43- Lody

375 24 4
                                    

Lea pov

-Jeny, jakie to jest...

-Fajne? Wiem.

-Chciałem powiedzieć że bardzo nudne. - Westchnął.

-OJ przestań.

Położył głowę na moje plecy i bawił się moimi włosami.

-Jak będę miała kołtuny to pożałujesz.

-Już się boję.

-To się bój.

Film trwał Jeszce z 5-7 minut.
Gdy się skończył odłożyłam laptopa i rzuciłam się na łóżko.
Strasznie twarde było i niewygodne. Dziwne.

-Igi! Gdzie jesteś?- Krzyknęłam.

Nagle z pod koca wyłonił się ręce i nogi.

-Pod tobą. Zejdzisz?

Szybko wstałam i otkryłam go.

-Co ty tam robiłeś?

-Ja?

-Nie ja. No mów!

-No nic.

-Mogłam ci coś złamać.

-By-najmniej byś się mną zajęła.

-Taaa jasne.

-A nie? - Przyciągnął mnie do siebie.

Jego oczy powedrowały prosto na moje nogi, a ja zrobiłam się czerwona jak pomidor gdy zorientowałam się że siedzę okrakiem w krótkich spodenkach na jego torsie.

-Mhm. Lepiej by było bez tych spodenek.

-Idiota

-I bez tej pyskstej buźki.

-A tobie bez... Hmm.

-Jestem idealny pod każdym względem. Nie znajdziesz u mnie nic.

-Tobid bez tej bródki i... Okularów.

Zdjął okulary.

-O co? Lepiej.

-No nie wiem. Tak też Ci dobrze.

-Teraz ty. - Uśmiechnął się łobuziarskim uśmiechem.

-Co ja?

-Ja zdałem okulary, bo mnie o to poprosiłaś. Więc teraz ty.

Zmarszczyłam wrogo brwi.
Jednak po krótkim namyśle zdjełam spodenki. Zostałam w samej bluzce i dolnej bieliźnie.

-I bez tych majteczek skarbie, będzie owiele lepiej.

-Zboczeniec.

Zeszłam z niego ubrała spodenki i poszłam do kuchni.

-Pamietej że jutro idziemy do szkoły! - Krzyknął z góry.

-Taaa. Chcesz coś?

-Nie.

Po chwili przyszłam do pokoju z lodami.
Igor Natychmiastowo mi je wyrwał i zaczął jeść.

-Jesteś najlepsza.

W tamtej chwilę nie wiedziałam czy mam się na niego rzucić i wyrwać mi te lody, czy rzucić i wydrapać mu oczy? Czy a to drugie.

-Dobrą masz i nie rób takiej miny kocie.

Skapnełam się że przez moje myśli miałam onrażoną minę, a przecież wcale nie byłam obrażona. Prawda?

-Idź po łyżeczkę to zjemy razem. - Odparłam.

-Mm nasz pierwszy wspólny pośiłek.

-I ostatni.

-Zobaczymy.

-W twoich snach.

-I twoich również kocie.

W sądziłam mu do buzi czybatą łyżkę lodów.

-Jedz kocie, jedz.

Szybko wyciągnął ja z powrotem i wsadził ja mi.

-Ja już się najadłem, teraz ty coś zjedz.

Wyciągnęła pustą łyżkę.

-Smaczne było wiesz. Szkoda że nie spróbowałeś. - Uśmiechnęłam się sarkastycznie. - Idę odłożyć je.

-Pamiętaj jutro szkoła.

-Co się tak cieszysz że tam idziemy?

-Nie pamiętasz?

-Czego?

-Jutro gram mecz.

-I?

-Ty jesteś cheerleaderką.

-O mój Boże! To już jutro? Nieeee!

-Spokojnie dasz radę.

-Właśnie że nie! Nic nie pamiętam. Przecież jestem cheerleaderką kapitana. Czyli twoją. I podrzucacje mnie. A ja robię podwójne salto, co jest bardzo ryzykowne. Nie to będzie jakaś masakra.

Już nic nie wspomniałam o miesiące.

-Chodź.

-Gdzie? - Miałam twarz mokrą od łez.

-Po ćwiczyć. Znam twój układ prawie na pamięć. - Chwycił mnie za nadgarstek i poszliśmy do ogrodu.

***

Trzymajcie kciuki za Lee żeby sobie nic nie zrobiła.
Z tymi lodami trochę przesadziłam. 😂🤣🍨

Wasza Emilia 🍦

Message 💬❤️Y.IWhere stories live. Discover now