53

1.8K 128 34
                                    

- Jestem najszczęśliwszym facetem na świecie.

Mochi uśmiechnął się tak, że jego oczka zamieniły się w dwie kreseczki, a przez to, że policzki miał wypchane jedzeniem, wyglądał jeszcze bardziej uroczo. Wieczorem pomagał swojemu mężczyźnie zdjąć obrania, gdyż nie chciał, aby przypadkowo się przewrócił, albo naciągnął wszczepiony mięsień. 

- Musimy cię jakoś umyć. Lekarz powiedział, że nie można zamoczyć, bo wtedy strupki odmiękną i rana może się gorzej goić, więc na razie musimy wymyśleć coś innego niż normalna kąpiel. Wiem, że lubisz być czysty hyung, ale tak trzeba. - Tłumaczył mu jak małemu dziecku. - Może mokrym ręcznikiem?

- No chyba innego wyjścia nie ma. - Stwierdził niechętnie, kiedy Mochi zdejmował jego skarpetki.

- Emmm... - Wskazał na jego bokserki, kiedy już tylko one na nim zostały. Widział go nagiego kilka razy podczas wspólnej kąpieli i raz podczas ich zbliżenia. Wymazał ten epizod, gdy nazwał go imieniem swojej byłej, więc tamtego nawet nie liczył. - Trzeba je zdjąć.

- No to zdejmij. - Nie widział w tym nic dziwnego.

Chim zagryzł dolną wargę i klękną przed żołnierzem, po czym zaczął zdejmować z niego ostatni skrawek materiału. Odetchnął głęboko, kiedy już to zrobił.

- Zaraz wrócę. - Wycofał się po ręcznik do łazienki z soczystym rumieńcem na polikach.

- Okej. - Leżał taki goły, jak sierotka, jednak zaraz zaczął zdejmować opatrunek, ze skrzywieniem na twarzy. Z rany wypływało osocze z krwią, które przyczepiło się do opatrunku, więc odrywanie tego było niezwykle bolesne.

Po chwili wrócił młodszy ze szklanym naczyniem, przypominającym miskę, w której była gorąca woda z olejkiem lawendowym.

- Mam takie specjalne plastry, które trzeba nakleić jutro. Ale są bez opatrunku i nie wiem czy cię nie będzie bolało, ale lekarz takie kazał kupić.

- Jak lekarz kazał... Najwyżej będę cały dzień w łóżku. - Znając jego i tak nie będzie.

Jimin zabrał bandaż od żołnierza, po czym namoczył ręcznik i przetarł najpierw jego twarz. Następnie zszedł na kark i dokładnie go obmył. Wiedział jak nieprzyjemnie można się czuć, kiedy nie wolno wziąć normalnego prysznica. Opłukał biały materiał i dokładnie wytarł plecy mężczyzny oraz ramiona i klatkę piersiową. Kiedy przyszła kolej na uda był tak delikatny, jakby właśnie mył noworodka. Dosłownie skrawkiem ręcznika ocierał skórę dookoła rany. Sam się zastanawiał czy w ogóle ją dotyka.

- Bardzo boli? - Przytaknął lekko, ale czuł się dumny, że się przyznał. Ufał Jiminowi tak bardzo, że nawet nie wstydził się przyznawać do swoich słabości. Zagryzł wargę, kiedy miał już dojść do rany, bojąc się konfrontacji z dotykiem. - Może powinienem tylko samą wodą? - Zapytał niepewny. Delikatnie uciskał zawiniętym na palcu materiałem dookoła szwów, aż z oka Jeona wypłynęła łza, którą szybko starł palcem.

Kiedy Chimowi udało się już oczyścić ranę, ucałował ją delikatnie pulchnymi i chłodnymi usteczkami. Tak bardzo było mu szkoda żołnierza. Najchętniej zabrałby cały jego ból.

- Jestem pizdą... - Wyszeptał, wycierając oczy.

- Nieprawda. Masz przecież siusiaczka. - Blondyn podniósł się i usiadł obok niego, po czym ucałował jego szyję.

- Kochasz mnie nawet takiego?

- Oczywiście, że tak. Moje uczucia nie zmieniają się dlatego, że masz gorsze chwile i potrzebujesz opieki. Wręcz przeciwnie. Każdego dnia kocham cię jeszcze bardziej.

- Naprawdę? - Ułożył głowę blisko niego, chcąc się czuć kochanym.

- Naprawdę golasku. - Objął go w pasie i ostrożnie pchnął do tyłu na łóżko. - Przed snem przyłożymy zimny żel jak zawsze, dobrze? Będzie mniej boleć.

- Dobrze. - Zrobił dziubek, wyciągając ręce w jego stronę jak małe dziecko.

-Jesteś teraz taki uroczy, hyung. Ale musisz szybko wyzdrowieć. - Przytulił go, po czym pocałował malinowe usta.

-----------------------------------

Powiedzcie mi dlaczego ja piszę chemię na maturze skoro nie rozumiem z niej ani słowa?

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now