40

1.9K 147 66
                                    

Jungkook zaczął się wiercić niespokojnie, patrząc w jego oczy.  

- Ale co? - Park nachylił się nad nim bardziej.

- Chciałem ci pokazać co potrafi zrobić moja druga dziurka. - Szepnął na ucho mężczyźnie, przygryzając jego płatek.

- Kontynuuj, to mi się podoba i to bardzo.

- Jesteś pewny, że w kuchni? Każdy tu może wejść. - Poruszył rączką na jego twardniejącej męskości. 

 - Wracamy do pokoju, szybko! - Podniósł się i złapał Jimina za rękę, biegnąc do pokoju, zapominając nawet o rannej nodze.

- Ale ja nie zjadłem śniadania. - Zaczął specjalnie marudzić. Tak naprawdę wewnętrznie cieszył się jak mały chłopiec z lizaka. Chociaż w sumie... To też jest lizak. Tylko w innej formie.

- No... Zjesz za piętnaście minut! 

- Niech będzie. - Weszli do pokoju. A raczej Jimin wszedł, bo Jeon wpadł tam niczym burza i zaraz zamknął za nimi drzwi.

Ściągnął od razu spodnie i usiadł zadowolony na łóżku, a blondyn szedł w jego stronę seksownym krokiem, po czym opadł na kolana tuż przed nim. Złapał stojącego już na baczność penisa w swoją małą dłoń i poruszył nią w górę i w dół.

- A...ah! - Odchylił głowę w tył, otwierając usta, by mogły się przez nie wydostawać dźwięki.

Zadowolony z siebie Mochi, dotknął językiem główki członka, po czym przejechał nim po całej jego długości, by na koniec wsunąć go niemal całego do buźki. W jego oczach pojawiły się łezki. Nie ma co ukrywać. Kook był po prostu gigantyczny. Jednak niezrażony tym ponowił powolny ruch, zagłębiając tym razem całą długość w sobie.

- Ohhh... Tak, Lisa... - Jęknął głośno, trochę się zapominając. Park od razu odsunął się od niego i wytarł z pogardą usta, po czym spoliczkował go najmocniej jak potrafił i wybiegł z pokoju. Nie chciał tu być. Chciał wracać do domu. Chciał być sam. Rozpłakał się, kiedy szybko przemierzał schody. Dlaczego serduszko bolało go tak mocno? - Jimin! Słońce, przepraszam! - Pobiegł za nim i mimo, że umiał kontrolować ból piekącego policzka, to jednak bodźce z nogi były zbyt intensywne. Oparł się o ścianę, mocno zaciskając zęby i pięści.

Chłopak nie chciał go teraz ani widzieć, ani słuchać. Dla niego teraz było już wszystko jasne. Był zwykłym zastępstwem, kimś niewartym cudzych uczuć. Opuścił wielki dom najszybciej jak tylko potrafił. Przewrócił się prawie, jednak nie dawał za wygraną. Bał się, że tym razem będzie jeszcze gorzej. Nie chciał zajmować cudzego miejsca w sercu. A przecież Jungkook powiedział mu, że go kocha, a teraz osunął się na ziemię, a z jego oczu zaczął wypływać potok łez. Kochał go ponad wszystko, nie wiedział czemu to powiedział, nie miał pojęcia. Osobą widzącą mały fragment z całego zajścia był Byun. Podszedł wolnym krokiem do żołnierza i nie patrząc na niego zadał jedno pytanie.

- Mam go pilnować?

- Tak. - Odpowiedział krótko, dalej karcąc się w myślach.

Ochroniarz odszedł. Zastanawiał się co mogło się stać, jednak w końcu uznał, że to nie jego sprawa. Jednak gdyby wiedział, że Jimin jest taki uparty, założyłby wygodniejsze buty. Dzieciak ani razu nigdzie nie usiadł, a Baekhyun podążał za nim niczym cień. W końcu żołnierz wstał i sam wyszedł, by poszukać Jimina. Przechadzał się pomiędzy uliczkami, wpatrując anioła. Po chwili jego telefon zaczął dzwonić. Przez to wszystko zapomniał o cholernym spotkaniu. Przecież to właśnie dlatego przyleciał do Stanów.

W tym samym czasie, Park chodził ulicami, których nie znał za dobrze. W myślach ciągle powtarzał sobie, że jest naiwny i znowu dał się oszukać. Tym razem jednak cierpiało jego serce, nie ciało. Jedynym rozwiązaniem jakie teraz widział, to kupno biletu powrotnego do Korei. Chciał lecieć do rodziców, do Busan. Potrzebował odpoczynku. Za szybko zaangażował się w ten związek i teraz będzie za to płacił.  

°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°°
Powiem wam, że klasa maturalna to najgorsza rzecz.

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now