50- Bransoletka

327 20 4
                                    

W nocy kreciłam się z boku na bok próbując zasnąć, jednak bez skutku.
Przecież Igi nie mógłby mnie uderzyć. Prawda? Nie, napewno nie. A THC? Skąd ją wogulę wytrzasnął? Przecież sprawdzałam wszystkie szafki i skrytki. Może miał w kieszeni świeży towar? Nie wiem.
I jak szybko to spalił. Boli mnie to że nie dotrzymał obietnicy.
Słyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Wiedziałam że to Igor, ale po co on tu schodzi? Może do łazienki? Ale nigdy nie w stawał w nocy.

Stanął przed kanapą. Pattzałam się na niego, jednak na szczęście tego nie widział bo było strasznie ciemno.
Położył się koło mnie i zaczął mówić szeptem.

-Ja bym cie nigdy nie skrzywdził. Nigdy. Nie ważne jak bym był mocno na chaju ani ile wypił, to nigdy, przenigdy bym nie zrobił ci nic złego. Przykro mi że tak pomyślałaś. Nie wiem czy śpisz, chodź pewnie tak sokro się nie odzywasz. -I tu się mylisz. Nie śpię. - Jakoś nie mogę zasnąć. Mam nadzieję że nie masz nic przeciwko temu że położę się koło ciebie?

Odwróciłem się do niego twarzą, mając zamknięte oczy i przytuliła go.

-Śpisz?

Nic nie odpowiedziałam.

-Dobranoc Lea.

-Dobranoc. - Dał mi całusa w czoło.

-Co to tak robi? - Budziałam śpiącego Igiego.

-Dzień dobry Drzewku. Która jest? - Powiedział obejmując mnie.

Sprawdziłam na zegarek była czwarta rano.

-Czwarta.

-Co tak wcześnie mnie budzisz? Coś nie tak?

-Nie słyszysz? Ktoś od jakiś dwudziestu minut wali nam w okna.

-Faktycznie. Sprawdzę kto to. - Dał mi szybkie o całusa w usta.

Igi pov

Igor wygramoliłem się z łóżka i podszedłem do okana. Odsłoniłem rolete i zobaczyłem bezdomnego, który wygonił nas z wieży na której całowałem się z Leą.
Otworzyłem okno.

-Czego Pan tu szuka?- Zapytałem agresywnie niż się spodziewałem. - Pan jest normalny? Ludzie o tej godzinie sobie jeszcze śpią, a Pan co? Jak wogulę nas znalazłeś?

-Może trochę grzecznie cwaniaczku? Mam coś dla Pana, a właściwie dla tamtej dziewczyny. - Wyciągnął z kieszeni bransoletkę.

- Z kąd ma Pan to?

-Spadła jej z ręki. Znalazłem ja na schodach. Masz i daj jej.- Podał mi bransoletke.

-Dziękuję. A z kąd Pan zna mój adres?

- Mam swoje sposoby.

- A godzina? Nie ma innej?

-Wie Pan ją tam nie mam zegarka, ani nic. Jak zaswieci słońce to wstaję. Dziś akorat spałem w pobliżu was i słońce zaswieciło więc podeszłem.

-Rozumiem. Jeszcze raz dziękuję i dowidzenia.

-Dowidzenia.

Zamknąłem okno i rzuciłem się na kanapę.

-Wiesz ze spaliśmy nie całe pół torej godziny? - Zaśmiałem się.

-Co chciał ten ktoś?

-Bezdomny ten co nas wygonił z wieży. Chciał ci dać bransoletke. - Podałem jej ją.

-Ale to nie moja. Po pierwsze nie noszę takich. Po drugie nie miałam w tedy biżuterii. Po trzecie jestem mega śpiąca.

Wzruszyłem ramionami spoglądając na nabytek. Odłozyłem go.
Lea wtulił się we mnie dajac mi dwa pocałunki. Jeden w usta a drugi w klatkę. Mimowolnie się uśmiechnąłem.

-Dobranoc.

-Donarnoc.

***
Na górze macie Young Igi "Fendi".
Bezdomny postanowił zrobić taki Dziki napad. Haha.
Mieliście kiedyś podobną sytuację?

Zapraszam na moje drugie opowiadanie "Zanim cię spotkałam"

Wasza Emilia😴

Message 💬❤️Y.IWhere stories live. Discover now