64

2K 139 26
                                    

Chłopak wstał rano szczęśliwy i od razu pocałował Kooka w klatkę piersiową, po czym pobiegł pod prysznic i ubrał się jedynie w jedną z koszul Jeona, którą wczoraj miał na sobie. Darował sobie zakładanie bielizny i poszedł zrobić śniadanie.

Jungkok wstał dopiero o 12. W końcu mógł się wyspać. Koniec ze spaniem godziny dziennie. Zszedł na dół, wyglądając jakby strzelił w niego piorun i tak też się czuł. Chim pisnął na jego widok i od razu podszedł, by go przytulić. Wskoczył na niego przed co jego naga pupa była odsłonięta.

- Koch... - Starał się powiedzieć. W jego głowie brzmiało to idealnie. Jednak kiedy już otworzył usta nie było takie.

- Dzień dobry. - Powiedział zachrypniętym głosem i poszedł w stronę kanapy. - Aż się za bardzo wyspałem.

-Mh? - Wtulił się w niego. Po chwili cmoknął go i sięgnął po notes.- "Podobało ci się wczoraj?" - Zapytał.

- Więcej niż podobało. - Ucałował jego ustka.

- Tk? - Ucieszył się. - "Musimy iść do lekarza?"

- Musimy. - Przejechał kciukiem po bliźnie. - A jak będziesz grzeczny to ubiorę dzisiaj różową koszulę.

Mochi od razu się zgodził i zaklaskał.

"To może od razu ja załóż, a ja obiecuje być aniołkiem."

- O nie, nie ma tak.

- Mhpf! - Wstał obrażony, po czym zaczął bazgrać na kartce.

"To ja nigdzie nie idę!"

- Ej, ale była umowa słoneczko. - Złapał go za dłoń, a ten tupnął nóżką. Nie lubił tego lekarza. Ciągle zadawał mu pytania, a on nie miał jak odpowiedzieć. - Jak wrócimy i będziesz grzeczny, tak? - Pokręcił przecząco głową. Jungkook w ogóle go nie rozumiał. - No to o co chodzi myszko? - Chim od razu sięgnął po notatnik.

"Ten pan jest zły. I krzyczał na mnie, i mówił, że tylko udaję."

- Krzyczał na ciebie? Jeżeli dzisiaj znowu się to powtórzy, to ja nakrzyczę na niego, dobrze? - Młodszy uśmiechnął się uroczo i zaprowadził go do kuchni, po czym wskazał na stos kanapek.

Każdy plasterek sera czy szynki był wycięty w kształt serduszka.

- Moje zdolne kochanie. - Pocałował tył jego głowy i od razu usiadł jeść.

Młodszy był pełny już po dwóch kanapkach, więc tylko siedział na jego kolanach pijąc soczek i radośnie merdał pod stołem nóżkami, kiedy Jeon zjadł ich sześć i przeciągnął się we wszystkie strony.

- Idziemy się ubierać - Blondyn złapał się go mocno, oplatając go nogami. - Aha, czyli mam cię nieść, dobrze rozumiem? - Anioł zachichotał potakując.

"I ubrać." - Napisał na jego plecach paluszkiem.

- Leniuszek z ciebie. - Podniósł się i wziął malucha na ręce, idąc na górę.

W sypialni posadził go na łóżku, po czym zaczął wybierać dla nich ubrania, a Mochi tylko kiwał potakując lub stukał raz stópką w podłogę, kiedy jakaś część garderoby mu nie odpowiadała. W końcu Jungkook ubrał się tak jak chciał Jimin i westchnął głośno, ubierając chłopca.

"Pasuje ci." - Napisał na jego brzuchu, po czym ucałował soczyście jego usta i pociągnął go do wyjścia. Wsiedli na motor i po paru minutach byli pod szpitalem.

- To prowadź. - Młodszy stresował się kolejną wizytą, jednak tym razem był z nim jego ukochany.

Kiedy w końcu znaleźli się pod gabinetem, chłopak zapukał i wszedł po chwili do środka.

-Pan Park. Nie było pana od tygodnia. Dlaczego? - Mężczyzna w kitlu od razu zapytał, po czym przeniósł wzrok na żołnierza. - A pan to kto?

- A pan to jego chłopak i nie było Jimina od tygodnia, ponieważ czekał na mnie aż wrócę z misji w Iraku.

-Nie wolno mu bagatelizować wizyt z powodu czegoś tak błahego. - Lekarz był po prostu niemiły. Podszedł do chłopaka. - Proszę zdjąć bluzkę. - Młodszy od razu wykonał polecenie. - A cóż to takiego? - Wskazał na kilka krwistych śladów, które zrobił mu wczoraj Kook. - Ten też cię bije? - Zapytał mężczyzna, a Chim nie był w stanie nic powiedzieć. - Co tak milczysz? Zadałem pytanie.

- Nie może mówić gdyby Pan zapomniał i nie. Nie uderzyłbym go, nigdy. - Mężczyzna powoli tracił cierpliwość.

- Jasne, że może mówić. Po prostu nie chce. Na siłę próbuje zwrócić na siebie uwagę. - Zaczął badać klatkę piersiową Parka. - Możesz oddychać już normalnie? - Chłopak potwierdził głową.

- Miałeś problemu z oddychaniem, słoneczko?

- A to pan nie wie? - Lekarz zaczął badać chłopaka stetoskopem. - Miał złamane żebra i zapadnięty mostek, przez co jego klatka piersiowa stale była uciśnięta. - Zimny metal dotknął ciepłej skóry, a Mochi pisnął.

- O! Mówiłem, że tylko udaje.

- Słoneczko, dlaczego mi nie powiedziałeś? - Pogłaskał chłopca po głowie, ignorujac kolejne słowa lekarza. Blondynek spojrzał na niego smutno. Nie chciał go martwić.

- Bierze tabletki na wzmocnienie kości? - Lekarz zadał kolejne pytanie.

- Nie... - Patrzył zawiedziony na blondyna.

- Dzieciaku co z tobą nie tak?! W ogóle nie współpracujesz! Psycholog nawet ma cię już dosyć. Siedzisz tylko i milczysz, i nawet lekarstw nie bierzesz! - A Chim po prostu się rozpłakał. Pisał lekarzowi na karteczce, że źle się po nich czuje i wszystko go boli, a ten mu wmawiał, że to urojenia.

- Proszę na niego nie krzyczeć! - Zasłonił anioła swoim ciałem. - Będzie brał leki, dopilnuje tego jak i zmiany lekarza! - Ubrał Jimina i zaprowadził do wyjścia. Młodszy szedł za żołnierzem cały zapłakany, trzymając się jego płaszcza.

- ...Ook? - Chciał powiedzieć jego imię, jednak gdzieś uciekła mu literka. Był wściekły na chłopca jak i lekarza, chociaż bardziej na anioła.

- Co? - Park spuścił głowę, a Jungkook nie odzywał się do niego, aż nie dotarli do domu. Tam Jimin napisał mu, że źle się czuje po tabletkach. Niestety i on mu chyba nie uwierzył, bo patrzył na niego dziwnie.

----------------------

WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO DZIECIACZKI!!!

Z okazji dnia dziecka dzisiaj o 18 będzie kolejny rozdział!

Kto się cieszy?

I dziś zaczynam przepisywać rozdziały 'Mrs. Jeon' które piszę razem z Ninja_Kai

I'll teach you love / JikookWhere stories live. Discover now