52

1.8K 137 30
                                    

Miał być w środę, ale to dla mojego zmęczonego słoneczka Ninja_Kai 💜

----------------------------------

Każdy dzień mijał im tak samo. Jimin jeździł do domu, by nakarmić i wyprowadzić Iraka, po czym wracał do Kooka i karmił go pomarańczami. Opowiadał o tym co się dzieje w domu, co robił dziś ich pies, a Jeon o tym jak pielęgniarka kolejny raz pomyliłaby jego leki.

W końcu nastał ten dzień i Jeon siedział już spakowany i czekał na Jimina, który miał po niego przyjechać. Kwarantanna przeszczepu się skończyła i mógł już jechać do domu, zdrowieć spokojnie w swoich czterech ścianach.

- Przepraszam! - Do sali wpadł zdyszany blondyn. - Irak nie chciał mnie wypuścić z domu. I znowu mi koszulkę pogryzł i porwał mi spodnie! - Wskazał na rozdarcie na udzie, które ciągnęło się zygzakiem aż do kolana. - Zrób z nim coś. - Młodszy odetchnął po czym podszedł do żołnierza i ucałował jego usta.

- Tęskni za mną, potrzebna tam męska ręka, więc dobrze, że wracam. - Zaśmiał się, oddając pocałunek.

- I tak będziesz odpoczywał. Ty sobie nie myśl, że będziesz coś robił.

- No, ale tak lekko... Może trawę skoszę? I naprawię w końcu drzwi?

- Nie. Poleżysz sobie i pooglądasz bajki. - Zabrał jego torbę i złapał go pod ramię. - Dopóki lekarz osobiście mi nie powie, że wszystko jest dobrze, nawet po picie sam do sklepu nie pójdziesz. Co ja mówię! Najdalej gdzie cię puszczę to do ogrodu. I to na leżak.

- Ale ja nie jestem chory... Tylko jeszcze ociupinkę mam niesprawną nogę, ale tak troszkę. Mogę już robić wszystko normalnie, przecież zakażenie już się raczej nie wda. - Podniósł się z jego pomocą i założył torbę, łapiąc za kule.

- Nic mnie to nie obchodzi. Nie będziesz przeciążał nogi, hyung. Będzie zdrowa, to możesz nawet skakać ze schodów. Jak na razie to masz wakacje.

- Nie przegadam cię, co?

- Nie masz szans. Ja zawsze mam argument. - Zachichotał.

- Właśnie zdążyłem się przekonać.

- Teraz przynajmniej wiesz kto rządzi w tym związku. - Cmoknął go w policzek i otworzył drzwi od samochodu.

- No chyba nie. - Wsiadł do środka i zaraz wrzucił kule do tyłu, zamykając drzwi za sobą.

- Nie prowokuj mnie, Panie Jeon. - Zajął miejsce kierowcy i nachylił się nad nim. - Mi się nie mówi takich rzeczy. Ile razy mam ci tłumaczyć? Jak mi powiesz "nie" to będę robił wszystko, by usłyszeć "tak".

- Będę grzeczny, obiecuję. - Uśmiechnął się uroczo i odsunął siedzenie, by mieć więcej miejsca na obolałą nogę.

- Przygotowałem zapiekankę na obiad. Z ziemniakami, sosem z mielonej piersi kurczaka i dużą porcją sera. Będziesz miał ochotę? - Jechał wąskimi uliczkami prosto do domu.

- Wszystko co zrobisz jest pyszne. - Pogłaskał go po policzku. - Ale teraz narobiłeś mi ochotę.

- To dostaniesz taką mega dużą porcję. Co ty na to? 

- Jestem za. Mam dość szpitalnego jedzenia.

- I soczek też zrobiłem. - Uśmiechnął się dumnie.

- Pomarańczowy?

- Tak. - W końcu dotarli na miejsce. Chim szybko pomógł Jungkookowi, przez co po chwili znaleźli się w domu. Zdjął mu buty i bluzę, by tamten się nie męczył. - Później wypakuję twoje rzeczy. Teraz idziemy amciu.

- Dobrze, mamusiu. - Zaśmiał się i powoli, z pomocą kul i Jimina dotarł do stołu, przy którym usiadł od razu, czekając na pyszne jedzonko.

- Nie mów tak. - Chłopiec zrobił się cały czerwony, kiedy wyjmował gorącą zapiekankę z piekarnika. Ukroił duży kawałek i położył na talerzu, po czym posypał jeszcze parmezanem. -Jeśli już, to ja bym cię mógł nazywać, ale tatusiem... Tylko jesteś głupi i nie wiesz co to znaczy, a nie chcę psuć ci psychiki. - Zachichotał i postawił przed nim porcję jedzenia, i pocałował jego czoło.

- Nie wolno tak mówić o kalece. - Prychnął i od razu zabrał się za jedzenie, zadowolony jak małe dziecko. Chim obserwował go z rozczuleniem, samemu jedząc swoją małą porcję.

- Hyung? Jesteś szczęśliwy?

I'll teach you love / Jikookحيث تعيش القصص. اكتشف الآن