57- Już!

297 17 1
                                    

Lea pov

Weszliśmy do środka i gdybym nie trzymała się  Krystiana, spadłabym z wrażenia.
Dom jest tak piękny że zabrakło mi słów. Z prawej strony stał ogromny kominek z złotym elementami, po lewej zaś były kręcone schody, na suficie wisiał żyrandol z drogich kryształów. Na wszystkich dzwiach są złote gałki i ogulne prawie wszędzie są jakieś złote dodatki.

-Nie mówiłeś że on jest aż tak bogaty. - Szepnęłam, na co zabawnie poruszał brwiami.

Po chwili podszedł do nas jakiś chłopak, ciemnej karnacji z typowymi dla jego urody ciemnymi kręconymi dość długimi włosami. Ciemne oczy o których zatraciła by się każda pusta dziewczyna. Na jego szyji  spoczywał złoty, chodź nie wiadomo czy z prawdziwego złota łańcuch. Ubrany był w jakąś markową koszulkę a do tego lekko zdarte jeansy.

Przywitał sie z zielonookim.

-Gdzie wyrwałeś taką ślicznotkę? - Spojrzał się na mnie. - Jestem Louis, ale mów mi Lil.

-Lea. - Przytulił mnie. - Czemu Lil?

-Tak jakoś. Nie ma jeszcze wszystkich gość więc jak chcesz mogę cię odprowadzić po mieszkaniu. - Dodał.

-Tak, z chęcią. - Usmiechnełam się przyjaźnie.

-Jak coś kotku to będę tu. - Krzyknął Krystian.

Aż mnke skręciło gdy usłyszałam kotku. Ah na co ja się zgodziłam.

-Wszystko okey? - Zwrócił się do mnie Lil.

-Tak, a co?

-Nic. Zrobiłaś poprostu dziwną minę.

-Przypomniało mi się coś. - Zmyśliłam. - Ale to nic ważnego.

Gdy weszliśmy na górę, czarnoskóry zaprowadził mnie do pokoju.
Pokój był ładnie urządzony, jednak nie w moim stylu.

-Widzę że lubisz markowe ciuchy. - Usmiechnełam się. - Dobra Lea muszę zadać Ci to pytanie. - Przygryzł delikatnie dolną wargę. - Tylko odpowiedź szczerze. Nie jesteś tak naprawdę z Krystianem?

Zamurowało mnie. Skąd on o tym wie? Czy naprawdę aż tak to wiadć? Jak powiem prawdę to wywali nas z tąd? I co teraz mam zrobić?

-Halo. Ziemi do Lei. - Machał mi rękoma przed twarzą.

-No dobra nie jesteśmy razem.- Westchłam. - Skąd o tym wiesz?

-Mam swoje sposoby. - Puścił mi oczko.

-Dlaczego masz taką zasadę? - Skrzyżowałam ręce.

-Jaką? - Wykrzywił twarz w grymas.

-"Musisz mieć dziewczynę żeby wejść do mnie na imprezę" - Wyrecytowałam.

-Wcale nie mam takiej zasady. Wogulę nie mam zasad. - Trochę się oburzył.

-Krystian mi tak powiedział. - Zaśmiał się.

-Kiedyś mu powiedziałem żeby na następną imprezę przyprowadził dziewczynę, no inaczej go nie w puszczę.- Śmiał się. - Nie wiedziałem że weźmie to naserio. Tak czy inaczej, polubiłem cię. Baw się dobrze. - Zszedliśmy na dół.

Krystian podbiegł do mnie i mnie przytulił.

-Lil wie że nie jesteśmu parą. - Szepnęłam mu do ucha.

-Skąd? Powiedziałaś mu?

-Nie. Sam się domyślił.

-Ale nas nie wywali?

-Nie. - Zaśmiałam się.

Po godzinie impreza rozkręciła się na dobre. Wszyscy świetnie się bawili. Nawet nie znając nikogo tam ja.


Była już 3.48 rano. Nie mam już sił na nic. Najchętniej bym poszła spać i tyle.
Wzrokiem zaczełam szukać ciemno-włosego po ogromnej sali. Niestety nie udało mi się go znaleźć, więc postanowiłam napisać do niego.
Tylko, gdzie ja mam telefon?
No świetnie! Zgubiłam telefon. Super!

Usiadłam na wygodnej skórzanej kanapie. Po chwili dośiadła się do mnie jakaś dziewczyna. Była cała brudna od tuszu na twarzy i cały czas płakała. W ręce trzymała wino a w drugiej butelkę z wódkę.

-Co się dzieje? - Odezwała się do mnie. - Ciebie też rzucił chłopak? Nie mart się. - Położyła rękę na moich plecach. - Przechodzę to już trzeci raz. I wiesz co ci powiem? Za karzdym razem boli bardziej. - Wybuchła płaczem i zaczeła pić wódkę.

-Współczuję. Ale nie, nie rzucił mnie chłopak.

-To co taka załamana? - Zmarszczyła czoło.

-No bo ja. - Przetarłam oczy żeby nie zasnąć. - Zgubiłam telefon.

-A wiesz ze znalazłam jeden? - Wyciągneła z kieszeni Samsunga Galaxy S9. - Masz.

-Jeny, dziękuję. - Przytuliłam ją. - Gdzie go znalazłaś?

-Leżał w kiblu.

Pewnie kiedy wymiotowałam musiał mi wypaść.

Odeazu otworzyłam wiadomości i zaczełam pisać do Krystiana.

Ja : Wychodzimy. Już.

Krystian : Czekam na zewnątrz.

Doczołgałam się do wyjścia i otworzyłam ogromne dzwi.

-Chcę do domu.

-Może jakieś magiczne słowo? - Uniósł brew.

-Już! - Krzykłam.

-Jak sobie życzysz. - Przewrócił oczami. - Jedziemy do mnie.

-Co? Nie, nie!

-Po pieewsze mamy bliżej, a po drugie bedziemy jechać polną drogą.

-I?

-I nie zabioroą mi prawka po pijanemu. - Ciągnął mnie za rękę.

-Nie! - Piskłam.

Zielono-oki przerzucił mnje przez ramię i wsadził do auta.
Kiedy wsiadł do auta, oparłam głowę na jego ramieniu.

-Mogę tak leżeć? - Uniosłam wzrok do góry.

-Pewnie. - Uśmiechnął się.

-Księżniczko. Wstawaj. Już jesteśmy. - Obudził mnie głos Krystiana.

-Zanieś mnie do środka. - Wymamrotałam.

-Coś jeszcze? - Uśmiechnął się.

-Już. - Powiedziałam głośno, na co tylko się zaśmiał.

***
727 słów!
Dziękuję bardzo AniaToJaa za pomoc przy opisie Luisa! 😚
Csekajcje do następnego, bo myślę ze warto. 😏

Wasza Emilia 🧙‍♀️

Message 💬❤️Y.IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz