i mówię sobie, że na biofizyce się pouczę, a ona nagle że nie pisałam sprawdzianu mam siadać w 1 ławce i pisać, no to ja mówię że od choroby mam 2 tygodnie na umówienie się, a ona że to trzeba było napisać w poprzedni czwartek kiedy mnie nie było w szkole, bo byłam cały tydzień chora, więc się tylko podpisałam i oddałam, potem francuski gdzie miałam oddać zaległą pracę żeby zdać, bo wychodzi mi 5, ale mam jedną jedynkę i według niej nie zdaję, ale tego nie przyjęła, także super, potem miałam maturę ustną z polskiego, a potem sprawdzian z całego romantyzmu.

Dzień idealny

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now