1. Trudne pytania

156 21 24
                                    

Rzucił wszystko na stół obok czyjejś, na wpół wystygniętej kawy, omal nie zalewając nią części dokumentów. Z westchnieniem odsunął sobie krzesełko i złapał w dłonie pierwszą koszulkę, wypełnioną podaniami do rozpatrzenia. W pomieszczeniu socjalnym było ciasno, a w powietrzu unosił się zapach napojów kofeinowych, zepsutego mleka oraz parówek, które musiały leżeć w małej lodówce od poprzedniego miesiąca. Podsumowując, nie było to otoczenie sprzyjające produktywności. Niemniej Hong należał do osób, które pod wpływem wzburzenia działały szybciej niż normalnie, toteż już po kwadransie przeleciał wzrokiem dość pokaźną stertę kartek, z czego część oddał do podpisu, a część względem uznania, przeznaczył do zutylizowania. 

Kiedy był już w połowie, drzwi się otworzyły, a w progu stanął średniego wzrostu blondyn w idealnie wyprasowanej, białej koszuli, trzymając kubek z napisem "Zamiast kawy, rano wybieram spirytus", ale odkręcił go, widząc, że zastał praktykanta. Uniósł brew, najwyraźniej czekając aż młodszy się przedstawi oraz wyjaśni co tam robi, ale on również uniósł brew, jakby nie rozumiał dlaczego tamten się w niego wpatruje. 

- Przyszedłem po banana.- rzucił, przedostając się do półmiska na owoce, po czym miał już się wycofać, ale zajrzał Joongowi przez ramię, by sprawdzić czym się zajmuje.- Pracujesz dla Hwy?

- Tak.- bąknął, przekładając kolejną stronicę ze znudzeniem. 

- Współczuję.- cmoknął i ponownie się wyprostował, czując jak coś strzyka mu w plecach.- Ja bym to rzucił w pizdu, posiedział ze dwie godziny, a potem po prostu zaniósł w trzech przypadkowych kupkach. Jeśli sądził, że on to sprawdzi, to się mylisz. Prezes specjalnie nie daje mu do rozpatrzenia tych najważniejszych spraw, bo wie, jakie ma podejście. 

- To dlaczego pozwala, aby tu pracował i zabierał stanowisko komuś doświadczonemu? Dalej byłoby go stać na dostatnie życie, a mielibyście parę produktywnych dłoni do pomocy.- prychnął, zapominając uszczypnąć się w język. Nie powinien rzucać takich opinii, wiedząc jak bardzo mogą go potem oczernić przed innymi, potencjalnymi pracodawcami. Żałował, że irytacja pozwoliła wygrać z rozsądkiem. Spojrzał na nieznajomego, obawiając się jego miny, ale ten uśmiechnął się rozbawiony. 

- A chciałbyś własne pieniądze oddawać obcym ludziom? Ona jest pracoholiczką, więc większość rzeczy załatwia sama. Nie musiałaby nikomu płacić, ani nikogo wybierać na to stanowisko. Niemniej jej syn ładnie prezentuje się na bankietach i jest dobry w negocjowaniu umów. O dziwo, ma gadane oraz przyjemną aparycję. Jeśli nie sprawdza się w kwestiach merytorycznych, to reprezentacyjnie gra w pierwszej lidze. Od brudnej roboty będzie miał ciebie.- stwierdził i skinął głową na pożegnanie. Hongjoong wcale nie planował zostać tu na dłużej, ani wykonywać za kogoś jego obowiązków. Wprawdzie była to okazja do zarobku, ale miał w sobie pewną dumę. Ponadto czuł, że taka odpowiedzialność, w ciągu tygodnia, przytłoczyłaby go psychicznie. W tej firmie obracano milionami, a on nie miał nawet zdolności kredytowej. 

Uwinął się z tym wszystkim dość szybko, licząc, że dostanie pochwałę. Wcale nie zastosował się do rady tamtego pracownika i skrupulatnie sprawdził powierzone mu papiery. Wszedł do gabinetu z niemałą satysfakcją. Park Seonghwa siedział za biurkiem z telefonem przy uchu, który natychmiast odłożył, widząc, że do środka wchodzi jego asystent. Młodszy zerknął na niego, ale się nie odezwał, zamiast tego rozłożył mu kilka stosików na biurku, a ostatni z nich wziął, wysunął niszczarkę, która leżała w widocznym miejscu pod biurkiem i bez tłumaczeń, wrzucił do niej kartki, widząc jak zmieniają się w długie paski. Brunet przyglądał się temu jak jakiemuś niezwykle ciekawemu przedstawieniu. Wychylił się, aby ocenić pracę chłopaka, ale zaraz pojął, że niekoniecznie ma się do czego przyczepić. Nie podobało mu się to, ponieważ uznał za konieczne danie mu w pierwszym dniu reprymendy, by nie poczuł się zanadto swobodnie. 

White Dandelion| SeongjoongNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ