34- Wybacz Mi.

413 23 4
                                    

-Śpisz jeszcze? - Dotknęła mnie zimna dłoń.

Natychmiastowo się obudziłam z powodu zima i gwałtownie zapytałam.

-Gdzie ja jestem?

-Przywiozłem cię wczoraj do mnie. Nie pamiętasz nic?

-Co? Nie, nie. Pamiętam oczywiście. Po prostu nie mogłam się ruszyć ani nic... I no.

Igor delikatnie się uśmiechnął.

-Która jest godzina?

-Jest bardzo wcześnie. Idź jeszcze spać.

-Czy ty ze mną...

-Nie. Spałem na dole na kanapie. - Odparł ze smutkiem w głosie.

Położyłam zpowrotem głowę na łóżku. Próbowałam zasnąć, ale nie mogłam.

Po 10 minutach przewróciłam się na drugi bok w stronę frontu.

Igi siedział na krześle i trzymał coś w rękach. W oczach miał łzy, a przez jego różowe rozpuszczone włosy wyglądał jak dziewczynka.

Po chwili chłopak usiadł na łóżku i spoglądał na mnie.

Na całe szczęście nie widział że też się na niego patrzałam.

Położył głowę na moich nogach i zaczął płakać.

-Przepraszam cię Lea. Ja tak wcale nie myślę. Nie wiem co się stało że tak powiedziałem. Wybacz mi. Wybacz. - Szeptał.

-Tamta dziewczyna to pomyłka. Ja chcę tylko ciebie tak pieścić.

Potem wstał otarł twarz i wyszedł.

Nadal czułam uraz do niego. Ale nie wiedzieć czemu te słowa trochę mną drgneły.

Usiadłam na łóżku a w moich oczach pojawiły się łzy. Po chwili różowo-włosy znów przyszedł do pokoju.

-Co się dzieje ? - Zapytał tak jakby z... troską w głosie.

-Nic. - Odparłam. - Po prostu... - Zawachałam się.

-Co po prostu?

-Nie ważne.

-Dla mnie ważne.

-Skończyłam temat. - Mrukłam.

Pokiwał głową.

-Lea chce żebyś coś wiedziała.

-Poczekaj. Zanim mi powiesz, mam pytanie. Minął prawie trzeci tydzień, a naszych mam nie ma. Co z nimi? Przedłużył im się wyjazd? Czy co?

-Nie właśnie o tym chciałem porozmawiać.

Skrzywiłam się lekko.

-Słucham. - Skrzyziwałam ręce w piersiach.

-Więc one... No wiesz.. - Nie wiedział jak ma zacząć, ale jego mina świadczyła że coś jest nie tak.

-Nie mów. - Warkłam.

-One nie żyją. - Powiedział bardzo szybko i nie dbale i zaczął płakać.

Moją twarz natychmiastowy akak płaczu i rozpaczy.

-Ale jak? - Cała drzałam.

-Nożownik. - Odparł.

Chlopka otworzył ramiona w które się wtuliłam. Znów ruczałam jak małe dziecko. To jest takie straszne jak ktoś zabija kogoś ważnego w twoim życiu.

-Co ja teraz zrobię? Zostałam zupełnie sama. - Słone łzy spływały mi po policzku.

-A ojciec?

-To co nam zrobił.... Nie nawidze go!

-Rozumiem. - Odparł delikatnie.

-A ty? Jak sobie poradzisz?

-Nie wiem. Teraz to zupełnie jestem sam jak palec.

-Kiedy to się stało? Kiedy?

-Tydzień temu a cztery dni temu był pogrzeb. Ja dowiedziałem się o tym w trzy dni temu. Jadę dziś do niej. Chcesz ze mną?

-Nie. Nie potrafię. Jeszcze nie teraz.

-Idę się szykować.

Chwyciłam go za nadgarstek. Patrzał mi się prosto w oczy. Bolało mnie to więc szybko go spóściłam.

-Ummm. Mogę tu zostać?

Ukradkiem widział jak się uśmiechnął.

-Ależ Oczywiście. A teraz pa naprawdę muszę iść.

-Pa.

***

Co się teraz stanie z tą dwójka?
Jak Lea przeżyje śmierć matki?

Zostaw ⭐❗

Wasza Emilia 🧚‍♂️

Message 💬❤️Y.IWhere stories live. Discover now