64- Przebieralnia

289 20 10
                                    

15:10

Gdy Lil odwiózł mnie do domu ja zaraz po zjedzeniu obiadu przyjechałam do galerii handlowej. Uświadomiłam sobie że nie mam ani śpiworu, ani nic co jest mi tam potrzebnie. Chociażby mała walizka czy też torba. Walizkę którą posiadałam jest zdecydowanie za duża, a nie mam żadnej torby sportowej, bądź też dużej torby do, której mogłabym się spakować.

Po głowę cały czas chodziły mi słowa Louisa, a właściwie to Igora. Że niby ja jestem jego dziewczyną. Staram się jak najszybciej o tym zapomnieć i już nie wracać do myślk. Weszłam do sklepu z torbami.

Po lewej stronie półki były przepełnione torbami, a zaś po prawej były walizki. Przejrzałam wszystkie torby wzrokiem. Chyba jednak wolę kupić sobie mniejszą walizkę niż nosić ciężką torbę.
Odeszłam od nich. Skierowałam się w stronę walizek, a raczej jednej z nich. Jedna mała zółta walizka. To właśnie ona przkóła moją uwagę. Obejrzałam ją dokładnie i postanowłam kupić. Była zgrabna, na kółkach, a kolor kąpletnie wyróżniał się od innych. Była idealna.

Szłam z moją nową zdobyczą w stronę kolejnego sklepu. Był nim sklep z ciuchami. Mimo iż ich zabardzo nie potrzebowałam, to uznałam że i tak tam wejdę.

Przechadzałam po między wieszakami wypełnionym ciuchami, ciągnąc za sobą walizkę.
Po jakimś czasie spodobał mi się zielony sweter. Poszłam z nim do przebieralni.

Szczelnie zakryłam się zasłoną. Walizkę odłożyłam pod lustrem. Zdjełam z siebie sukienkę. Odłożyłam ją na małe krzesełko obok mnie. Wyciągnęłam rękę w stronę swetera. Włozyłam go na siebie. Obejrzałam się z każdej strony w lustrze. Leżał na mnie idealnie. Po chwili zdjełam z siebie sweter. Nagle piczułam na swoich biodrach chłodne dłonie.

Wzdrgnełam się i zarazem byłam przestraszona. Stoję prawie naga w publicznej przymierzalni. Nie widzę napastnika. Musi być nachylony. Ostrożne odwróciłam się w stronę tej osoby i gdy zobaczyłam kto to jest, omało nie zeszłam na zawał.
Był to właśnie IGOR OŚMIAŁOWSKI. Osoba której z całego serca nienawidzę.

Patrzeliśmy sobie prosto w oczy, jednwk po chwili oderwałam wzrok. Wiem że gdybym tego nie zrobiła, rozpłakałabym się od nadmiaru uczuć oraz wspomnień które do niego czuję.
Szybko zakryłam ciałko rękoma.

-Nie musisz się zakrywać. - Powiedziqł cicho, cały czas kucając.

-Jak mnie tu znalazłeś i czego chcesz? - Zapytałam zirytowana.

-Byłem naprzeciwko w sklepie i zobaczyłem cię tu taj. - Nasze spojrzenia znów się spotkały.

-Wynoś się z tąd. - Powiedziałam przez zaciśnięte zęby.

-Chcę z tobą porozmawiać. Proszę.

-Mów co chcesz i Wynoś się wreście z mojego życia.

-Tylko nie przerywaj mi. - Pokiwałam głową. - Lea to co widziałaś na instagramie to jest nie prawda. Wcale nie spałem z tą dziwką i nawet bym nie chciał. - Powiedział z obrzydzeniem. - Ons pozyczyła ode mnie bluzkę mówić że chce zobaczyć jak będzie w niej wyglądać. - Chciałem już coś powiedzieć, ale zakrył moje usta dłonią. - Ja wiem jak to brzmi, ale musisz mi zaufać. Tak było naprawdę. Przysięgam. - Założyłam ręce na biodra. - Lea. - Powiedział cicho spuszczając wzrok. - Ja tylko ciebie kocham. Tylko ty dostarczyłaś mi tyle emocji i wrażeń. To z tobą uczyłem się jeździć na rolkach, to  tobie zaufałem i pokazałem moje miejsce. Oszukałem lekarzy że jesteś moją narzeczoną, żebym mógł cię zobaczyć. To dzięki tobie wygrałem bardzo ważny dla mnie mecz i twojemu buziakowi, to ciebie mi się najlepiej całuję, razem opłakiwaliśmy swoje matki. To ciebie uratowałem przed gwałtem, to dla ciebie pofarbowałem włosy na różowo, to z tobą mam najlepsze przygody w łazience. To tu ubrałaś mnje w strój kota. I to wszystko jest z tobą. - Na te słowa przygryzłam mocno dolną wargę, a łzy mimowolnie spływały mi po policzkach. - To właśnie ciebie kocham Leo Adamson. I tylko ciebie. - Szepnął.

Patrzeliśmy sobie prosto w oczy. Widziałam że z ledwością powstrzymuje się od uronienia łez. Moje policzki natomiast były już całe mokre. Patrzeliśmy się na siebie w kapletnym milczeniu.

-Jeśli już nas skreśliłaś. - Przełknął głośno śline. - To okey. Rozumiem.

Odwrócił się w stronę wyjścia. Szybko odwrociłam go w swoją stronę znów patrząc mu się głęboko w oczy.

-Nie skreśliłam nas. - Powiedziałam bardzo cicho. - I nigdy nie skreśle.

Przytuliłam się mocno do chłopaka. On objął mnie swoimi ramieniami i położył głowę na mojej. Łzy znów zalały mi oczy. Tylko tyle że tym razem ze szczęścia. Wierzyłam Igorowi w stu procentach. Jest mi wstyd że zaufałam Anie że się z nim przespała. Przecież znam ją bardzo dobrze i mogłam to przewidzieć.

-Chcę do domu.-Uniosłam głowę do góry. - Ale do naszego domu. - Na jego twarzy pojawił się uśmiech.

-Ubieraj się i jedziemy. - Powiedział mi do ucha. Uśmuechnełam się.

***
Przyznawać się! Kto się choć odrobinę wzruszył?

Wasza Emilia 🐺

Message 💬❤️Y.IWhere stories live. Discover now